niedziela, 16 czerwca 2019

Uwaga! Narzekam.

Ponarzekam sobie, bo nie lubię:
ekstremalnych temperatur, trwających zbyt długo upałów, głośnej muzyki, wrzasków małolatów, tłoku w autobusie i tramwaju, o innych niedogodnościach nie wspomnę. Nie lubię też jak po raz kolejny daję się nabrać ochom i achom nad nadchodzącym wydarzeniem, co się okazuje parą w gwizdek. No ale widocznie z tego się już nie wyleczę.
The Dream Engine to brytyjski zespół akrobatów, ponoć o światowej sławie. Nie lubię cyrku ale te akurat pokazy mają swój urok, chciałam zobaczyć.
Mimo obezwładniającego lenistwa i niechęci do wychodzenia w upał, założyłam że wieczorem będzie chłodniej. Dojechałam w miarę przyzwoicie, pomijając grupkę dzieciaków wrzeszczącą w tramwaju ( bo rozmową trudno to nazwać) i cóż się okazało? Pierwszy pokaz trwał zaledwie 10 minut i nie zdążyłam, sadząc w swojej naiwności, że będzie dłużej.
Następny za godzinę, pozostanie na miejscu raczej nie wchodziło w grę bo huczała muzyka, poszłam na spacer.

Dzieciaki miały uciechę i możliwość taplania się w nowej fontannie.


W dalszym ciągu mam ochotę na przejażdżkę tramwajem wodnym, szkoda tylko, że bilety takie drogie.


Nowy most już niedługo pewnie będzie gotowy.


Słońce trochę zamglone i niewyraźnie oświetlało drugi brzeg.


Moda na kłódki nie minęła, ciekawe ile miłości zardzewiało tak jak one.


To uczucie musiało być potężne, może jest nadal.


Nawet kałuża się trafiła, ale nie po deszczu, tylko z polewaczki.


Robi się coraz ciemniej, księżyc już wysoko,


czas zacząć pokaz.


Muzyka zmienia charakter i nad głowami pojawia się balon z akrobatką.




Dość efektownie to wyglądało, balon zmieniał kolory, pani zniżała się dotykając rąk widzów, potem znów wykonywała akrobacje wysoko. 
Tylko że ja widziałam 3 lata temu spektakl naprawdę fantastyczny, myślałam, że będzie coś
podobnego.


Jeszcze sobie raz obejrzałam kolorowa fontannę i wróciłam do domu.




W sumie nie żałuję, ale nie lubię rozczarowań. Trzeba było się wybrać na noc teatrów, ale przegapiłam.


26 komentarzy:

  1. U nas wczoraj i dzisiaj sa jakies wystepy w miescie, noc kultury czy cus, ale jakos mi sie nie chce przepychac wsrod tlumow na starym miescie, wiec nie poszlam, zreszta nie mam z kim, a samej mi sie nie chcialo. Dzisiaj od rana popaduje, wiec strach wybrac sie gdzies dalej, bo moze zmoczyc.
    Fajnie maja dzieciaki w miastach, bo albo fontanny, albo kurtyny wodne stoja do ich dyspozycji. Ile frajdy tak latac w rozpylanej wodzie w taki upal, pewnie im troche zazdroscilas, Ewa? W sumie fajnie, ze wyszlas sobie z domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę zazdrościłam, ale zawsze mam z tyłu głowy świadomość, że te fontanny mają obieg wody zamknięty.
      Kurtyny są lepsze, zdarzało mi się podejść blisko, fajne uczucie.
      Teraz nareszcie coś drgnęło, pada skąpy deszcz i jest CHŁODNIEJ.

      Usuń
  2. Nieraz mus sobie ponarzekać aby wyrzucić z siebie negatywne emocje, to oczyszcza.
    Balon na zdjęciu robi wrażenie, szkoda że artyści nie wykorzystali w pełni jego potencjału.
    Na moście Tumskim kilka lat temu wisiała olbrzymia piękna kłódka, ale nie powisiała długo, może jakiś kolekcjoner się na nią połakomił.

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas amatorów kłódek też było trochę, potem się chciano ich pozbyć, teraz trochę utrudnione ich wieszanie.
    Narzekanie pomogło, bo się trochę ochłodziło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje za kaluze. I za ksiezyc, bo tez lubie :)
    a co do fontann, psikadelek trawnikowych i roznych rozpylaczy, to jestem im bardzo wdzieczna za caloksztalt, bo kto wie czy mi i mojej Coreczce nie uratowaly zycia cos 20 lat temu w miescie stolecznym pt Paryz. Do dzis nie mam pewnosci czy tak czy nie. Na pokazach zadnych nie bylam od strasznie dawna, cos mi sie nie chce wylazic spod mojego guazu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córce i mnie ratowała stopy sadzawka miejska w Budapeszcie. Lubię fontanny i wszelkie sikawki, ale kąpać się w nich to miałabym opory.

