Znów odroczenie, czekanie, trochę niepewności, organizowanie na nowo, a z drugiej strony pogoda piękna, korzystać można, Targi Książki, chociaż nie wiem czy to tak dobrze, bo się nie powstrzymam przed kupieniem czegoś.
Jakaś ciekawa wystawa może mnie nie ominie, mam nadzieję że czas minie szybko i nic się nie przytrafi po drodze.
Na razie zbieranina, bo część tematów chowam na czas kiedy nie będę mogła wychodzić z domu.
Jeszcze kilka obrazków z ZOO
Ptaszkom ciężko robić zdjęcia bo kratki bardzo gęste i nie da się podejść bliżej.
Był śpiący,
a one głodne.
Ten kot wolał cień.
Spacer, póki jeszcze kolorowo i ciepło.
W dzieciństwie nazywałam to śnieguliczki i lubiłam strzelać z nich rozgniatając w palcach.
Pozostałości po fortach, zaniedbane, miejsce pijatyk i spotkań różnych elementów. Wieczorem raczej bym tamtędy nie poszła.
Wygląda jakby ktoś celowo dorobił zardzewiałej beczce twarz.
Co chwilę latają nad głową, uroki bliskości lotniska.
Przypomniałam sobie o wystawie, którą widziałam, ale dość ponura i jeszcze w aparacie.
Chyba emocje z odwołaniem i awarią piecyka dopiero dzisiaj opadły, bo nie mam siły na nic, marnuję czas i piękną pogodę.
Beczka jest świetna! Kojarzy mi się z rzeźbami Igora Mitoraja. Chociaż jego dzieła są bardziej dopracowane.:-)
OdpowiedzUsuńCarpe diem, Ewo. Taka piękna jesień.
"Apollo spętany" Mitoraja zdobi rynek w Krakowie od ładnych kilkunastu lat.
UsuńBeczka patrzy z politowaniem. Piękny dzisiaj dzień.
W Poznaniu na starym rynku też stoi rzeźba Mitoraja, a przynajmniej stała. Druga jest w Starym Browarze, trzecia na cmentarzu, na grobie Jana Kulczyka.
UsuńBardzo lubię jego prace. Odszedł przedwcześnie, szkoda.
W Krakowie była wystawa jego rzeźb, stały na rynku, co poniektóre budziły kontrowersje u różnych dewotek.
UsuńKorzystaj zatem z przepieknej pogody, bo o tej porze roku to dar, a nie cos, co trafia sie czesto. A kiedy zaczna sie szarugi, posiedzisz w domu i nie bedziesz zalowala.
OdpowiedzUsuńTe forty jakies straszne, nawet za dnia mozna sie bac, a w nocy to juz w ogole.
A beczka to klasyczny przyklad pareidolii. :)))
Korzystam ile się da.
UsuńFortów u nas sporo, tylko nieliczne wykorzystane. Tam było więcej pomieszczeń, ale w środku tak ohydnie, że brzydziłam się dalej wejść.
Też strzelałam śnieguliczkami :)
OdpowiedzUsuńTa beczka niesamowita, może ona chce powiedzieć: oddajcie mnie w końcu na złom ;) Albo może ją wziąć i zrobić jakąś aranżacje na przykład w ogrodzie, może Hana w Kuriozie :)
Bardzo lubię owocniki dzikiej róży. U nas liście na drzewach niby przebarwione, nie wszystkie jeszcze, ale one już na drzewach usychają, a przecież powinny spadać przebarwione ale nie suche. Patrzyłam dzisiaj na platany. One mają niektóre liście bardzo duże, z takich opadłych można było zebrać piękny bukiet, który się nie kruszył, ale nie w tym roku. Tak sobie myślę, że to może być sprawka suszy.
Znalazłam też krzew głogu. Rósł głóg w ogrodzie mojej mamy i lubiłam jego owoce. Po pierwszych przymrozkach już nie są cierpkie, lubię je pogryzać, chociaż smakiem nie powalają.
UsuńPalec pod budkę, kto NIE strzelał śnieguliczkami!
