Plakat mnie zainteresował i tytuł wystawy: "Budda, Mars i Jeleń", całkiem niepasujące do siebie tematy.
Poszłam i obejrzałam wystawę Piotra Lutyńskiego.
Prace obejmują lata 2003-2018 oraz obiekty, kolaże, filmy, a także dokumentację działalności w przestrzeni publicznej.
Artysta zafascynowany naturą, materią, fizyką kwantową i kosmosem dzieli przestrzeń ekspozycyjną według tych tematów.
Przestrzeń Buddy.
Postać istoty oświeconej otoczonej obrazami ma charakter kontemplacyjny.
Przestrzeń Marsa
Wielkoformatowe obrazy i obiekty
oraz zdjęcie Marsa i tytuł pracy Laboratorium na Marsie.
Przestrzeń zwierzęca
Tradycyjne meble zderzone z martwą naturą i kompozycjami z jelenich rogów. Artysta podważa funkcje przedmiotów nadając wyimaginowanym zwierzętom podobne miejsce jakie przysługuje ludziom.
Przestrzeń Projektu KR 736 EJ ( numer rejestracyjny pojazdu)
Tło tej ekspozycji stanowi film.
Artysta uczłowieczył jelenia podczas innego projektu. Przez dwa tygodnie chodził po ulicach Nowego Jorku z jeleniem przytwierdzonym do klatki piersiowej. "Tylko pozornie był martwy, bo tak naprawdę on cały czas istniał."
Jak zwykle twórczość kontrowersyjna, może wzbudzać sprzeciw, zainteresowanie, zmusić do myślenia, albo odrzucić.
Innego tematu na deszczowy dzień nie znalazłam.
Ponieważ deszcz, bez kałuży się nie obejdzie. Tym razem taka bliźniacza.
Kałuża najfajniejsza😀
OdpowiedzUsuńWystawa jak dla mnie mało ciekawa.
U mnie odobny dzień, sprzyjający nicnierobieniu.
Właściwie to teraz trudno coś znaleźć nowoczesnego, żeby nie było kontrowersyjne.
UsuńBardzo żałuję czasem, że nie jestem zmotoryzowana.Od kilku tygodni w niedziele można zwiedzać forty wokół miasta. Niestety są tak umiejscowione, ze nie bardzo mam jak dojechać, a szkoda, bo obiekty normalnie niedostępne w środku.
O ile przestrzen Buddy i Marsa byly intrygujace, o tyle jeleniasta jakos mnie nie tylko nie zachwycila, bo za duzo w niej zwierzecia, ale zirytowala. Nie, to mi sie zupelnie nie podobalo, choc jak przypuszczam, jelenie byly nieprawdziwe. Prawdziwe byly rogi, dla nich zwierze musialo zginac.A juz te hepeningi z obnoszeniem jeleniej glowy po ulicach... Nie, nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńDzien przesiedzialam w domu :(
Jeleń niestety był prawdziwy i ta część budziła mieszane uczucia. Budda ze słuchawkami mi się podobał przestrzeń Marsa też.
UsuńJa tez dzis nic nie robilam, tylko sprobowalam zrobic sernik z jogurtu greckiego i wyszedl!
OdpowiedzUsuńJakos ta sztuka nie bardzo do mnie przemawia...ogladam i ogladam i jakos nic mi nie przychodzi do glowy...pozdrawiam
Gdyby nie ściąga interpretacyjna, też bym nie wiedziała co napisać. Ale zobaczyć co w sztuce piszczy lubię.
UsuńPogoda dzisiaj nie sprzyja aktywności. Wystawa... do mnie też nie przemawia. Nie rozumiem eksperymentu z głową jelenia.
OdpowiedzUsuńLubię kałuże:)
Dobrze wiedzieć, że ktoś rozumie moją niechęć do ruszenia się z domu.
UsuńBardzo byłam ciekawa reakcji na wystawę.
To przemieszczające się studio artystyczne, to u nas kilka lat temu, realizowano taki projekt, że koncerty odbywały się w starych zniszczonych kamienicach. Kursował także artystyczny pociąg z Wrocławia do Berlina chyba.