      Usuń
    2. Ale w naszym przypadku to chodzilo o mozliwe uratowanie zycia - zycia...nie tylko z przegrzania: bylysmy w Paryzu, w mieszkaniu kolezanki na dobe. I prawie w ogole kasy; przyjechalysmy pociagiem a jechalysmy do PL autobusem. No i jedzenie wmieszkaniu bylo, tylko kupilysmy mleko, chleb, ser, owoce i zostalo nam na karnet 10 biletow na metro. A chcialam Coreczce pokazac jak najwiecej Paryza po wierzchu. Rozplanowalam wycieczke w detalu , tym bardziej, ze byl obledny upal i chodzenie wielu kilometrow z dzieciakiem bylo srednio dobrym pomyslem. Musialam tez wziac pod uwage ilosc biletow - 2 pierwsze - na dojazd do kolezanki, dwa ostatnie - na Place de la Concorde. Reszta , czyli 3 przejazdy do wyboru - jak padniemy wczesnie, to wysiadamy na St Michel, jak wytzrymamy, to p rzesiadamy sie na St Michel, no i zaczelysmy lazege, upal w nas gruchnal z moca o 9.30 rano - usiadlysmy z widokiem na Wieze Eiffla i z nogami w fontannie. po 45b minutach idziemy, aleja z drzewami i trawa, no to podstawialysmy sie pod psikadelka do trawy i dawalysmy rade isc dalej . moczylysmy sie w kazdej napotkanej fontannie,, co dalo nam sile isc dalej, a nie jechac metrem. I w zasadzie przy kazdym czyms interesujacym (z naszego planu) byla orzezwiajaca fontanna. Wreszcie kolo wpol do piatej wsiadlysmy do metra gdzie indziej. Wysiadajac widzialysmy jakies ogloszenia na tablicy, ale nas to malo obchodzilo, bo z metra wychodzilysmy przeciez. Dowloklysmy sie do domu a tu dzwoni moj slubny i pyta czy wszystko w porzadku. No to mowie, ze nogi nam zaraz odpadna udaru uniknelysmy przez fontanny i drzewa, a ten dalej pyta, czy jestesmy OK...az wreszcie wydusil ze tuz przed wpol do piatej arabska bomba wybuchla na stacji St Michel. 7 osob zabitych i sporo rannych. a te kolo wpol do piatej to byl tak pi razy oko zcas, kiedy bysmy swiadaly badz wysiadaly z metra. Moze bysmy sie minely z bomba, moze nie, ciezko powiedziec, ale fontanny uwazam za ratujace zycie w wiecej niz jednym znaczeniu :)

      p.s. mysmy w fontannach moczyly nogi, nawet wysoko, a zraszacze trawnikow byly do rozpylania wody na calego czlowieka, bo sie nadstawialysmy ;)

      Usuń
    3. Wyobrażam sobie tę Waszą włóczęgę, to musiało być i piękne i straszne zarazem. A z bombą to faktycznie bomba, Ty masz w zanadrzu wiele historii, uwielbiam jak je opowiadasz.
      Jakoś dawniej lepiej znosiłam upały, jeszcze jeden mankament wieku....

      Usuń
    4. oj, mankament... kiedys upal mi nie przeszkadzal, teraz zawadza okrutnie....

      Usuń
  5. Ewo, rewelacyjne zdjecia, jakoś, kolor, cudo.
    Nie wiwm czy u nas sâ jakies atrakcje, jesli nawet to pozikm mizerny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, niestety zbliżenia były nieostre.
      Czekam na teatry uliczne, będzie się działo.

      Usuń
  6. Czasem ponarzekać trzeba .... dzisiaj była pełnia, to dość ciężki czas jest, więc trzeba dać upust negatywnym emocjom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłam u siebie negatywnych wpływów pełni, lubię taki księżyc. Bardziej dokuczyły mi upały.
      Najważniejsze, że dzisiaj chłodniej i jest chwila wytchnienia.

      Usuń
  7. Twoje narzekanie potrafi być interesujące.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewo,niestrudzony piechurze. Upał to tylko pretekst na wewnętrzne rozterki, które coraz częściej składają nam wizytę. Pokonać je możemy tylko wychodząc z domu , już nieważne gdzie i po co . Pozdrawiam W....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to lubię wiedzieć gdzie idę i w jakim celu, chodzenie wciąga. Trochę mi tęskno do nieodkrytych ścieżek, tylko ta kondycja coraz gorsza.

      Usuń
  9. Póki kondycja dopisuje, warto wychodzić, byle nie w południe.Nawet narzekanie w Twoim wykonaniu ma swój urok,bo też można dowiedzieć się tylu ciekawych rzeczy. Pojęcia nie miałam o tym moście. Jak się nazywa?
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Most jeszcze chyba nie ma nazwy, jest budowany obok starego kolejowego koło Starowiślnej.
      Kłódki są na Bernatce.

      Usuń
  10. Ewunia, podziwiam Cię za wytrwałość, nasz piechurze kochany.
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piechur ostatnio sobie odpuścił, śrubki mu pordzewiały i woda wycieka z chłodnicy.

      Usuń
    2. Odpocznij troszkę, należy Ci się.

      Usuń
    3. Właśnie zaliczyłam 10.61, przyjemnie było tylko komary żarły.

      Usuń
  11. Sliczne te zdjecia akrobatyczne
    ...sxczegolnie to ostatnie! Krakow zawsze ma cos w zanadrzu! Sle buziaka z Goteborga...wracam z fiordow. Bylo mile chlodno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaas...gdzie to taka kolorowa fontanna?

      Usuń
    2. Fontanna na zapleczu Galerii Kazimierz. Może jeszcze na tych fiordach zostaniesz? Tu ma być w przyszłym tygodniu tropikalnie aż do przesady.

      Usuń