Wystawa nosi tytuł:
"WŚRÓD MISTRZÓW I PARTACZY" i nawiązuje do tradycji dawnego rzemiosła. Kupowało się wtedy wiele rzeczy robionych w warsztatach szewskich, zegarmistrzowskich, stolarskich, u modystek, krawcowych, gorseciarek itd.
Wystawa mieści się w podziemiach Kamienicy Hipolitów.
Wejścia już tradycyjnie pilnuje kot Hipolit, rezydent w muzeum.
Po zejściu stromymi schodkami do piwnicy mogłam już zagłębić się w przeszłość.
Pudełko takich ślicznych czekoladek było z pewnością wytwornym prezentem.
Do strojów nabytych w "magazynie mód", gotowych, czy uszytych na miarę należało dobrać dodatki i ozdoby. Sztuczne kwiaty, kołnierzyki, żaboty, wstążki,
haftowane, albo ozdabiane skórkowe torebki.
Te wszystkie cudeńka i stroje były szyte z naturalnych materiałów, wymagały delikatnego prania i prasowania.
Rękawki i pończoszki. Można też było kupić bieliznę, ale w dobrym tonie było uszyć ją dyskretnie w domu.
Taki strój wymagał gorsetu, toteż były zakłady gdzie można je było zamówić i uszyć.
Osobną specjalnością były kapelusze. Noszono przedziwne, ogromne, zdobione kwiatami, piórami, kokardami i woalkami. Trochę mi tych kapeluszy zabrakło na wystawie, ale rekompensatą była możliwość przymierzenia stylowego kapelusza zrobionego specjalnie na wystawę przez krakowską modystkę. Oczywiście skorzystałam z okazji i po raz któryś pożałowałam, że nie mam urody do kapeluszy.
Inny piękny, ginący zawód to introligator. Być może temu rzemieślnikowi będzie poświęcona osobna wystawa.
Reklamy, szyldy, tabliczki rozmaitych miejsc, których już dawno nie ma.
Ta firma przetrwała długo, jeszcze nie tak dawno można było świece w ich sklepie kupić.
Solidna, wielka kłódka i ozdobne klucze, chyba trudne do noszenia w torebce.
Pamiętam jeszcze z dzieciństwa druciarzy i różnych speców od ostrzenia noży, lutowania dziurawych garnków i innych usług.
Nie było żadnych przedmiotów o których można by powiedzieć: zrobił to partacz. Chociaż partaczem nazywano takich, którzy nie złożyli egzaminów mistrzowskich.
Potem jeszcze obejrzałam resztę domu mieszczańskiego, bo wstęp był wolny i lubię tam zaglądać. Tyle pięknych przedmiotów zachwyca mnie zawsze.