UsuńChyba takich nie ma.
UsuńTa ponura wystawa to może "Mroczne oblicze lalki", właśnie znalazłam na fejsie powiadomienie.
OdpowiedzUsuńTa też, byłam już i będzie relacja.
UsuńDołączam do klubu strzelających owokami śnieguliczki:)
OdpowiedzUsuńLos zrewanżował Ci pogodą ten czas oczekwiania.
Oby trwała jak najdłużej.
UsuńJesień, jesień - chłody niesie. Ciekawa ta Twoja "zbieranina", może ciekawsza, bo różnorodna i kolorowa. A śnieguliczki najgłośniej strzelały pod butami...upływa szybko życie...z
OdpowiedzUsuńPod b utami strzelały też. Bardzo ostatnio miewasz minorowy nastrój.
UsuńI ja strzelałam śnieguliczkami. Obudziłaś fajowe wspomnienia, ależ to były zabawy, wręcz wojny. :D Niech taka piękna jesień trwa jak najdłużej, korzystajmy, ile tylko się da. Tak to pisząc, myślę, że muszę jednak korzystać nieco bardziej. :)
OdpowiedzUsuńUściski, niech dobro się Ciebie trzyma, a zło idzie sobie! <3
Dziękuję za dobre słowo, widzę, że śnieguliczki zawsze miały wzięcie, teraz moje wnuki strzelają.
UsuńPo raz drugi odroczona? no to juz troche przesada..ale jesien masz piekna, Snieguliczkami tez strzelalam. Niech jeszcze bedzie troche taka ladna a Ty korzystaj poki co.
OdpowiedzUsuńTak się niefortunnie składa z tym odraczaniem, korzystam z jesieni ile mogę.
UsuńPamiętam, że kiedyś moją bratową odraczali z jakimś zabiegiem na nerce, bo raz coś tam, drugi raz była przeziębiona, trzeci lekarzowi nie pasowało, a potem się okazało, że wodniak z nerki zniknął samoistnie. Tak więc czasem Los wie, dlaczego tak się dzieje.
OdpowiedzUsuńCo do śnieguliczek, to strzelanie było, jak najbardziej i my rzucaliśmy się nimi, takimi rozkwaszonymi :)))) Dlaczego? A bo ja wiem ...
Niestety, moja stopa raczej się nie naprawi sama. Już miałam ochotę zrezygnować, ale buty mnie uwierają i w zimie nie mam w czym chodzić.
UsuńAle z pogody jesiennej korzystam.
Pewnie tak musi być, może być tak, że z jakiegoś innego powodu tak się to wszystko odwleka i wyjdzie na końcu, że dobrze, iż tak się stało :)
UsuńOby, chociaż mnie ostatnio czarnowidztwo dopadło, ale na szczęście już mi mija.
UsuńI ja strzelalam ze śnieguliczek.Rosło tych krzewów dużo w Parku Bednarskiego.
OdpowiedzUsuńNa Targi Ksiażki też się wybieram, może mnie nie zadepczą miłośnicy czytania. Jak się uda, to chcialabym mieć zdjęcie z noblistką.
Ambitnie, ja się wybieram w piątek, wtedy mniej miłośników.
UsuńPo autografy już dawno przestałam stać, przerasta mnie to.
Ciekawe, dlaczego wszyscy znają akurat śnieguliczki i wszyscy je wykorzystywali w tym samym celu.:))) Ja też nimi strzelałam.:) Muszę chyba dzieciom to pokazać...:)))
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takiego dużego, czarnego kota.:)
Chyba dlatego znają że ładne są i dzieci lubią strzelać. Pokaż dzieciom, niech tradycja nie ginie, bezpieczniej pod butami. Teraz można strzelać jeszcze z folii bąbelkowej.
UsuńU Ciebie , jak zwykle , zawsze kolorowo. Pozdrawiam W....
OdpowiedzUsuńBędą kolorki jeszcze raz, a potem chyba poczekamy do wiosny.
UsuńPozdrawiam jesiennie.