Tytuł Kronika i data 1.IX 1935/36, oraz nazwa miejscowości : Joniny.
Miałam przed sobą kronikę szkoły w Joninach, w której uczyła kiedyś moja ciocia. Pierwszy wpis dotyczy właśnie tego roku szkolnego.
Została założona w 1911 roku, jednoklasowa, w wynajętym budynku. W 1925 wybudowano szkołę z jedna sala szkolną, potem w 1928 dobudowano drugą salę.
Zapiski dotyczące szkoły to skład grona pedagogicznego, różne wydarzenia, jak pożar w 1936/37, remont, wybudowanie studni, powiększenie boiska, Święto Pieśni.
Rok 1939/1940, wybuch wojny, później rozpoczęty rok szkolny, zaginięcie pomocy naukowych i książek, oraz zmiana kronikarza co widać po piśmie.
Zeskanowałam parę kartek, niestety pismo wyblakło, część jest niewyraźna, nie dało się wszystkiego przeczytać.
23.01.1940 roku kronikę zaczął pisać ktoś inny. Pojawiają się wzmianki o przerwach w nauce z powodu braku opału, czerwonki, tyfusu. Czasem z powodu zarządzeń okupanta o zamknięciu szkoły, lekcje odbywały się w mieszkaniach nauczycieli. Rok 1944/45 rozpoczął się 4 kwietnia, bo budynek na skutek działań wojennych został zdewastowany, wtedy też obowiązki kronikarza objęła moja ciocia. Pisze o przydzielonych szkole gruntach po parcelacji majątku, remontach, warunkach nauki. Zapiski kończą się na zakończeniu roku 1946/47.
Nie wiem jak długo jeszcze ciocia tam pracowała, ale chyba jeszcze kilka lat, bo pamiętam jak pojechałam do niej w czasie wakacji. Nie chodziłam jeszcze do szkoły, pojechałam tam z koleżanką. Pamiętam jak przez mgłę, ze część drogi jechałyśmy na wozie, bo pociąg ani autobus tam nie dojeżdżał, że miałam wtedy ukochaną malutką laleczkę, którą zabrałam ze sobą. Spałyśmy w sali szkolnej i bałam się ogromnej ćmy, która siedziała na suficie. Z tego okresu pochodzi też rodzinna anegdota, jak to z koleżanką pomalowałyśmy piękne białe dalie w ogrodzie, Były białe i biało czerwone. Te drugie podobały nam się bardziej, znalazłyśmy czerwoną farbę i domalowały na białych czerwone cętki.
Na zdjęciu jestem ja z ciocią, chyba z tego okresu, ale czy to tam, już nie wiem
Po odkryciu tej kroniki miałam wielką ochotę wybrać się w tamte strony, znalazłam w Internecie że szkoła istnieje, pomyślałam ze może ktoś chciałby mieć z tamtych czasów pamiątkę. Ale jakoś się nie zdecydowałam, zapomniałam, zeszyt upchnęłam miedzy książkami i dopiero znów go znalazłam parę dni temu.
Dla mnie to pamiątka, swoisty dokument wydarzeń i bardzo lubię tego rodzaju starocie.