Postanowień nie robię, bo jak się znam to nie dotrzymam, będzie co ma być.
Na zakończenie roku dorobiłam się kataru, ale ponieważ dzisiaj po tygodniu wyjrzało słońce wybrałam się obejrzeć start do Krakowskiego Biegu Sylwestrowego. Wprawdzie zanim dotarłam znów się zachmurzyło, ale było tam zabawnie, kolorowo, sympatycznie i nikt nie miał pretensji, że robię zdjęcia.
Bieg odbywa się na dystansie 5 i 10 kilometrów a jego cechą charakterystyczną są fantazyjne stroje.
Miejskie Wodociągi biegły z kranówką
seksowne zakonniczki
i ksiądz.
Nie zabrakło piratów i innych dziwadeł.
Jak on z tym biegł to nie wiem.
Kolorowo,
na zielono. Weszłam w tłum, a potem się okazało, że jestem w "masie startowej", wycofać się nie było jak, ale udało mi się stanąć między barierką a wielką paką wody mineralnej i uniknęłam kolizji kiedy ruszyli zawodnicy.
Trudno było w tej masie uchwycić bardziej interesujących, bo w tłumie się mieszali, trafił się taki Mikołaj
i pierożki.
Jeszcze parę migawek z trasy biegu. Wiał zimny wiatr, trochę mi ręce zmarzły i musiałam zaczekać aż przebiegną.
Pieski też brały udział, ale jak widać spacerowym krokiem.
Tatuś z wielkim poświęceniem asystował córce,
to była powolna ciuchcia, ale przecież liczy się zabawa.
Panny młode zgubiły małżonków.
Podobało mi się, wróciłam do domu w dobrym humorze.
Wam moi Mili, którzy tu zaglądacie życzę by Nowy Rok przyniósł duuuuużo dobrych dni, kolorowej wiosny niebawem, lata w sam raz, spokojnej jesieni i zimy jak kto lubi. Niech zdrowie dopisuje i nic nie dolega.