Zwieńczeniem festiwalu miało być 24-godzinne widowisko teatru KTO pt F451 - Kraków.
Do prologu widziałam tylko krótką próbę, rano nie działo się nic, a już słońce prażyło, więc wróciłam do domu, po południu też nie zauważyłam jakiejś aktywności, prócz tego, że ogrodzony był spory kawałek przestrzeni i coś się działo na wielkim ekranie pod Sukiennicami. Wróciłam na finał o 22-giej. Stanęłam przy barierce i czekałam. Najpierw był wywiad (nie wiem z kim bo za daleko było i nie poznałam), było o tym, ze nie czytamy, że nie wykupione tomy zalegają magazyny, a książki dobrze się palą i mniej niszczą środowisko, kalorii przy spalaniu dostarczają sporo. Chwilami zabrzmiało to serio, ale zaraz potem krakowscy aktorzy czytali fragmenty Kubusia, Muminków i innych książek, a na koniec piękny wiersz Miłosza o książce. Wtedy spektakl się zaczął.
Na pustej dotą przestrzeni pojawiaja się postacie, niektóre mają książki.
Spychają je "czerwone uniformormy", jest ich coraz więcej, zabierają czytane egzemplarze, układają stos,
gromadzą się wokół,
i po tryufalnym geście
podpalają książki.
Zaczynają pojawiać się inni z książkami,
ławką szkolną, przenośnym telewizorem i radiem.
Ubierają czerwone kombinezony i są gotowi do czynu.
Podpalają przyniesione książki, bo przecież w masowej "kulturze obrazkowej"
nie są wcale potrzebne.
Dogasają płomienie, znikają podpalający, głos oznajmia koniec spektaklu i...
CZYTAJMY KSIĄŻKI!
Oglądałam, część mi się podobała bardziej, inna mniej, trochę żałowałam że nie zobaczyłam więcej, finał mnie z lekka rozczarował. W interpretacji wspierałam się programem Festiwalu wydanym przez teatr KTO. Czasem brakowało mi określeń, zrozumienia do końca przesłania, no i chciałam żeby ładniej "zabrzmiało" to, co napisałam.
Pierwszy !!!!!!!
OdpowiedzUsuńZabrzmiało pięknie i wystarczająco żeby dzięki Twojemu przekazowi być tam na miejscu. Największy podziw dla Ciebie i wielkie uznanie.z
Dziękuję, chociaż nie bardzo wiem skąd podziw. Ale miłe słowa zawsze sprawiają radość.
UsuńJak się spojrzy na historię czytelnictwa, to chyba najwięcej ludzi czytało książki w XIX i XX wieki, to jest okres gdy zaczęliśmy wychodzić z analfabetyzmu. Przedtem czytały w zasadzie tylko elity bo reszta nie znała alfabetu. No i teraz chyba historia zatacza koło, czytają elity i tak już chyba zostanie. Według mnie zawsze będą ludzie którzy czytać będą, ale masowe to już chyba nie będzie. To takie moje rozważania ;) Dodam jeszcze, że u nas w rodzinie najmłodsze żeńskie pokolenie czyta :)
OdpowiedzUsuńTwoja relacja Ewo bardzo ciekawa :)
Dziękuję Marija. U mnie w rodzinie też wszyscy czytają, ale masz rację, czytelnictwo zanika i księgarnie likwidują. Tymczasem, wbrew tym tendencjom, pisarstwo kwitnie.
UsuńNie rozumiem w jaki sposób palenie książek może zachęcić do ich czytania.
OdpowiedzUsuńMimo ciekawego opisu to jednak nie moja bajka...
No cóż, jak nie będziemy czytać to będzie co palić, a jak przestaną wydawać to już nie będzie książek.
UsuńMożna sobie dorobić inną interpretację, albo po prostu oglądać widowisko i podziwiać różne, czasem oryginalne środki przekazu.
Przykro patrzeć, jak te książki płoną. Bywam w różnych domach i czasami niestety książek nie widzę. Może już spalili...
OdpowiedzUsuńMy czytamy.
Czasy się zmieniają, może znikną książki w klasycznej postaci, zastąpią je elektroniczne, ale szkoda by było. Też widziałam domy bez książęk.
UsuńFakt, w obecnych czasach ludzie wychowani w epoce internetu mogą zaglądać do książek coraz rzadziej. Ciekawe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie dało się po ciemku lepszych zrobić.
UsuńSam pomysl palenie ksiazki wydaje mi sie po prostu nie stosowny :( nawet dla sztuki,,,, Czy mlodziez bedzie czytac? Trudno powiedziec, mamy teraz te audiobooki (ksiazki nagrane i czytane) i Kindle czy inne elektroniczne ksiazki, wec w sumie literatura nadaza za nowoczesnosnia. A czy ktos czyta czy nie to chyba tak jak zawsze, pozostaje kwestia indywidualna :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w domach gdzie dorośli czytają dziecko też się uczy.
UsuńJakoś nie wyobrażam sobie życia bez czytania, ale ja staroświecka jestem.