Nie zawsze liczę, jak idę do sklepu, czy po dziecko do przedszkola. To tyle przydługiego wstępu. Dzieci wyjechały, planowałam dalsze wypady, tymczasem nasiliła się paskudna dolegliwość, czyli ból stóp, bo letnie buty mają zbyt cienką podeszwę. Do tego upał albo deszcz i upchnięty w kacie leń wypełzł i zaczyna ofensywę. Opóźnia poranny rozruch, namawia do popołudniowej drzemki, podsuwa różne pomysły To chyba jego sprawka, że do muzeum ubrałam buty na obcasie (czasem chce się lepiej wyglądać) i skutki odczułam już wczoraj po południu.
Żal mi się zrobiło pogody, poszłam na spacer, ale nogi mnie szybko rozbolały. Dzisiaj to samo, więc na raty sobie szłam, a leń i próżność śmiały się w kułak.
Najpierw postępy robót. Nowa linia kolejowa na ukończeniu.
Na tyłach ulic Podgórza można jeszcze przemknąć wśród zieleni i prawie ciszy.
Pod mostem na Wiśle taki napis.
Na bulwarach zrobili plażę,
Ale dawne tereny wojskowe i działki już zabudowane.
Dzisiaj plaża prawie pusta, bo chmury i chłodny wiatr.
Posiedzieć, można, kawkę wypić,
leń zarządził odpoczynek, zjem lody na różowej ławce-huśtawce.
Z tych chmurek pokropił deszczyk, ale zanim wygrzebałam parasol, przestał.
Po drugiej stronie też budują, kiedyś rosły tu drzewa i chaszcze i stała pogłębiarka, którą uwielbiał obserwować mój wnuk.
Kiedyś była to dzielnica przemysłowa, potem zakłady Zieleniewskiego upadły, w miejscu bloków była łąka i krzewy, zbierałam tu kwiatki.
Z fabryki zostały ruiny, obok już zaczynają wykopy pod nowe blokowisko.
Następne marne resztki dużego skweru między budynkiem sądu a ruchliwą ulicą.
Ładne, owszem i pomysłowe, ale to 1/3 dawnego obszaru.
Doszłam z podgórza do Ronda Mogilskiego, niedaleko (niecałe 5 km) a jednak czas mijał, nogi też już bolały, zrobiło się duszno, poddałam się. W tramwaju klimatyzacja, miejsce nawet było, rozsiadłam się i ....dojechałam do połowy drogi. Coś się chyba popsuło, bo stanęły i nie zapowiadało się na szybkie ruszenie. Jak zmarzłam, wysiadłam, na szczęście po 500 metrach powolnego spaceru, mogłam znów jechać bo ruszyły.
Tak sobie dzisiaj leniuchowałam, okna nie umyłam zamierzonej roboty nie zrobiłam, znów dzień może nie stracony, ale też mógłby być bardziej satysfakcjonujący.