sobota, 29 lutego 2020

Przypadkiem

Będzie całkiem co innego niż miało być.
Miao być wspominkowo, minorowo bo mnie ostatnio zbiera na narzekanie, a może użalanie się?
(jak mam pisać kiedy na jednej ręce leży kot?)
Bo mało co idzie po mojej myśli, zmęczona jestem i zaczynam mieć dość tej zimy-niezimy, wszechobecnej szarości i przykurzenia.
Rano uświadomiłam sobie, że mamy rok przestępny i luty o dzień dłuższy, zaświtała więc nadzieja, że nadrobię brakujące do setki kilometry. Bardzo mnie denerwowało, że mi brakuje tylko 5.
Niestety zanim zrobiłam zakupy, słońce schowało się za chmurami, powiał wiatr, zrezygnowałam z dłuższej trasy (skandal, jak mi to łatwo przychodzi) i poszłam zobaczyć uliczkę, gdzie dawno nie byłam. Nazwa Złoty Róg zawsze mi się kojarzyła z nie najlepszym nastrojem.


Jest szaro-buro to i zdjęcia takie. Widok z wiaduktu, na horyzoncie Lasek Wolski.


Z drugiej strony ślimacząca się od lat modernizacja linii kolejowej, tu ma być przystanek.


Dalej blokowisko, a wśród dziesięciopiętrowych bloków taka willa.
Niestety, uliczka spokojna ale mało na niej ciekawych domów, typowe jednorodzinne, jedne ładne, inne zwykłe klocki.


Za to na końcu niespodzianka.  Kiedyś kiedy z uliczki skręcało się w inną, po lewej stronie straszył paskudny betonowy płot ogradzający tereny wojskowe. Czytałam kiedyś, że wojsko pozbywa się części tych terenów, ale nie wiedziałam dokładnie o które chodzi. 


Jak płotu nie ma i można zobaczyć co dalej to oczywiście należy tam iść. Fragment starej linii kolejowej, ciekawe skąd dokąd prowadziła.


Zniszczone budynki, raj dla grafficiarzy, których malunki tworzą jedyny  akcent kolorystyczny bo nawet trawa jakaś szara.



To część betonowego płotu, za nim ekran oddzielający linię kolejową.


Znalazłam dziurę i zrobiłam zdjęcie.


Kusiła ta dróżka, ale błotnista była i mało atrakcyjna, zawróciłam,


jeszcze jeden rzut oka na nową przestrzeń 


i wejście w uliczkę, która dawniej kończyła się ślepo, bo jej wylot zamykał płot z napisem "tereny wojskowe"


przed jednym z domów kolorowy ogródek,


przed innym strażnik posiadłości. Jednak straciłam kondycję, po 5 kilometrach rozbolały mnie nogi, wróciłam tramwajem, mimo, że blisko było.


Na osiedlu moje ulubione ptaszyska.
W ten oto sposób materiał na post się znalazł i normę wyrobiłam. Humor też mi się poprawił.


42 komentarze:

  1. Czyli dwie pieczenie!Najważniejsze,że normę wyrobiłaś,i to w krótkim lutym;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem się udaje dwie pieczenie. Już straciłam nadzieję na normę.

      Usuń
  2. Jestes niezwykle dzielna! Ja usilowalam znalezc w moim smartfonie, ile zrobilam w tym miesiacu, ale nie udalo mi sie, pewnie gdzies jest, ale nie umiem wyszperac. W kazdym razie dzisiaj zrobilismy ponad 10 km, ale nie bylo specjalnie przyjemnie, bo wichur wial dosc mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.Kiepsko mi ostatnio idzie bo zdrowie trochę szwankuje. Mnie wyrzuca w komputerze ilość kilometrów z każdego tygodnia i razem też, zawsze to łatwiej śledzić.

      Usuń
  3. Świetnie Ewo, że Ci się udało dołożyć te 5 kilometrów!
    Złoty róg to ten od chama? Trochę dziwna nazwa dla ulicy.
    Też lubię gawrony, fajnie je uchwyciłaś na tym drzewku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwy ulic z Wesela, bo tędy wiodła kiedyś trasa tego słynnego. Jest ul Wesele, Rydla, Przybyszewskiego w tym rejonie. Wyspiańskiego trochę dalej.
      Nie tylko mnie się podobały gawrony, widziałam jak jakiś chłopak też im robił zdjęcie.

