środa, 17 października 2018

"Bajanka" cz.5


"Październikowa noc. 

Zapachy dworcowego peronu – składowa: smaru, oleju, wilgoci, dymu, stali, mgły, papierosowego dymu i niepokoju podróżnych. Kolej. Gwizd, kłęby pary, czerń lokomotywy, czerwień lic jej kół, zamach, nagłe cofnięcie, pisk hamulców. Obłęd w oczach pomocnika maszynisty i spokój w oczach jego pryncypała. Wszystko to sprawiało – nie wiem dlaczego – że czułem się jak u siebie. Spojrzałem w głąb peronu, moje miasto ginęło w oparach dymu lokomotywy. Stalowa kratownica schodów, wagonowy korytarz, zastygłe w bezruchu zasłony okien i wreszcie wnętrze pulmanowskiego wagonu. Przedział tylko dla mnie. Noc. Siadam przy oknie. Czekam na gwizd zawiadowcy, a po nim na gwizd lokomotywy. Wcześniej usłyszę stukot stalowego młotka uderzającego w osie wagonów. Jeszcze chwila i kolej ruszy, a ja wtulony w plusz siedzeń zacznę się wpatrywać w jego okno. Nie mogę się doczekać chwili, gdy całkiem znikną światła mojego miasta, a za oknem w ciemności ogarniającej świat pojawią się - ulatujące na wolność przez komin lokomotywy  - wesołe czerwone iskierki żaru.
Byłem w podróży. Była to podróż której tak pragnąłem!!! Miałem się z Nią zobaczyć ! Tam zobaczyć! Być z nią !!!
Przeciągły gwizd zawiadowcy i szybka odpowiedź lokomotywy. Nie musiałem spoglądać za okno by widzieć szefa pociągu z chorągiewką w dłoni i salutującego mu tym samym gestem zawiadowcę stacji. Pociąg ruszył … .
Spojrzałem  by móc obserwować jak wszystko za oknem znika, staje się historią, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili jakaś męska dłoń zdecydowanym ruchem rozsunęła zasłony i zobaczyłem wchodzącego do przedziału mężczyznę.
Witaj młodzieńcze – usłyszałem. Skinąłem głową. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu bym się dosiadł do Ciebie w tym przedziale pulmanowskiego wagonu i bym razem z Tobą odbył  podróż do końca - powiedział jak się miało okazać mój współtowarzysz podróży. Proszę – odpowiedziałem i zaraz zapytałem: końca? No tak! Do końca podróży. Na razie nie wiem czyjej i stan owej niewiedzy trwać będzie do póki nie dowiemy się dokąd zmierzamy. Mój rozmówca  cylinder położył na siedzeniu obok, jednym ruchem zdjął  płaszcz, drugim poprawiał poły surduta po czym usiadł zakładając nogę na nogę i wsparł obie dłonie na lasce.

