środa, 6 lutego 2019

Sukienka

Długo się zastanawiałam czy o tym pisać, czy nie. Ostatecznie każdy może tu zajrzeć, a historia jest z tych wspomnieniowych i prywatnych.
Jest jednak coś co mnie skłoniło do opisania, przedziwnego zbiegu okoliczności.
Zacznę od początku.
Czwarty rok studiów, po różnych meandrach rozstaniach i powrotach zapadła decyzja o ślubie. Czasy były takie, że nawet małżeństwom trudno było mieszkać razem w akademiku, już nie pamiętam co nas skłoniło żeby brać ślub właśnie w tym czasie.
Oboje klepaliśmy biedę, nie bardzo było nas stać na okazały ślub, nie mówiąc o weselu, miało być skromnie. Jakoś wtedy nie marzyłam o kreacji księżniczki, ale jakąś kieckę, pod naporem rodziny musiałam mieć. Nie chciałam długiej, znalazłam w "Przekroju" model Hoff i taka mi się zamarzyła.
Kupienie wtedy materiału graniczyło z cudem, udało się za jakieś wygrzebane dolarowe zaskórniaki kupić w Pewexie białą koronkę na dół sukienki, reszta miała być z szyfonu na białym spodzie. Model był lekki i zwiewny, podobał mi się. Mama miała znajomą krawcową, która szyła nam kiecki (nie zawsze mi się podobały), zaniosłyśmy zdjęcie i materiał i tu zaczęły się schody.
Byłam zbyt mało asertywna żeby się uprzeć i została przeforsowana wersja krawcowej. Kiecka mi się nie bardzo podobała, ale klamka zapadła i rękawy zostały uszyte z koronki.
Ślub był, sukienka powędrowała do szafy, potem do walizki, zaczęło się życie, już do niej nie wracałam, a przerobić jej na coś jakoś nie miałam ochoty.
Mijały lata, czasem przy wspomnieniowych okazjach o sukience się opowiadało, zabrałam ją ze sobą do swojego domu, bo ciągle jeszcze z tyłu głowy było, a nuż się przyda ten kawałek ładnej koronki.
Nie tak dawno,(2 lata?) na którymś z blogów pokazywałyśmy sobie swoje ślubne kreacje. Większość była oryginalna, szyta czasem chałupniczym sumptem, ale wszystkie urocze. Skusiłam się i ja, pokazałam swoją. Potem o całej sprawie zapomniałam i sukienka znów powędrowała do lamusa.
Jakiś czas temu, gdzieś w połowie ubiegłego roku dostałam wiadomość, że pod tamtym "pokazem" ktoś usiłuje się ze mną skontaktować. Zajrzałam z ciekawości i odpisałam.
Okazało się, że ktoś w organizuje wystawę sukien ślubnych z okresu PRL-u i chciałby sukienkę wypożyczyć na wystawę, bo brakuje w zestawie właśnie krótkiego modelu.
Zgodziłam się i od 25 stycznia w Muzeum Okręgowym w Koninie wisi moja skromna ślubna sukienka.
Dostałam śliczne zaproszenie, niestety nie mogłam być, bo daleko i kiepski dojazd.



Zdjęcie z wystawy, przyznaję, że na tym manekinie niezbyt pięknie wygląda, chyba ją źle wyprasowali.



A tutaj "oryginał" w dniu ślubu.
Tak to dzięki blogowemu  światu, sukienka doczekała się większej widowni.
Dobrze, że czas ją oszczędził i tylko trochę pożółkła, co dało się wyprać.


57 komentarzy:

  1. Ciekawy pomysł na wystawę, ale faktycznie nie za bardzo zadbali o kiecki. Twoja sukienka jest przepiękna, a na Tobie Ewuniu wygląda najpiękniej. Aż żal trzymać ją w szafie, mogłaby wisieć jako ozdoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zdjęciach to nie wygląda ładnie, ale wystawa na pewno godna obejrzenia. Byłam na podobnej, o modzie PRL-u, była świetna.

      Usuń
  2. Nie wiem dlacczego Ci sie nie spodobala...jest przesliczna, a te rekawy do dzisiaj bylyby bardzo trendy..sukienka jest bardzo dziewczeca i Ty tez taka dziewczynka! sama deiikatnosc! baaardzo mi sie podoba, Koronka zjawiskowa no co ten internet potrafi wyprawiac! ladna historia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tej właśnie historii o tym napisałam. Meandry internetu, przecież dzięki niemu się znamy.

      Usuń
  3. Moja slubna lezy gdzies w piwnicy, mam nadzieje, ze myszy jej nie zjedza. Nie wiem, po co ja trzymam, chyba z sentymentu, bo nie jest to stricte sukienka slubna, nawet nie jest biala i pewnie nie przyda sie wnuczce. Przynajmniej Twoja sukienka dostala szanse na drugie zyce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie wiadomo co będzie, też bym nie przewidziała czegoś takiego.