      Usuń
    2. a ja dzis jezdzilam po kawalkach Piaseczna, byly ulice pisarzy, potem nagle nastepna byla Kopernika, a obok pisarzy....Kopernik jako os!

      Usuń
    3. Jakby nie było Kopernik wiekopomne dzieło też napisał :-)

      Usuń
  4. Podziwiam Twoje zacięcie do maszerowania.Piękny wynik.Zamarzyl mi się spacer do Lasku Wolskiego ale przy lepszej pogodzie.Na ulicy Zloty Róg mieszkała koleżanką z lX LO i miała tez na imię Ewa ,tak mi się przypominało.Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia i pięknych wędrówek Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pozdrawiam Krajankę. Czekam na lepsza pogodę, bo jak mam czas to na ogół pada albo dusi smog.

      Usuń
  5. Te gawromy sa piekne! i na ladnym tle. Co mi przypomnialo. ze dawno nie portretowalam ptaszkow! A spacer wszedl Ci nadzwyczaj sympatyczny.
    Willa tez piekna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio widziałam na osiedlu mewy. Gawrony zawsze sobie usiądą malowniczo jak nie mam aparatu, albo pada. Ostatnio obserwuję zaloty srok, szkoda że takie ruchliwe, zanim zdążę sięgnąć po aparat już ich nie ma.

      Usuń
  6. Ciekawy spacer,bo odkryłaś cos czego jeszcze nie widziałaś,też lubię takie,lub chodząc inaczej spogladać na znane mi tereny,poznawać je od nowa.
    Wrzośce cudne a kiciulek podobny do mojego Ryszardzika, robi wrażenie smutno zamyślonego,ach,w słoneczku by się powygrzewał chętnie.
    Gawrony są extr, lubię je obserwować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię jak jest coś nowego, gorzej jak coś fajnego znika. Kot najwyraźniej był chyba znudzony.

      Usuń
  7. Moja koleżanka kupiła nie tak dawno mieszkanie na Zlotym Rogu. Kiedy mialam ją odwiedzić, umówiłyśmy się na pętli w Bronowicach. Szłyśmy i szłyśmy do domu. Wracałam już sama i oczywiście trochę pobłądziłam.Ale ja nie mam dobrej orirentacji w terenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom to wcale nie jest daleko. Zawsze jak się idzie pierwszy raz to wydaje się dalej, a po jakimś czasie ta sama droga wydaje się krótsza.

      Usuń
  8. Najgorzej się zmobilizować, ale Tobie się udało i świetnie :)) A przy okazji widziałaś tyle ciekawych miejsc i fajne tory, które wiodą ...gdzieś tam. Pewnie do magazynów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te tory urywały się za zakrętem, fajne były, porośnięte zielonym mchem, trochę tajemnicze.
      Dzisiaj też się udało zmobilizować, murali szukałam.

      Usuń
  9. Też mam już dość tej zimowiosny. Ale gdzież mi tam do Twoich możliwości spacerowych. Może jak będzie ciepło, dasz się namówić na kawę w wilii Deciusza.z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dam się namówić, bo tam ładnie jest. Mam nadzieję, że zdrowie lepiej i wyleczyłeś porządnie dolegliwość.

      Usuń
  10. Gawrony na koncu, mimo, iz nie dodaly kolory, rozweselily mnie po takim...przygnebionym wpisie...nie dziwie Ci sie, jak dolatywalismy, w slicznej pogodzie, wiec z wysoka widac teren...wszystko wygladalo bezowo-buro, od razu oklapnelam. ale jakbys chciala sie rozweselic we wzglednej szarosci, to wiesz, dokad przyjechac. Oczywiscie, zeby wyrobic norme, musialabys isc piechota z dworca do Piaseczna, ale co to dla Ciebie ;) no, nie no, dokola tu tez jest gdzie chodzic! gdzie na mecie jest swietna kawa....czujesz sie skuszona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, czuję się skuszona, nawet bardzo. Teraz już z chodzeniem gorzej, kondycja mi siadła. Jeden szkopuł nie bardzo mam się jak zorganizować.

      Usuń
    2. ale to chyba akurat proste -kupic bilet na kolej zelazna, zapakowac majtki i zeby, wsiasc w pociag, dojechac, machac mi jakas flaga, bo nie Cie nie znajde na p(i)eronie, dac sie dowiezc, byc obslugiwana. cos jeszcze?

