Rzuciłam hasło Rodzince i się udało, dzięki nim spełniłam swoje malutkie marzenie.
Wprawdzie poranek nie zapowiadał niczego dobrego bo padał deszcz, ale koło południa się rozpogodziło pojechaliśmy. Czy Oni byli zadowoleni, do końca nie wiem, ja tak.
Klasztor karmelitów bosych ufundowany został w 1629 roku przez Agnieszkę z Tęczyńskich Firlejową. Kościół klasztorny pod wezwaniem św. Eliasza konsekrowano w 1644 roku.
Aż do 1805 roku klasztor był pustelnią i wierni nie mieli wstępu. Po wyłączeniu z klauzury stał się miejscem kultu św. Rafała Kalinowskiego i Matki Boskiej Szkaplerznej.
Kaplica św. Rafała Kalinowskiego
Ołtarz główny z obrazem św Eliasza Pustelnika z 1640 roku,
nad nim piękny witraż.
W bocznym ołtarzu obraz Matki Boskiej Szkaplerznej namalowany na miedzianej blasze. Wystrój kościoła, obramowanie ołtarzy sporządzono z pięknego czarnego marmuru dębnickiego.
Cmentarz klasztorny,
nagrobek generała powstania listopadowego Aleksandra Błędowskiego, zastrzelonego przez Moskali, o czym informowała zniszczona w 1836 część inskrypcji. Zatarcia dokonano na polecenie władz Rzeczpospolitej Krakowskiej jako uwłaczający armii carskiej.
Grota św. Eliasza pochodzi z 1995 roku, po bokach są płaskorzeźby przedstawiające sceny z życia świętego, na środku źródełko z postacią kruka, który podobno donosił pustelnikowi pożywienie.
Wokół klasztoru jest piękny las , a w nim droga krzyżowa. Kaplice wybudowano w latach 1986 do 1990.
Tylko czemu te wszystkie współczesne budowle takie brzydkie?
Obok kościoła jest wykuta w litej skale, głęboka na 21, 5 metra studnia. Powstała w latach 1644 - 1651.
Kiedyś klasztor otaczał mur, zostały z niego szczątki, tak jak Mostu Pustelnika z XVII wieku Miał 120 metrów długości 18 metrów wysokości. Zwą go też Diabelskim Mostem ponoć diabły tam mają swoje zjazdy.
W drodze powrotnej zroiła parę zdjęć przez okno, pięknie żółci się nawłoć.
Dzień na zwiedzanie nie był najlepszy, niedziela więc dużo ludzi, brak miejsc na parkingu i trzeba było czekać, aż skończy się msza. Jednak warto było wyrwać się z miasta.
Nie ma to jak udana wycieczka i spełnione marzenie😃
OdpowiedzUsuńSzkods, że mur i most już nie istnieją.
Już dawno mi się chciało ruszyć gdzieś dalej.
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce, fajnie, że rodzinka tam Cię zawiozła i zrobiła to specjalnie dla Ciebie, to bardzo miłe. Z miasta zawsze warto się wyrwać.
OdpowiedzUsuńKrukowe źródełko niezwykle sympatyczne :)
Wiem że nawłocie są inwazyjne, ale ładnie wygląda taka nawłociowa nawała.
Nawłoć się w moich okolicach bardzo rozpanoszyła.
UsuńPotwierdziło się, że rzadko wrażenia z pierwszego pobytu się powtarzają.
TAka byla kolejka przed wejsciem do klasztoru? ta na pierwszym zdjeciu.
OdpowiedzUsuńTakie wypady sa ciekawe, tez lubie . Podoba mi sie witraz, obraz Matki Boskiej Skaplerznej. stare mury, a nowoczesne dodatki nieudane. MAsz racje.
NAwloc opanowala cala Polske. A niech tam , ubarwia na zolto krajobrazy!
To nie była kolejka do klasztoru. To uczestnicy mszy, dużo ich stało na zewnątrz.
UsuńNajbardziej spodobał mi się kruk przy źródełku.
OdpowiedzUsuńMnie cmentarz.
UsuńPiękne miejsce, szkoda, że mnie tam jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńWarto spełniac malutkie marzenia:)
Miejsce pięknie położone wśród lasu. Zważywszy na Twoją wędrowniczą naturę to pewnie jeszcze będziesz.
UsuńMoże mnie tam kiedyś zawieje:)
UsuńMiło będąc nad morzem czytać takie relacje. Pozdrawiam - tutaj tylko piach i woda...z
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, bym chętnie pobyła wśród piachu i wody. Miłego pobytu i doceń urodę wody.
UsuńMasz 100% racji. "Wyrwać się z domu "!!!!! Doskonały eliksir na wszystkie NIE. Mogę Ci tylko podziękować za kolejną , ciekawą wycieczkę oraz za potwierdzenie przekonania " wyrywania się z domu.
OdpowiedzUsuńSerdeczności W....
Twoje i moje "wyrywania" nie mają się co równać, ale czasem to się lubi, co się ma.
UsuńNajgorzej ,ze to wybywanie coraz gorzej mi idzie.
Pozdrawiam.
Taka wycieczka dobrze Ci zrobiła. Ciekawa okolica, ciekawy klasztor, a najciekawszy dla mnie jest fenomen bycia pustelnikiem. Dobrze, że chociaż miał kruka do towarzystwa :-).
OdpowiedzUsuńWłaściwie teraz wielu z nas jest pustelnikami. Oby jak najkrócej ! Uściski !
Często pustelnikom towarzyszyły zwierzęta. Chyba w ludziach tkwi potrzeba towarzystwa.
OdpowiedzUsuńOstatnio dzieciaki wróciły, więc pustelnikiem nie jestem. Pozdrawiam serdecznie.
Piękna wycieczka, ciekawe miejsce. Warto zadbać o swoje maleńkie marzenia, pomóc im się spełnić. Muszę to sobie powtarzać:)
OdpowiedzUsuńWarto, przynajmniej jest też o czym napisać. Może jutro też się uda.
Usuń