      Usuń
  4. Ewo - jaka piękna opowieść o życiu sukienki :))! Jak dobrze, że o nią dbałaś ! Do kiedy ta wystawa w Koninie ? Może jednak uda Ci się pojechać ? Może mają katalog, choćby malutki, miałabyś dokument, że masz muzealną sukienkę ;))).
    Śliczną byłaś Panną Młodą :).
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy mają katalog. Dziękuję za komplementy, teraz muzealne sukienka i właścicielka.

      Usuń
  5. Ewo - sprawdziłam !!!! Do 5 maja! Zabieramy Grażynę i jedziemy z wiosną! Co Ty na to?! Grażynko - jedziesz oczywiście ;))!?
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedźcie dziewczyny i koniecznie niech Grażyna zrobi Ewie zdjęcie z jej kreacją w tle, będzie miała wspaniałą pamiątkę :)

      Usuń
    2. Szalony pomysł, godny Barbary, kto wie czy się nie skuszę.
      Marija wszystko tylko nie zdjęcie, bo zestawienie może być...hmmm, no nie bardzo.

      Usuń
    3. No jedziemy!!! oby do wiosny i jedziemy na wystawe do Konina! troche daleko ale co tam!!

      Usuń
    4. Jedźcie koniecznie i dokumentację zróbcie!!!

      Usuń
  6. Przepięknie w niej wyglądałaś. Podobała mi się na Tobie ta sukienka już na naszej blogowej "wystawie", jest naprawdę ładna.
    Ach, jak to się w życiu plecie. I sukienka doczekała się wystawy. Dobrze, że ja przechowywałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Jakoś na manekinie nie wygląda tak jakbym chciała.Szkoda, że nie zachowało się zdjęcie z "Przekroju"

      Usuń
  7. Jednak "suknia zdobi człowieka". W tym przypadku dopiero zyskała dzięki Twojej piękności.z

    OdpowiedzUsuń
  8. Alllllle fajna historyja, dobrze Ewo, że ją opisałaś!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Pięknie wyglądasz w tej sukience, a na manekinie nieumiejętnie ją wyeksponowali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że historia trochę niezwykła.

      Usuń
  9. Az sie wzruszylam - meandrami, opowiescia i Twoim zdjeciem w sukience. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak a propos meandrów - któż to nas tak śledzi w Kurniku ;)? Bo rozumiem, że sukienkę wypatrzyła osoba podczytująca Kurnik ?
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarny Kot, wysłał mi powiadomienie na fb, w ogóle to było dość zawiłe, bo gdyby nie Ona to nigdy bym się nie zorientowała. Nie wracam na ogół wstecz.

      Usuń
  11. Zachwycająca historia , a Ty wyglądasz w tej sukience raczej na dziewczynkę idącą do I Komunii. W....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś się było młodym, a paradoksalnie do komunii miałam długą sukienkę.

      Usuń
  12. Piękna historia. Sukienka dostała drugie życie, nabrała znaczenia symbolu. I sama w sobie jest śliczna!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy pokazując ją na blogu.

      Usuń
  13. Coś takiego! Niesamowita historia, aż chce mi się poszperać w Kurniku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było w 2015. Pooglądaj sobie, u CK komentarz wyskoczył na poczcie, dała mi znać i pooooszło.

      Usuń
    2. Ten pokaz sukienek był 9 października 2015

      Usuń
  14. Ależ ciekawa historia,możesz wnuczkom opowiadać a sukienka miała swoje drugie 5 minut:)! Na Tobie wyglada swietnie,na manekinie o wiele gorzej a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona była też uszyta "z zapasem", kawałek koronki, który zbywał, nie został obcięty tylko zawinięty. Stąd nie układa się dobrze, no i w praniu chyba podszewka sie zbiegła trochę.

      Usuń
  15. Fantastyczna historia, sukienka dostała swoje drugie życie, szkoda tylko, że nie potrafiono jej dobrze odprasować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prasowanie to była makabra, bo ona jest podwójna i każda warstwa inaczej się układa.

      Usuń
  16. Ja nawet sukienki nie miałam,tylko garsonkę i dano juz jej nie ma,nawet materiał został kiedys na cos przerobiony. Ale długo chodizłam w tym ,czy to spódniczce,czy górze, ciepła było a i ladna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były takie czasy, że myślało się raczej o praktycznej stronie sukienki. Jak patrzę na dzisiejsze kreacje, to się zastanawiam czy warto wydawać tyle pieniędzy na raz.

