środa, 26 kwietnia 2017

Takie sobie ziarenka

Wiosna nas nie rozpieszcza, nawet jak cieplej to na krótko. Dzisiaj leje, pada, siąpi i mży na zmianę, szaro, na szczęście nie buro a zielono.  Nawet ptaki ucichły, na szczęście wiatr ustał, bo by się nie dało utrzymać parasola. Z moich planów spacerowych niewiele realizuję, bo jak idę z wózkiem to mi się nie chce aparatu nosić i tylko patrzę gdzie mam wrócić bo było coś ciekawego do uwiecznienia.
Parę ziarenek spacerowych dorzucę, bo nie mam pomysłu na pisanie, a na wystawie żadnej ostatnio nie byłam. Trzeba się przed wyjazdem szykować, a mnie się nie chce i wszystko z rąk leci.
Kiedy w wiatr głowę urywał byłam nad Rudawą,


Lubię zapach czeremchy, a ta, w pełnym rozkwicie, pachniała z daleka.


Jeden z mostków na Rudawie


i sama rzeczka.


Wcześniej pił wodę z kałuży, ale nie wytrzymał nerwowo i uciekł.


Po drodze takie kontrasty: domek ze studnią (zasłaniały krzewy),


a po drugiej stronie ulicy taki dom.


Przydrożna piękna rabatka.


Ten dom fascynuje mnie od dawna. Nie mogę go zobaczyć dokładnie bo ukryty za dwumetrowym murem i w lecie skąpany w zieleni. Chyba jest stary, ale nic o nim nie wiem.  Zdjęcia są niedokładne, bo robione trochę na ślepo, ponad murem. Na mur nie wylezę bo wstyd i ulica za plecami.


Jeszcze jedno spotkanie z kotem, tym razem bliskie. Kicia się połasiła, powiedziała cześć i sobie poszła.


Nowe tulipany rozkwitły i okazały się bardzo piękne.
Deszcz nie przestał padać, rozbolała mnie głowa, trzeba jeszcze wyjść na dyżur do wnuczki.

piątek, 21 kwietnia 2017

Nie napiszę o....

paskudnej pogodzie, bo szkoda nerwów, zwiędniętych tulipanach,


 bo kupiłam sobie nowe, tylko jeszcze w pąkach, ani o kontrowersyjnej instalacji Roberta Kuśmirowskiego z 2014 roku zatytułowanej "TĘŻNIA". Stoi owa konstrukcja pod gmachem Muzeum Narodowego i sobie obejrzałam. A dlaczego nie napiszę? Bo znalazłam w internecie kilka interpretacji, napisanych barwnie i uczenie, a nie chce mi się przepisywać ulotki. Dla mnie to zbiór przedmiotów, które mogą zainteresować szczególnych zbieraczy i znak przemijającego czasu.







Nazwa instalacji nawiązująca do uzdrawiającej tężni jakoś mi tu nie pasuje. Czym można odetchnąć?
Kurzem i atmosferą przemijania?
Wobec tego napiszę, ze już jest zielono, jak się tylko zrobi cieplej zakwitną bzy i jeszcze kwitną magnolie i dzikie śliwy(?)




Prace nad estakadą i łącznicą kolejową postępują,


nad Wisłą wiatr urywał głowę,


Podgórze się ciągle rozbudowuje (zagęszcza),


Kazimierz zawsze urzeka i zaprasza


do stolika. 
Zatęskniłam za spacerem i kawką pod niebem, nawet przykurzonym. Jednak poczekam na cieplejsze dni.



poniedziałek, 17 kwietnia 2017

I po Świętach.....

Miło było, zimno, wietrznie, czasem mokro. Placki nie do końca się udały, zewnętrznie nieładne, ale dały się zjeść.
Dzisiaj akcent wyjazdowy, tym razem pogoda dopisała, byłam w Busku. Też rodzinnie, nic nie musiałam robić, na spacerze świeciło słońce, w pięknym parku


kwitły zawilce,


skakały wiewiórki,


spacerował kot,


fiołków było zatrzęsienie.


Po drodze był też zakład (pracownia?) produkująca takie cuda.


W drodze powrotnej krajobrazy,


szachownica pól,



przydrożne wierzby.
Im bliżej Krakowa tym więcej chmur, a na rogatkach zaczęło lać.
Bardzo miło minął dzień, zobaczymy co będzie jutro.

piątek, 14 kwietnia 2017

Świątecznie...

Święta już za progiem, pachnie w domu droźdźowym ciastem, śledziami też dla kontrastu. Życzę Wam Wszystkim, aby prognozy się nie sprawdziły, było ciepło i miło,


smacznie,



kolorowo,


wiosennie.
Niech się uda co zamierzacie i wypocznijcie dobrze.


poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Ech....

Są takie chwile, kiedy bardzo żałuję, że pochodzę z rodziny osób o niskim wzroście.  Mama była malutka, tata też niewysoki, to i mnie przypadło niewiele ponad półtora metra.
Kiedy jeszcze człowiek był młody to czasem działało "...bo ja jestem proszę pana taka mała.." i znalazły się pomocne dłuższe ręce.
Wkurza mnie kiedy na wysoka półkę w sklepie nie mogę dosięgnąć, ciuch z wieszaka ściągnąć, a już jak trzeba zawiesić firanki mam ochotę  otworzyć okno i wrzasnąć: WYSOKI FACET POTRZEBNY OD ZARAZ!!!
Jeszcze się dzisiaj powstrzymałam i


do powieszenia tej musiałam wyleźć na biurko.



Okno balkonowe to: krzesło, szafka pod kaloryferem i jeszcze ręce wyciągnięte na maksimum.


Ufff ,powiesiłam.


Ścieraniem kurzu z pudeł na regale zajmuje się kot, ja tam nie dostanę bez odpowiednich poczynań, które do łatwych nie należą.


Osobną przygodą była wymiana lampy. (Zdjęcie nieostre, ale innego nie mam) Z kuchni do pokoju trzeba było przenieść stół, wyleźć na niego, a jak mi śrubka spadła to wyłaziłam jeszcze dwa razy.


Dałam radę, tylko o wiele lepiej by było gdybym miała trochę więcej wzrostu.
Pożaliłam się przedświątecznie, firanki wiszą, okno umyłam, wcale nie urosłam z satysfakcji, że jeszcze się obeszło bez wysokiego faceta.



piątek, 7 kwietnia 2017

Bałagan

Wszędzie bałagan, pominę ten większego kalibru, bo się nie będę niepolitycznie o politycznym wyrażać.
Tydzień mi gdzieś uciekł, kartki nie napisane, pisanki nie wymalowane, planów przedświątecznych brak,

Zaczęte pisanki,


kartki do napisania.
Byłam na wystawie "Skarby baroku" Eksponaty pochodzą ze zbiorów Słowackiej Galerii Narodowej i innych kolekcji. Obrazy i rzeźby powstałe w latach późnego baroku.




Św. Krzysztof i żebrak





Monstrancje. Nie dało się zrobić porządnie zdjęcia bo się światło odbijało w szybie.




Portret Augusta II Mocnego.




Obraz noszony w procesjach,


Szłam do muzeum na piechotę, to po drodze wiosnę mogłam podziwiać.





Wyszedł trochę bałaganiarski post, ale musiałam sobie odetchnąć.