 Spojrzał na mnie badawczo, uśmiechnął się i powiedział: pozwól zacny kawalerze, że się przedstawię. Jestem hrabia Oskar von Berg bei Yarotschin. W tej chwili towarzysząc Tobie w podróży udaję się do mojej posiadłości.
Co było robić, przedstawiłem się i także zdradziłem mój cel podróży: udaję się do zaprzyjaźnionej rodziny która mieszka w Crown Fields Haus. Znam, znam , znam strzelił słowami hrabia i delikatnym ruchem dłoni strzepnął niewidzialny pył z ostrego jak brzytwa kantu lewej nogawki sztuczkowych spodni. Musiałem przyznać., że ubiór hrabiego robił na mnie wrażenie.
Pozwolisz, że zapalę – zapytał. Proszę- odpowiedziałem. Po chwili dym egipskiego papierosa zaczął cienką smużką unosić się w górę, a hrabia powracając do swej wypowiedzi dodał: znam miejsce i właściciela tego pięknego pałacu. Bardzo zacny człowiek, wielkiego serca, ducha, ogromnej wiedzy i wielu pasji. Mąż pięknej żony i ojciec dwóch cudownych córek: Beatrycze i Urszuli.
Uniosłem lekko prawą brew by jak najdelikatniej wyrazić swoje zdziwienie tym, że hrabia tak szybko, na początku naszej znajomości, powiedział mi tak wiele informacji, które można określić mianem poufne. Hrabia wybornie odczytując uniesienie mojej brwi rzekł: Wiem jaka myśl zaprząta teraz Twoją głowę drogi kawalerze. Otóż nie ma nic dziwnego w tym, że powiedziałem Tobie tyle o rodzinie mego przyjaciela z Crown Fields Haus. Po pierwsze obaj jesteśmy dżentelmenami– kontynuował wypowiedź hrabia. Po drugie w związku z tym możemy mieć do siebie zaufanie, po trzecie za oknem mamy wspaniałą mgłę – zakończył. Spojrzałem za okno i stwierdziłem, że faktycznie … mgła. Przez chwilę odniosłem wrażenie, że pociąg jedzie w mleku. Tylko chwilę. Szybko bowiem owo wrażenie odrzuciłem uznając je za bezzasadne, dziecinne i niedorzeczne.
„Po trzecie za oknem mamy wspaniałą mgłę” – powtórzyłem wypowiedź hrabiego i dodałem: całkowicie się z panem, panie hrabio zgadzam. Jestem wielbicielem mgieł i wiele z nich zasługuje na miano wspaniałych, jednak … to „po trzecie …”?
Och! To proste, już wyjaśniam – rzucił hrabia. Mgła, która otula nasz pędzący pociąg jest doskonałym przykładem zilustrowania tego co chcę określić mianem zaufania. Otóż wyobraź sobie zacny kawalerze co robi teraz pomocnik maszynisty w naszej lokomotywie? Pomocnik maszynisty – odpowiadał za mnie hrabia – patrzy we mgłę, poci się ze strachu, w oczach ma obłęd, ciągle wyciera dłonie w spodnie i kręci się jak nakręcony. Dlaczego? – bo nie ufa! Tymczasem maszynista spokojnie pyka fajkę, patrzy z uśmiechem w mgłę i stara się nie patrzeć na pomocnika, który ciągle kręci się jak nakręcony. Powiem więcej! – przemawiał dalej hrabia – w pociągu jadącym z naprzeciwka pomocnik maszynisty i maszynista zachowują się identycznie jak nasi z tym, że jest bardzo prawdopodobne iż tamten maszynista pali fajkę nadziewając ją innym gatunkiem tytoniu. Otóż jak się pewnie domyślasz mój synu – rzucił hrabia – maszyniści ufają sobie i zawiadowcom stacji z których ruszyli, a pomocnicy nie ufają. Najchętniej zatrzymali by pociąg, przyłożyli ucho do szyn i słuchali czy nie jedzie nic z przeciwka tym samym torem. Potem dla pewności przeszli  na tor obok aby usłyszeć, że właśnie tym torem obok jedzie pociąg z przeciwka. To, że by się o tym przekonali to pewne … mogli by jednak się o tym już nie dowiedzieć … nie dostrzegłszy we mgle, że ów pociąg z naprzeciwka jest tak bardzo blisko! Zatem zadaję pytanie: ufamy sobie czy nie ufamy kawalerze? Tak ! – odparłem- ufamy!
No i dobrze! – klasnął w dłonie hrabia po czym szybko ułożył je ponownie na głowni laski, która w tym czasie nie zdążyła zmienić pozycji odchylając się w którąkolwiek ze stron. Musiałem to przyznać: hrabia miał piekielnie szybki refleks!
W tej samej sekundzie usłyszałem znany hałaśliwy dźwięk, torami obok przemknął pociąg jadący z przeciwka. Hrabia uśmiechnął się i powiedział: widzisz? Nie ma to jak zaufanie.
Popatrzyłem w okno. Mgła zniknęła nieoczekiwanie szybko. Być może pociąg pędzący z przeciwka zabrał ją ze sobą. To było bardzo możliwe. Przecież w każdym pociągu jedzie ktoś komu trzeba wytłumaczyć jak ważne jest zaufanie. Choćby dlatego by nie stracić głowy.
Miejsce mgły zajęła czerń rozświetlana pojedynczymi  iskierkami. Patrzyłem na ich taniec. Taniec pojawiania się i znikania.
Ulotne prawda? – zapytał hrabia. Tak – odpowiedziałem. Wiesz … zamyślił się chwilkę hrabia … wszystko w tym życiu jest ulotne. Czasami za bardzo – zakończył myśl hrabia i zaraz dodał na zakończenie – może Tobie się uda o tym nie przekonać.
Zapadło milczenie. By jakoś się w nim znaleźć spojrzałem w okno. Zobaczyłem w nim zamyśloną twarz hrabiego.
Ale, ale! – odezwał się – powracając do naszej rozmowy na temat Twojej wizyty w Crown Fields Haus … jestem pewien, że nie możesz się doczekać odwiedzin u przyjaciół, ale przede wszystkim spotkania z hrabianką Urszulą, jesteście w podobnym wieku … mam rację? – zapytał hrabia."