      Usuń
    3. Wszystko proste, tylko to pierwsze nie. Bo trzeba się zmobilizować i to zrobić, a u mnie ostatnio z mobilizacją kiepsko.

      Usuń
    4. Daj sie namowic, JA tez jestem tutaj i moge stac na peronie z Opakowana i wtedy zaoszczedzisz sobie machanie flaga..

      Usuń
    5. Grazynko - teraz wystepujemy jako gang mobbingujacy Ewe. Nadajemy sie jak raz! Poza tym, to my obie mozemy stac na peronie i machac czymkolwiek!

      Usuń
    6. Tak! obie bedziemy warowac na tym peronie, ale najpierw wyberzemy sie na kaffke do ktorejs kawiarni Dworca Centralnego! jest ich tam duzo!

      Usuń
  11. Dzień dobry.
    6 stopni, pada deszcz, dyżur mam dzisiaj dziecię już zdrowe.
    Opakowana, dzięki za zaproszenie, mam wielka ochotę....Jak długo będziesz tutaj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakis czas...wystarczajaco dlugo, zebys sie zastanowila, zorganizowala i zdecydowala i przyjechala, hrehrerhrhehr

      Usuń
  12. Ewa, podziwiam Cię za te spacery. Moje gratulacje. Ja przez zimę prawie wcale nie łaziłam, bo mój kompan od wędrówek nie mógł. Teraz znów będę go uczyła dłuższych spacerów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompan na pewno się ucieszy. Chciałabym więcej, ale w zimie gorzej i jak był smog to się nie dało.

      Usuń
  13. Przynajmniej masz założenie jakiejś normy czy celu do przejścia.Ja nie mam. To i zdjęcia pozostają tylko z Ogródkowa w porywach dziwnej ,aczkolwiek sporadycznej jednak ostatnio,chwili :)Tak patrze na Twój tekst i się uśmiecham...jak to ze znanego zazwyczaj miejsca mozna się nowych rzeczy dopatrzeć. Jak to z pozoru niezmienne miasto zaskakuje jednak czymś zupełnie nieodkrytym...szaro,bo szaro.Kto by nie miał dość takiej zimy...a kondycja..cóż...mnie czasem i w Ogródkowie nogi zabolą i najchętniej na kanapę wróciłabym taksówką,więc się nie martw :) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, do ćwiczeń okazałam się niezdolna, brakuje mi chęci na inny wysiłek fizyczny, więc chociaż ta setka, żeby całkiem nie zardzewieć. Miasto się zmienia, niestety w przeważającej części na gorsze.

      Usuń
    2. ...ale za to Pan Kot niezmiennie uroczy i tajemniczo koci ! :)))

      Usuń
  14. Czytam, oglądam i po cichu Ci zazdroszczę. Już nie raz sobie obiecywałam więcej ruchu, już chyba odpoczęłam od pracy 8 miesięcy, wystarczy. Nie mogę się zmobilizować, bo jak jestem tak ze 4 godz na nogach, to wieczorem w kostkach objętość podwójna, takie opuchnięte.
    No nic, będę wirtualnie spacerowała z Tobą i cieszyła się wynikami przebytych kilometrów.
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto powiedział, że to ma być kilka godzin? Zacznij od godzinki co drugi dzień i zobaczysz, że się rozkręcisz po tygodniu. Takie chodzenie wciąga, a Ty masz park pod domem. Mnie też nogi puchną, zwłaszcza jak jest gorąco.
      Nie zazdrość, spróbuj.

      Usuń
  15. Podziwiam te twoje spacery po mieście i kondycję. Ja byłam przedwczoraj w Krakowie, chodziłam 3 godziny z przerwą na kawę na Rynku i wróciłam do domu padnięta a po górach robię 15-20 bez problemu. Nie, nie nadaję się do miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzenie po górach to całkiem co innego. Polną drogą albo przez las też się dalej idzie.
      Niestety góry już nie dla mnie, a tak lubiłam.

      Usuń
  16. Złoty Róg to naprawdę ciekawa nazwa ;) . Ojej jaki śliczny kotek ❣️❣️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak każda związana z "Weselem".
      Kotki na ogół są śliczne.

      Usuń
  17. Norma wyrobiona - brawo! I nowe tereny odkryłaś!
    Odkrywaj dalej. Ciągle liczę na to, że zdarzy się, że będziesz mi przewodnikiem. Dawno nie byłam w Krakowie:)

    OdpowiedzUsuń