Jedna z nich to taka najpierw blogowa, potem realna, która przetrwała chociaż blog zniknął. Mam na myśli Autora Bajanek. Chociaż kontakty do częstych nie należą, nie widzieliśmy się bardzo dawno to znajomość zaowocowała miłym wydarzeniem. Jakiś czas temu Autor poznał małą Dziewczynkę i chociaż na początku mocno się wstydziła to jakoś się dogadali. Dziewczynka zapamiętała Autora, który awansował na Wuja. Wujo czasem o Dziewczynkę pyta i niedawno dowiedział się, że będzie miała urodziny. Od słowa do słowa padła propozycja, żeby Wujo napisał dla Dziewczynki bajkę jako prezent urodzinowy.
Była rodzinna impreza Dziewczynka dostała dużo pięknych prezentów, zgasiła świeczki na torcie i przeczytałam jej Bajkę. Podobała się a patrząc na mnie Dziewczynka zapytała: to ta bajka jest trochę o mnie?
Okładkę bajki już pokazywałam, teraz za zgodą Autora i reszty zainteresowanych spełniam prośbę moich Czytelników.
BAJKA
URODZINOWA
Na siódmej górze, którą było widać
z brzegu siódmego morza, na leśnej polanie, wśród wielkich
i przyprószonych śniegiem starych świerków stał sobie mały drewniany domek. Mieszkały tu trzy osoby: Mama, Tata i Córka.
i przyprószonych śniegiem starych świerków stał sobie mały drewniany domek. Mieszkały tu trzy osoby: Mama, Tata i Córka.
Zima tego roku była wyjątkowo ostra.
Zwykle mieszkańcy małego domku byli przygotowani na to, że w
styczniu nigdzie z domu w dalszą podróż się nie udadzą, a i nikt
do nich nie przyjdzie. Śniegu bowiem napadało zawsze tyle, że aby
dostać się na pole, musieli wychodzić przez komin. Tego roku
wielka śnieżna zima przyszła jednak wcześniej. Już przed
świętami zaczął padać śnieg i padał, padał
i padał. I padał.
i padał. I padał.
I stała się rzecz niespotykana, gdyż
rodzice Dziewczynki, która miała w styczniu urodziny, nie mieli dla
niej prezentu! W poprzednich latach kupowali dla niej podarunki
urodzinowe po świętach, przed nowym rokiem, w miasteczku leżącym
u stóp góry, do którego zjeżdżali na sankach. Teraz było to
niemożliwe – bo śniegu było już zbyt wiele.
Rodzice zastanawiali się, co zrobić,
Dziewczynka zastanawiała się, co dostanie w prezencie na urodziny,
a czas płynął nieubłaganie i data urodzin zbliżała się coraz
szybciej.
Aż nadszedł dzień poprzedzający to
wielkie święto. Rodzice byli zmartwieni, a ich Córka szczęśliwa:
przecież jutro będą jej urodziny !!!
Nastała ostatnia przedurodzinowa noc.
Gdy Córeczka smacznie spała, a rodzicom wydawało się, że nic już
nie wymyślą, jej tata nagle spostrzegł malarskie sztalugi stojące
pod oknem i leżące przy nich farby. Wstał, uśmiechnął się,
podszedł do żony i wyszeptał – by nie obudzić Córeczki –
mam! Po czym chwycił farby, ubrał się i z uśmiechem na ustach
wyszedł na dwór.
Gdy wrócił, wszyscy już spali. Tata
położył się przy Mamie i też zasnął.
Rankiem, gdy Dziewczynka otworzyła
oczy, rodzice odśpiewali jej urodzinowe „sto lat” ,a potem
poprosili, by się ubrała i wyszła z nimi z domu przez komin.
Zanim wyszli, zawiązali Dziewczynce
oczy szalikiem, a gdy już wydostali się przez komin, tata
Dziewczynki powiedział: mamy z mamusią dla Ciebie prezent
niezwykły, jakiego nie dostał jeszcze nikt inny na świecie. Tym
prezentem jest Twój własny kolorowy świat. Po wypowiedzeniu tych
słów tata Dziewczynki zdjął jej szalik z oczu. I nagle
Dziewczynka zobaczyła coś czego nie widział przed nią nikt inny
na świecie.
Wszystko przed nią było cudownie
kolorowe.
Śnieg miejscami był czerwony, żółty,
zielony, niebieski, a nawet czarny! Ulepiona przez Dziewczynkę
śnieżka wyglądała jak mała kulista tęcza, a bałwan zbudowany z
mamą i tatą tak się mienił kolorami, że nie można było na
niego patrzeć – bo aż się od tego kręciło w oczach. Kto na
niego spojrzał, od razu się przewracał, śmiejąc się ze
wszystkich sił. Na skraju lasu pojawił się niedźwiedź w
biało-czarne paski , który wyglądał jak zebra. Każde z jego oczu
miało inny kolor – jak u psa husky. Z kolei pies husky miał oczy
czarne, a sierść żółtą w czarne cętki.
Był też lis
cały zielony, zając
czerwony, ryś różowy,
można było zobaczyć fioletowego osła,
którego bordowa
mrówka niosła. Wpadła w gości żyrafa wielka jak
szafa, cała w pastelach, dzika świnia w czarno-białą szachownicę,
niebieskie kury znoszące
czarne jajka, żółte foki
co miały szare boki i
polarny miś co wyglądał jak czerwonych
winogron kiść. Wpadły także bobry, ale ich nie było
widać, gdyż miały barwy maskujące. Nad głowami latał orzeł
bielik, i nie tylko każde jego piórko miało inny kolor, ale także
każdy orli szpon. Obok niego szybował podczepiony pod tysiąc sto
jedenaście różnokolorowych
balonów wielki hipopotam w cętki, na którym siedziała
pomarańczowa małpka.
Wpadł też na kolorowe
lody nilowy krokodyl, który zamiast być zielonym
– był czerwony.
Dziewczynka spędziła z rodzicami cały
dzień poza domem, zapominając jeść i pić. Bawili się wszyscy
cudownie, a na koniec dnia nikt nikogo nie widział i nie mógł
odróżnić, gdyż wszyscy byli niewyobrażalnie kolorowi.
Idąc spać w swoją urodzinową noc,
mała Dziewczynka uśmiechnęła się do rodziców, dziękując im za
cudowny dzień. Jej każdy ząb miał inny kolor, a w jej oczach
widniały tęcze.
*
I tego Tobie życzę Ninko, by Twoje
całe życie i Twój świat były zawsze barwne, kolorowe i
szczęśliwe. Byś zawsze kładła się spać z uśmiechem na ustach
– i z nim się budziła.
STO
LAT!!!
Bardzo dziękuję Autorowi.