21 komentarzy:

  1. Znakomite, jestem bardzo ciekawa dalszego przebiegu rozmowy tych dżentelmenów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa.
      Gdybym wiedziała, że "Bajanki" przysporzą mi nowych czytelników może sama zaczęłabym pisać.

      Usuń
  2. Urocze, a nawet zachwycające. Można by powiedzieć nawet, że inspirujące. Mariaż tekstu z ilustracjami niezwykły. Jestem ciekawy zakończenia tej opowieści. Co za nastrój...z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może opowieść o niespełnionej miłości nie ma końca? Trzeba przyznać, że Autor umie budować nastrój.

      Usuń
  3. A wiec to Urszula bedzie winna niespelnionej milosci. Zgadlam? no ale Ty nie wiesz. Wiec czekamy, Twoje rysunki bardzo zgrabne, latwa kreske masz, wydaje sie ,ze bez wielkiego wysilku, kilkoma machnieciami wyrazasz to co chcesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, bo to co wiem może się okazać nietrafione, Bajanki są nieprzewidywalne.
      Co do rysunków, to dziękuję za uznanie, ale w tym wypadku była to "męka twórcza". Za nic nie mogłam narysować lokomotywy i sceny, którą widziałam oczami wyobraźni.

      Usuń
  4. Świetnie poradziłaś sobie z lokomotywą Ewo, wszak to niełatwe zadanie!
    Przypomniało mi się, że przecież kiedyś właśnie tak się jeździło i to ostukiwanie kół, nie ma już ostukiwania kół i nie ma tego charakterystycznego ich stukotu i odgłosu lokomotywy, puf puf puf i nagle wizg, jak u Tuwima. Jakoś tak namacalnie poczułam tą jazdę pociągiem, może dlatego, że chętnie bym wsiadła do pociągu byle jakiego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach rozgrzanych torów i iskierki za oknem, zawsze mi się kojarzą z latem. Pamiętam tamte pociągi, które miały w sobie smak przygody.

      Usuń
  5. Z pełnym szacunkiem dla ilustratorki i słuchowej pamięci autora. Ufać , nie ufać. ZAUFANIE, piękna cecha , możemy tylko żałować , że coraz częściej o niej zapominamy. W....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trudno zaufać, jak się dostało po głowie. Z drugiej strony, jeśli ktoś ufa nam, to jak go zawieść?

      Usuń
  6. Nie podrozuje pociagami, a to dlatego, ze nie ma juz w nich hrabiow w surdutach i sztuczkowych spodniach w kant. I kto dzisiaj pali egipskie papierosy? Z pewnoscia jednak nie w pociagach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli w taką magiczna podróż byś się wybrała. Było by Ci ładnie w kapeluszu z woalką.

      Usuń
  7. Dziękuję Ewie za Jej cierpliwość i wyrozumiałość. Dzięki tym przymiotom - tak dzisiaj rzadkim - oraz jej Talentowi, moje zapiski mają sens. Jej Akwarele przywróciły mi wiarę w to, że książki ilustrowane nadal powinny się ukazywać. Kto nie wie o czym mówię polecam "Trzej Muszkieterowie" - wydawnictwo ISKRY rok 1968.
    Ewo ... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor nawet w komentarzu zaskakuje. Dziękuję za talent, może faktycznie nie jest tak słabo jak myślę. To też zaleta tekstów, działają na wyobraźnię.

      Usuń
  8. Zrobiłam sobie małą przerwę od internetu, komputera itp. Teraz nadrabiam zaległości, co jest bardzo przyjemne.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem taka przerwa jest konieczna, a powroty bywają przyjemne.

      Usuń
  9. Te lokomotywy i zapach dymu z komina ... maszynista musi mieć spokój, być może za niego denerwuje się pomocnik ;)
    I znów powiało wielkim światem i przywiało woń egipskiego papierosa ... chociaż nie wiem, jak one pachną/cuchną? bo znam je tylko z literatury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Załóżmy że egipskie papierosy pachną. Nie wiem jak, może jakoś egzotycznie?

      Usuń
    2. Pewnie tak ... pełna egzotyka i zapach dawnych lat, które bezpowrotnie minęły...

      Usuń
  10. U nas też dzisiaj za oknem mglisto, wiec tym lepiej czytało mi sie tę bajankę i oglądało Twoje delikatne malunki. Opowieść wciąga i zachwyca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebawem będzie ciąg dalszy. Cieszę się, że się podoba.

      Usuń