OdpowiedzUsuńTe obrazy z tymi kołami, budzą mój niepokój.
Pogoda u nas także kiepska, cały dzień pada, a teraz zaczęło strasznie wiać, a u nas jutro mają wymieniać oka w pokojach.
Ten autobus widziałam i u nas pod Muzeum Sztuki Współczesnej. Nie weszłam do środka, bo już się spieszyłam, teraz żałuję.
UsuńKłopot z oknami, mam nadzieję, że zrobią to sprawnie i szybko. Szkoda, że ogrzewanie jeszcze nie podłączone, to by się szybciej mieszkanie nagrzało.
Liczę na to, że nowe okna będą znacznie szczelniejsze od starych, a zima się przecież jeszcze nie skończyła, więc może nie trzeba będzie już tyle węgla na opał.
UsuńTe nowe są na ogół szczelne, mam nadzieję że Twoje takie będą. No i myje się je o wiele łatwiej.
UsuńJestem zachwycona wystawą. Przyzwyczailiśmy się, że obraz musi nam się podobać, natomiast prawdą jest, że sztuka ma zmuszać do przemyśleń, więc czasem prowokuje, zestawia kontrastowo przedmioty, gra światłem, barwą, czy przedmiotami, emanuje brzydotą.
OdpowiedzUsuńEwo, jak dobrze, że jesteś i przybliżasz nam Sztukę. Mamy możliwość na własne oczy zobaczyć, bowiem sama biję się w piersi, gdyż rzadko chodzę na wystawy. Widzę to teraz po Twoich wpisach, czas to naprawić. Tylko jak wyjść w taki ziąb?
Serdeczności zasyłam
Każdemu według gustu i potrzeb. Te Floriańskiej też mają wzięcie.
UsuńCzekam na poprawę pogody, bo wczoraj nosa nie wyściubiłam, nie chciało mi się na wiatr i deszcz.
Pozdrawiam serdecznie.
Wcale mi sie wystawa nie podoba....Budda w czapce i sluchawkach prawie mi sie podoba, ale wole go w postaciach tradycyjnych - stojacy, siedzacy i polegujacy. ja, nie-tradycjonalistka, tu sie kurczowo tego trzymam! ale gniazdko w butach mnie rozczulilo! No i - tradycyjnie - dzieki za kaluze!!!!!
OdpowiedzUsuńGniazdko też mi się podobało. Takich gniazdek było na wystawie pełno i jajek też.
UsuńSpodziewałam się różnych ocen i fajnie że nie wszyscy reagują tak samo.
Nie będę się silić na oryginalność. Podoba mi się gniazdko i kałuża:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest pierwsze wrażenie. Nie trzeba się wysilać.
UsuńRóżnorodność eksponatów jest siłą tej wystawy. Budda ze słuchawkami to w sam raz symbol walki postępu z tradycją. I jeleń - wszędzie znaczy to samo...z
OdpowiedzUsuńCo do znaczenia bym się spierała, ale każdy interpretuje po swojemu.
UsuńMarazm...też myślałam,ze już co miałam napisać,to się napisało,że już nic ciekawego ...ale tak tylko myślałam. Trwało to trochę,ale okazało się ( i okazuje co chwilę),ze jednak cos po głowie ci poskacze,pokręci się i zawsze jest o czym napisać. Raz krócej,raz dłużej,ale jednak. Wspominek tez nie lubię,jakoś mnie postarzają hahahaha...Wystawa ciekawa,chociaż element z jeleniem wydaje mi się nieco makabryczny na pierwszy rzut oka,chociaż -jak piszesz- przekaz pozytywny niby (ale sposób zaskakujący)...Tytuł wystawy też by mnie zaintrygował :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdyby nie chore wnuczki miałabym następną wystawę.
UsuńWspominki mnie już postarzać nie mogą i tak za dinozaura robię. Nawet sobie ułożyłam wpis, ale...no cóż rano nic nie pamiętałam.
Pozdrawiam.