SHIRO TSUJIMURA
Urodził się w 1947 roku. Po ukończeniu liceum zaczął studiować malarstwo, ale zniechęcony zrezygnował. Podróżował i w efekcie zainteresował się ceramiką. Przeszedł też formalne, dwuletnie szkolenie w świątyni zen. Mnichem jednak nie został, tylko zajął się ceramiką. Na farmie ojca zbudował pracownię i sam nauczył się fachu.
Ożenił się, kupił ziemię w górach nad miastem Nara, tam wychował synów i własnoręcznie wzniósł kilka pieców garncarskich, które mógł sam obsługiwać.
Do wypalania naczyń używa ziemi ze swej posiadłości, dużo eksperymentuje z różnymi technikami. Ostateczne wykończenie wyrobów zostawia naturze.
Wazony, misy i czarki miesiącami spoczywają częściowo zakopane w ziemi, pod drzewami, skazane na działanie zmian atmosferycznych.
Sukces odniósł już po pierwszej wystawie, dostąpił wielkiego zaszczytu, bo sam mistrz sztuk i rzemiosł wyraził chęć zakupu jego wazy.
Odwiedził też wielką Brytanię, gdzie też wybudował piec i rozpoczął produkcję. Jednocześnie podziwiał architekturę i krajobrazy hrabstwa Devon.
Konsekwentnie utrzymuje własny styl, nie ma mistrza, ani uczniów.
Zrobił jednak wyjątek i trafił do niego na 18 miesięcy praktyki były premier Japonii.
Kolekcje jego naczyń zdobią najsławniejsze światowe muzea, sam nadal praktykuje kaligrafię i malarstwo, a dorośli synowie kontynuują jego pracę.
Bardzo mi się ta ceramika podobała, gdybym miała inny wystrój mieszkania chętnie bym widziała taki okaz u siebie, a pewien ogród, powstający w pocie czoła z niczego, też by chętnie przygarnął.
Ma bowiem swój urok i jest niebanalna.
Niezwykle ciekawa ta ceramika, też bardzo mi się podoba, podoba mi się także pomysł aby wykończenie prac powierzyć naturze.
OdpowiedzUsuńI masz rację do Hany ogrodu pasowałyby jak ulał :)
Inna niż wszystkie, ale trochę podobna do klasycznej japońskiej.
UsuńPasuje ta ceramika do Hany ustrojstwa starej studni.
OdpowiedzUsuńTo pozostawiane przyrodzie wykonczenie dziel nadaje ceramice wyglad bardzo antyczny.. a tak w ogole to bardzo mi sie podoba. tez bym przygarnela, wymaga jednak chyba minimalistycznych wnetrz, wtedy pokazalaby cale swoje piekno.
Z pewnością nie wszędzie pasuje, musi mieć odpowiednią oprawę.
UsuńWiesz, co Ci powiem? Moze i on jest miszczem swiata ceramiki stosowanej, ale dla mnie jego niektore prace wygladaja jak nieudane twory poczatkujacego garncarza, popekane, znieksztalcone, choc przyznac musze, ze niektore sa fajne. I to jest wlasnie ten snobizm, facet jest modny, a wiec drogi i wszystko, co stworzy, sprzedaje z gigantycznym zyskiem, choc prace bywaja prymitywne. Podobnie mam czytajac zlepki przypadkowych slow bez interpunkcji, ktore tworca nazywa wierszem, a odbiorcy cmokaja z zachwytem, choc nie rozumieja. Ale pozuja na znawcow. :)))
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest modny, mnie się podoba. To kwestia osobistych odczuć, a co do snobizmu to jest taki rodzaj odbiorców, którzy łykną nawet paskudztwo.
UsuńMnie się podobają nawet te popękane, można to interpretować różnie, jakiś nieuważny duch ogrodu nadepnął niechcący.
Mnie się podobają, w końcu to nie sztuka użytkowa tylko ozdobna,okrągłe, popękane mają urok.
OdpowiedzUsuńJak widać może się podobać i taka ceramika.
UsuńNiektóre są niesamowite. Bardzo mi się podoba ta biaława, trochę jak łódka(?). Wyglądają jak z wykopalisk, może dlatego mają dla mnie tyle uroku.:)))
OdpowiedzUsuńZaryzykowałabym takie porównanie: Nikifor ceramiki.:)
Całkiem niezłe skojarzenie, z tym że Nikifor był bardziej prymitywny, a tu jednak jest trochę wykształcenia artystycznego. Było tam kilka małych, całkiem zgrabnych ale tak umieszczonych, że nie dało się zrobić zdjęcia.
UsuńPełen szacunek dla dzieła ludzkich rąk a dla Ciebie Ewo za odkrywanie takich miejsc, dzięki, W....
OdpowiedzUsuńW tym muzeum zawsze coś ciekawego znajdę. Lubię je.
UsuńMnie się podoba. Przygarnęłabym:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że u Ciebie dobrze by się czuł taki egzemplarz.
UsuńJaponii nigdy za wiele. Tym razem ceramika, i jakże od znanej nam odmienna. Poza osobliwą formą poszczególnych egzemplarzy, pozostaje refleksja o procesie twórczym, tu podniesionym do miana sztuki..
OdpowiedzUsuńCała Japonia...z
Dlatego lubię takie wystawy, interesująca odmienność.
Usuńciekawe wydają się prawa autorskie - skoro grunt cyzeluje dzieła przez kilka miesięcy, a twórca jednym kopem odwala robotę do obiadu, to kto powinien zbierać laury?
OdpowiedzUsuńGrunt przecież odbiera, chociaż nieświadomie.
UsuńWyjątkowy Twój post. Zamknięta w czterech ścianach, mogłam przyjrzeć się sztuce i podziwiać piękne misy. Nie dość, że japońskie, to oryginalne, więc chętnie postawiłabym na półce...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Współczuję z powodu zamknięcia. Korzystam, skoro mogę chociaż może pewne obawy mam.
UsuńCiekawy pomysł z zastosowaniem "natury" do wykańczania dzieł. Prezentują się pięknie i właśnie kojarzą się z takimi dawnymi.
OdpowiedzUsuńTakie "wykańczanie" ma zalety. Można misę lub dzban postawić w ogrodzie.
Usuń