Zanim dojdę do sedna, to mikołajki miło spędziłam, nawet mi MIkołaj książkę przyniósł, chociaż była umowa, że w tym roku przyjdzie dopiero na Gwiazdkę. Wspomnień z dzieciństwa związanych z Mikołajem w internecie pełno, ja się pytam gdzie zostawił zimę? Dzisiaj było w południe 15 stopni, słoneczko świeciło pięknie, nawet paskudy nie było.
Gdzie te czasy kiedy wypatrywałam na śniegu śladów butów,które urywały się pod oknem bo Mikołaj zabierał mój list zostawiony za szybą. Potem było czekanie i czekanie, a jak nie przyszedł to niespokojny sen, zostawi paczkę przy łóżku czy nie? Rano jeszcze w łóżku radość z oglądania. Do dzieci moich też przychodził w nocy i zostawiał zgrabny stosik w przedpokoju. Trzeba się było namęczyć rano, jeśli wypadał w środku tygodnia, żeby potem dziecka zagonić do śniadania, wysłać do szkoły i samej do pracy zdążyć.
Co zrobiłam niepotrzebnie? Zapisałam się do grupy miłośników krakowskiego street artu i przepadłam. Tyle jest pięknych murali, o których nie miałam pojęcia. Niestety rozrzucone po całym mieście, ukryte w podwórkach i jak tu ich szukać? Raz, że szybko robi się ciemno, dwa jazda po mieście zajmuje niewspółmiernie wiele czasu do pstryknięcia zdjęcia, trzy jak tu jeździć z zarazą i paskudą czającą się w powietrzu i w masce? Mocno sfrustrowana jestem.
Dzisiaj trafiłam na jeden, bo jest w mojej okolicy i przynajmniej miałam spacerek.
Bardzo długi jest i nie mieści się w kadrze, no i te samochody. Jednak zobaczenia i włączenia do kolekcji, warto było się przejść.
Ten istnieje już kilka lat, na zniszczonej bocznej ścianie kamienicy, blaknie a szkoda.
Te dwa i poniższe to podwórko i parking przed jakimś warsztatem. nie są w moim guście, nie lubię takich, ale jest ich wiele i też się zaliczają do street artu.
Tutaj nastąpiła rzecz, która nie powinna, bo według kodeksu tych artystów nie zamalowuje się murali innych. Tutaj wyraźnie widać dwie "szkoły"
Światło padało niefortunnie, stąd niewyraźny obraz.
Takie coś z zatartym napisem, na murku przy Wiśle.
Te dwa powstały z okazji Roku Conradowskiego, dwa, albo trzy lata temu.
Jest nowy ptaszek, ale to prawie godzina jazdy, jeszcze się nie wybrałam.
Jak tylko wchodzę na tę stronę to mi żal, że powstała niedawno i że do Huty tak mam daleko. Chyba przyjdzie poczekać do wiosny.