Wybierałam się jak sójka za morze, odkładałam, myślałam, że kogoś namówię, żeby ze mną pojechał i tak zleciało. W piątek postanowiłam zebrać się w sobie i jednak pojechać. Sprawdziłam busy, zajrzałam do przewodnika i......zaczęły się schody.
Nie należy odkładać wyjazdu do czasu aż się pogoda popsuje, trzeba sprawdzać rozkład jazdy dokładniej, jednak przyjrzeć się mapie uważniej.
Sobotnie zakupy zrobiłam, wybrałam się na dworzec i nigdzie busa znaleźć nie mogłam, ani na rozkładzie nazwy miasteczka. Postanowiłam już, że nie pojadę ale jeszcze zapytałam w informacji. Okazało się, że jest i odjeżdża za 5 minut. Wsiadłam cała zadowolona, nie bacząc że na niebie czarne chmury i już prawie 13-ta. Jedzie się krótko, co tam, mam czas.
Okazało się że wysiąść trzeba przy drodze przelotowej, z której do centrum prawie dwa kilometry.
Chłodny wiatr wieje, na przystanku powrotnym rozkład jazdy całkiem inny, busy jeżdżą często, ale w dni powszednie, mam powrotny za dwie i pół godziny, powinnam zdążyć.
Ruszam w drogę.
Założycielem Alwerni był Krzysztof Koryciński, herbu Topór, kasztelan wojnicki, właściciel Poręby Żegoty. Pielgrzymując do Włoch, zwiedzał tam różne miejsca święte, między innymi był w Asyżu, skąd udał się do pustelni włoskiej, zwanej Alverno nad rzeką Arno w Toskanii. Przypatrując się tej pustelni franciszkańskiej i jej górzystej okolicy, Koryciński zauważył, że okolica ta przypomina krajobrazem jego dobra. Wróciwszy do Poręby w 1616 r. podarował bernardynom zalesioną górę Podskale w zachodniej części wsi Poręba Żegoty. Na tym wzgórzu Koryciński postanowił ufundować klasztor i kościół, wzorowany na włoskiej pustelni.
Pełna jednak optymizmu, bo na moment wyjrzało słońce, wyjęłam aparat, chciałam zrobić zdjęcie przydrożnej chałupki i klops. Zepsuł się, nie wiem co mu się stało.
Zdjęć tylko kilka, marnych, bo robionych komórką.
Pechowa chałupka, która wykończyła aparat.
Pamiętałam ten śliczny rynek z ładnym parkiem w centrum,
wokół zabytkowe domy i
stara kapliczka, niestety zamknięta.
Chmur coraz więcej, robi się ponuro, a moja komórka nie lubi robić zdjęć bez światła.
Stare piękne drzewa,
studnia i tyle. Zrobiło się późno, nie było sensu zwiedzać dalej, zgłodniałam a wokół nie widać nawet cukierni, pusto i robi się chłodno.
Trzeba wrócić, na przystanku niedaleko rozsiadła się Biedronka, kupiłam sobie drożdżówkę, z której mi wykapała na bluzkę marmolada jabłkowa.
Bus przyjechał opóźniony, wróciłam do domu zawiedziona i wściekła.
Na razie wyleczyłam się z takich spontanicznych wyjazdów....do czasu. A Alwerni nie daruję bo jest tam bardzo ładny zespół klasztorny i interesujące Muzeum Pożarnictwa.
Pech...ale przygoda ciekawa i zapowiedz, ze bedzie ciag dalszy! Alwernia chyba warta tej wycieczki, rynek calkiem niezwykly, chatka malownicza bardzo. Klasztor trzeba zwiedzic, zajrzalam do google'a , kilka lat temu pozar go trawil ale odrestaurowany jest pieknie. Nie daruj Alwerni!
OdpowiedzUsuńJest jeden szkopuł. Lepsza komunikacja w dni powszednie, a muzeum otwarte tylko w soboty i to przez dwie godziny. Może zdążę we wrześniu, ale chyba się nie uda.
UsuńOoo, to jeszcze nie zdazyli zabetonowac pieknego parku na rynku i wyciac starodrzewu? Co za niedopatrzenie! Powinni koniecznie nadrobic, bo za zielono i za ladnie.
OdpowiedzUsuńZ pewnoscia jeszcze we wrzesniu zdazysz pojechac, podobno zapowiadaja zlota jesien, przynajmniej sie nie spocisz :)))
Myślę, że nikt na wycinkę i betonowanie nie pozwoli. Pewnie pojadę, tylko nie wiem kiedy.
UsuńNie tacy "nie pozwalali", a miasta teraz wygladaja jak lyse, wszystkie rynki i place zabetonowane. Pokazywalam kiedys zdjecia przed-po zniszczonych ryneczkow, bez drzew, klombow i fontann.
UsuńMoże tym razem się uda obronić zabytkowy starodrzew.
UsuńKlimatyczne miasteczko, trzymiem kciuki aby Ci się udało do niego dotrzeć jeszcze we wrześniu!