      Usuń
  17. Wiesz Ewa, piękną bajankę a nawet opowiadanie można by napisać o życiu sukienki :). Namów bajankarza , Ty zrobisz ilustracje a na zakończenie będzie zdjęcie z muzeum z zaproszeniem ! Masz wnuczki, to dla nich będzie coś !!! A sukienkę jak wróci opraw w ramkę i powieś jako dekorację. Albo do gablotki :))!.
    Trochę Ci zazdroszczę..... moje śluby tak jak u Dory, w zgrzebnych i nastawionych na praktyczność czasach wypadły. Umiałam szyć, więc nawet sama sobie wszystko uszyłam, żadnych emocji....... Sukienka ze ślubu cywilnego miała tę zaletę, że była z czerwonego, połyskującego materiału i obleciałam w niej (nawet obtańczyłam :)) dwa Sylwestry i jeszcze jakąś imprezę. Do kościelnego miałam elegancki kostium w kolorze ecru (materiał był wystany w kolejce w Merino więc musiał być użyty praktycznie) i służył mi długo, oj, dłuuuugo. Też, jak Dory, stosowany w trzech wersjach - kostium, spódnica, żakiet. Ech......
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajny pomysł z opowiadaniem ale chyba by Autorowi temat nie pasował.
    Miałam do tej sukienki płaszczyk, w którym potem chodziłam, był beżowy. Sukienka do ślubu cywilnego była przerobiona ze studniówkowej, granatowa z białym kołnierzykiem. Było śmiesznie bo wystrojoną koleżankę wzięli za "pannę młodą", a mnie za świadka. Jeszcze później miałam z niej spódnicę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może Mike poproś :)? Ma świetne "pióro" , wspaniałą wyobrażnię i wrażliwość !
      Barbara

      Usuń
    2. Może przy okazji, teraz nie chcę jej zawracać głowy.

      Usuń
    3. A czemu nie chcesz mi głowy zawracać? Pozawracaj trochę:))

      Usuń
  19. Jaka sympatyczna historia.:) Internet to jednak niesamowita sprawa.:) Fakt, na tym manekinie nie wygląda tak odlotowo. Może też kwestia zdjęcia. Ale Ty wyglądałaś uroczo.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Internet to fajna rzecz, jak się go używa właściwie i bez przesady, bo złodziejem czasu jest sporym.

      Usuń
  20. Ale fajna sprawa!
    A sukienka jest ładna :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne pokłosie naszej wystawy strojów ślubnych! Sukienka jest urocza, a ty w niej jeszcze bardziej. Tak jak Anonimowemu, skojarzyłaś mi się raczej z pierwszą komunią niż ze ślubem:))) Ale cała historia internetowa niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
  22. Do pierwszej komunii miałam wianek i leliję :-)))
    Chyba nikt się nie spodziewał takich skutków naszej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wpisuję się ponownie, żeby padł rekord blogowych wpisów. Swoją drogą dziwnymi drogami chodzą blogowe guściki i gusta. Gratuluję trafności sukienkowego przypadku.z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbym wyczuła złośliwość? Chyba chodziło o zbieg okoliczności a nie o kieckę.

      Usuń
    2. Chodziło o to, że na pewno nie sądziłaś , że ta piękna sukienka wywoła tyle akceptacji i życzliwych komentarzy. Jeszcze raz gratuluję.Pięćdziesiąt wpisów to swoisty rekord.z

      Usuń
  24. sukienka bez uczciwej zawartości wiele traci. ślicznie wyglądałaś na tym zdjęciu. niech wyjdę na szowinistę, ale trudno - kobieta w sukience zyskuje na urodzie i wzbudza mój zachwyt. dla kobiety w spodniach o wiele trudniej zwariować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Zgadzam się, sukienka dodaje wdzięku, ale.....spodnie są o wiele wygodniejsze.

      Usuń
  25. Na Tobie sukienka wyglądała oczywiście dużo ładniej :))
    Jak do 5 maja, to się do Konina moze wybiorę. To tylko 50 km ode mnie :)) Tylko muszę sprawdzić, gdzie to muzeum jest :))

    OdpowiedzUsuń
  26. Na zaproszeniu jest dopisek: w budynku Spichlerza. Dokładnego adresu nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ewunia, brawo, brawo, brawo. Dobrze pamiętam te nasze sukienki ślubne, moja dwuczęściówka niebieska też wisi sobie w szafie i...gdybym miała gdzie, to mogłabym założyć hahaha. Pamiętasz, jak śmiałam się, że trzymam ją do trumny?
    Konin ode mnie, jeszcze dalej niż od Ciebie.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szczęście, że jeszcze byś ubrała. Ja już bym się nie zmieściła w swoją.

      Usuń