Aura raczej ponura, zimno, szaro-buro, mokro, jednym słowem paskudnie.
Myślałam, że może na spacerze coś znajdę, ale...
znalazłam wyrzut sumienia, bo mam to pod nosem i mogłabym skorzystać,
kałużę dla Opakowanej, bo Ona ciągle na rozdrożu,
zeschłe trawy w parku i
lśniące pawie pióra na świątecznej bombce. Nie dość że się wcześnie ściemnia, to wszechobecna szarość raczej przygnębia, myślę że kolory z
Muzeum Witraży
rozjaśnią ją trochę
".Pracownia i Muzeum Witrażu – krakowska instytucja kultury, która łączy założoną w 1902 roku pracownię witrażu (Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński) oraz zorganizowane wokół niej muzeum. Mieści się w historycznej kamienicy przy al. Zygmunta Krasińskiego 23.
Muzeum Witrażu zostało założone w 2004 roku przez Piotra Ostrowskiego. Jest efektem nowatorskiej koncepcji tzw. żywego muzeum. Oznacza to, że przestrzeń udostępniona zwiedzającym przeplata się z wciąż funkcjonującą pracownią witrażową, w której artyści cały czas pracują nad nowymi dziełami. W ramach wizyty można więc poznać krok po kroku cały proces powstawania witraża oraz przyjrzeć się, jak wygląda praca nad aktualnymi przedsięwzięciami."
Muzeum znajduje się w budynku wzniesionym w latach 1906–1907 z inicjatywy Stanisława Gabriela Żeleńskiego, właściciela Zakładu. Żeleński zaprojektował kamienicę w ten sposób, aby jak najlepiej odpowiadała potrzebom pracowni witrażowej, a w tym zadaniu pomagał mu znany krakowski architekt Ludwik Wojtyczko[2]. Dlatego siedziba Muzeum jest ewenementem w skali światowej, a dzięki zachowaniu oryginalnego wystroju i układu wnętrz wciąż oddaje atmosferę pracowni z przełomu wieków.
(Powyższe informacje i zdjęcie pochodzą z internetu.)
Piękna balustrada na klatce schodowej
i witraże w bramie wejściowej.
Czekałyśmy na przewodnika w kawiarence, gdzie można też było kupić taką pamiątkę.
Narzędzia "tortur" czyli do cięcia szkła.
Te szklane płytki to po części wzornik, ale niektóre pochodzą z początków działalności pracowni.
Papierowe szablony.
Pokazano nam jak się maluje szkło, na przykład buzie aniołów, można było samemu spróbować rozprowadzania koloru (na zdjęciu koleżanka). Każdą warstwę się wypala w specjalnym piecu.
Część wystawowa, była ciężka do uwiecznienia, ale witraże piękne.
Ten witraż Wyspiańskiego zaginął, zachował się tylko karton. Kiedy tam byłam mozolnie go odtwarzano, niedawno czytałam, że już się udało i jest gotowy.
Muzeum prowadzi też warsztaty dla dzieci można też zamówić witraż. W trakcie zwiedzania trwały prace, niestety dokładnie już wszystkiego nie pamiętam.
Za kaluze bardzo dziekuje, powinnam sobie to zdjecie na herb wziac :)
OdpowiedzUsuńTy zawsze wynajdujesz rozne ciekawe wystawy i muzea!!!
Lubię takie miejsca, a tutaj ich pełno.
UsuńZrobiłam sobie zapas, bo miałam mieć przerwę, ale to niezbyt dobry pomysł, bo na świeżo lepiej się pisze.
O, poszłabym pooglądać wystawę.
OdpowiedzUsuńDrogowskaz dla Opakowanej , masz talent do zdjęć.
Dzięki. Tam było co oglądać, lubię witraże.
UsuńZaschle trawy w parku ..o jakie dokoracyjne! no i witraze , to ciekawe bardzo muzeum, ciagle jest cos do zobaczenia w krakowie. Ach ten Krakow! no dobrze...Warszawa tez jest ciekawa, tylko odleglosci duzo wieksze do pokonywania i nie zawsze sie chce.
OdpowiedzUsuńOstatnio nastała moda na trawy dekoracyjne. Sadzi się je na rabatkach zamiast kwiatów. Niestety w czasie upałów wyglądały żałośnie. Odległości nie ma co porównywać, tutaj odległości o wiele mniejsze.
UsuńBardzo lubie witraze, szczegolnie secesyjne. To prawdziwie benedyktynska praca, wymagajaca anielskiej cierpliwosci i nie lada umiejetnosci. Material jest przeciez taki kruchy...
OdpowiedzUsuńWydawało by się, że to praca jak inne. Trzeba znać się na rodzajach szkła, nie wszystko da się oprawić w ołów, malowanie to też żmudna robota, za to efekty godne podziwu.
UsuńWitraże są przepiękne, ale niestety kontakt ciągły z ołowiem nie jest wskazany.
OdpowiedzUsuńTeraz oprawiają w coś innego, o ile dobrze pamiętam, ołowiu o wiele mniej.
UsuńTeż bardzo lubię witraże, w naszej ASP podpatrywałam kilka razy jak powstają, ale malowania na szkle witrażowym nie widziałam.
OdpowiedzUsuńA taki wyrzut sumienia, postawili nam w wakacje na podwórku i jeszcze ani razu nie skorzystałam ;)
Nie jestem pewna czy potrafiłabym prawidłowo z tego skorzystać, a przydało by się.
UsuńNa każdym sprzęcie jest rysunkowa instrukcja, wlazłam na cuś takiego w Wielkanoc w leśnickim parku, dałam radę, chociaż musiałam się pilnować, aby się na niektórych nie wykopyrtnąć. Te urządzenia nie na każdym placu są takie same, jest ich spora różnorodność.
UsuńKiedyś trzeba będzie spróbować bo się zastałam porządnie.
UsuńNawet w Kazimierzu Dolnym święta mogą być chłodne, skulone i przeziębione. Nie ma to jednak jak w domu.. Pozdrawiam nauczony, żeby szczęścia nie szukać daleko. A oto przepis na piękny witraż: wpierw kolorowe szkło potłucz, a potem złóż ponownie, nadając nowy sens... z
OdpowiedzUsuńCzęsto nam się zdaje, że lepiej tam gdzie nas nie ma.
UsuńNie zawsze z potłuczonego da się zrobić coś ładnego, ale próbować można.
Ciekawe i piękne witraże. Nie słyszałam o takim muzeum. Chętnie wzięłabym udział w warsztatach dla dzieci:)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku♥
Gdybyś kiedyś znów zawitała w moje strony, może Ci się uda.
UsuńTo są "Witrażowe poranki dla dzieci" w każdą sobotę o godzinie 10. Dokładniejsze informacje na stronie
www.muzeumwitrazu.pl
Tobie i
Rodzince życzę pięknego nadchodzącego roku.
Przepiękne! Uwielbiam witraże :). Nie miałam pojęcia o tym muzeum, wpiszę sobie na listę do odwiedzenia przy kolejnej wyprawie do Krakowa.
OdpowiedzUsuń