OdpowiedzUsuńCoś ten aparat Ewo zbyt często cię w konia robi, masz kogoś zaufanego do naprawy? Bo może tam gdzie oddajesz robią to połowicznie, aby naciągać cię na koszta. Zajrzyj do instrukcji obsługi aparatu, tam na końcu powinny być opisane negatywne zachowania aparatu, poczytaj sobie, może to usterka którą sama będziesz w stanie usunąć. Możesz także w wyszukiwarkę internetową wpisać sytuację w jakiej przestał działać twój aparat i bardzo możliwe że znajdziesz odpowiedź co się z nim dzieje. Jak się idzie do jakichkolwiek naprawicieli to dobrze jest chociaż trochę wiedzieć na temat, bo całkiem inaczej człeka traktują, nie usiłują nachalnie wciskać kitu.
Udzielają Ci gwarancji na naprawę?
UsuńWszystko o czym piszesz zrobiłam, to była kwestia zużycia części, za drugim razem wziął symboliczną kwotę, bo się okazało, że nie dopatrzył problemu, który nie powinien się pojawić a był.
UsuńWszystko co mogłam wiedzieć wiedziałam, a naprawa w serwisie producenta kosztuje prawie tyle co nowy aparat i jeszcze trzeba dostarczyć do Poznania. W internecie poznański serwis miał negatywne opinie.
Dzisiaj mi powiedział, że jeśli to poważna awaria elektroniki to naprawiać nie będziemy i że musiałam trafić na felerny egzemplarz. Gwarancję dostanę.
Jeżeli aparat jest felerny to może być tak że schrzanili całą partię.
UsuńMiałam taką historię z 15 lat temu. W moim pierwszym aparacie cyfrowym Canonie wysiadła matryca. Serwis producenta był w Warszawie, ale w tym czasie studiowała tam moja bratanica, brat zawiózł jej mój aparat, ona oddała go do serwisu. W serwisie powiedziano, że takich awarii jest dużo i że to ich wina bo wadliwa była cała seria i wymienili matrycę za darmo.
Być może, ale nie mam możliwości ani czasowych, ani finansowych żeby to do Poznania wysyłać. No i jak już był naprawiany to z pewnością o darmowym usunięciu usterki nie może być mowy.
UsuńWidocznie nie był to dzień na zwiedzanie, ale - jak to mówią, podróże kształcą.
OdpowiedzUsuńNa drugi raz będzie lepiej i znajdziesz takie połączenie, żeby nie drałować z wiejącym wiatrem w twarz.
Niestety, połączenie jest tylko takie, to nie jest daleko. Nie ma linii do tej miejscowości tylko przelotowe. Szkoda, bo tam w lecie jest całkiem przyjemne kąpielisko.
UsuńTrochę szkoda, czyli jedynie ładna pogoda ratuje sytuację :)
UsuńA ja tam przekonalam sie do zdjec komorkowych, calkiem wystarczajace dla zdjec, ktore maja byc jakby fotograficznym (obrazkowym) pamietnikiem i w sam raz do wstawienia na fb i innych czortach - szybko i calkiem porecznie. Zgrywanie do archiwum calkiem latwe. Kupuijac nowy telefon zwracam uwage na jakosc kamery :D..
OdpowiedzUsuńAlwernia tez mi sie podobala.
Moja komórka nie robi dobrych zdjęć, a na razie nie mam zamiaru zmieniać, bo jeszcze się sprawuje dobrze.
UsuńDla mnie Alwernia to miasteczko braci Grabowskich, choć bardziej "Ferdynanda Kiepskiego". Raczej tam nie wrócę, bo jak byłem ostatnio to klasztor stanął w płomieniach. Rynek i park w Rynku trochę senny i jakby zapomniany. Dzięki za przywołanie do powszechnego istnienia. Znad morza kiepsko widać szczegóły. Wrócę nie zasmucę...
OdpowiedzUsuńBracia Grabowscy się tam udzielają, klasztor odbudowano, rynek i okolice warto zobaczyć, jednak tam wrócę.
UsuńKlimatyczne miasto i piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńTam jest ładnie, ale zdjęcia raczej marne, bo ciemno było i z komórki.
UsuńNie martw się , że zdjęcia robione komórką. Tylko nią zapisuję a ostatnio nawet znawcy tematu fotografii zaakceptowali moje zdjęcia. Nie rezygnuj ze "spontanu". Ma swoje uroki i najczęściej się go wspomina.W....
OdpowiedzUsuńCórki i wnuk robią bardzo dobre zdjęcia komórką, moja jest starej daty i nie bardzo daje radę.
UsuńZe spontanicznych wypadów raczej nie zrezygnuję, ale będę musiała przystopować.
Śliczna chałupka:)
OdpowiedzUsuńNiezamieszkana, pewnie długo nie postoi.
UsuńW Alwerni bywałam w czasach szkolnych na wycieczkach, pochodzę z Chrzanowa, więc pociągiem nie było daleko. Teraz to pewnie inna Alwernia i ciekawe miasteczko godne uwiecznienia, ale musi być pogodnie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności