Miało być całkiem inaczej.
Skrzętnie gromadziłam zdjęcia i tematy bo od wczoraj miałabym "przerwę w nadawaniu", potem "areszt domowy". Uprzedziłam rodzinę i znajomych, ustawiłam wszystko, a tu bęc....nic z tego. Odroczony termin, jeszcze nie znam następnego, tkwię w zawieszeniu. Wczoraj odsypiałam stres, dzisiaj już niby normalnie, ale trochę skołowana jestem. Na dodatek pogoda barowa, pada deszcz, nic mi się nie chce. Czekam na telefon, będzie za jakiś tydzień pewnie.
Tutaj przeszłam w poniedziałek pierwszą selekcję,
wracałam jeszcze pełna nadziei już pod wieczór,
we wtorek nie pomogło wstanie bladym, mroźnym świtem, nie było zgody trzeba było wrócić do domu. Bywa, że coś wyskoczy, czegoś się nie dopatrzy, trudno.
Za to w ubiegłą niedzielę po rocznej przerwie mogłam wreszcie pojechać do córki TRAMWAJEM!
pogoda na spacer, ale takiej okazji się nie przepuszcza.
Zahaczyłam po drodze na targ staroci i wszelkiego badziewia. Wyjątkowo dużo było do oglądania, a ja czasu nie miałam i chyba dobrze bo prawie nic nie kupiłam, parę drobiazgów, ale nie mam zdjęć, bo to dla dziewczynek.
W takich pudłach można czasem trafić na coś fajnego, ale nie miałam czasu grzebać.
Na zdjęciach to fajnie wygląda.
Niespodziewanie mam trochę luzu, może się wybiorę w przyszłą niedzielę też.
Tak mi się poplątało, ale już trochę odreagowałam, chociaż czekanie jest raczej męczące.