Piszę ten post od trzech dni, wybieram zdjęcia, staram się i na koniec klops, pomyliłam kolejność, już mi się nie chce przestawiać bo często bloger nie słucha i robi po swojemu, będzie więc pomieszanie z poplątaniem, różne maje z różnych lat, być może pomylę daty, nie będzie właściwej kolejności, ale wzięło mnie na wspominki i nic nie poradzę.
Był wypad na Węgry trzy lata temu,
bzy jak zwykle piękne, gdziekolwiek rosną.
Były też deszczowe dni,
porzucone, połamane przez wiatr parasolki,
po deszczu kałuże, wezbrana Rudawa na szczęście niegroźnie.
Nie tak jak w maju 2010 roku kiedy już było groźnie,
pod Mostem Dębnickim woda ledwo się mieściła, niewiele brakowało żeby się przelała.
Ogród Botaniczny był czynny i kolorowy.
Przypomniał mi się pamiętny maj osiem lat temu i Wrocław po raz pierwszy
miejsca urocze i nowe znajome, wspaniałe spotkanie.
Rok temu była matura i emocje.
Czasem deszczowo i pochmurno,
uciążliwie z powodu remontu.
W tym roku mniej spacerów, żadnych wyjazdów,
jednak uroda wiosny nawet na skwerach i w parkach była, może bardziej bliska, bo ograniczona ilością ludzi.
Wczoraj w środku miasta szpaler maków zachwycił, a przed nimi
poziomki, dorodne i błyszczące jak korale.
Szkoda, że mniszki przekwitły, te żółte słoneczka zbyt krótko cieszą oczy.
Zapomniała bym o kasztanowcach, był spacer po długiej przerwie.
Dzisiaj po pięknym poranku, zachmurzyło się, popadało, wczoraj złapała mnie ulewa.
Powspominałam sobie, przyjemny przerywnik po lekturze najpierw książki Filipa Springera o prawie Jante, teraz z kolei rozterki buddyjskiego młodego mnicha jąkały i jego fascynacji Złotą Pagodą, rozważaniami na temat istoty i ulotności piękna.
Chyba poczytam sobie bajki i czeka mnie dyżur po przerwie. Będzie się działo.
Ciekawe wspomnienia, pokazujące różne barwy życia i to jak one się uzupełniają. Raz jest pochmurno, raz słonecznie, raz radośnie w ogrodzie, a raz grozi powodzią, pięknie ukazane życie, bo tak odebrałam ten post. :) Śliczne zdjęcia, kałuża i błyszczący chodnik, moje ukochane, to pierwsze zdjęcie maków, absolutnie wspaniałe, nadaje się do wydrukowania i powieszenia na ścianie. :) Pozdrawiam cieplutko i niech dzieje się dobrze. :) <3
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie pozdrawiam.
UsuńDobrze, ze jest fejsbuczek i pracowicie przypomina, co dzialo sie rok, dwa, trzy i wiecej temu. Maje zawsze byly piekne, ale zbliza sie dzien, kiedy musielismy na zawsze pozegnac Kire, a jednoczesnie dzien urodzin Toyki.
OdpowiedzUsuńFajny ten Twoj post majowo-wspomnieniowy.
Dzięki Panterko, czasem lubię powspominać, ponoć na starość tak się ma.
UsuńMiłe wspomnienia,tylko ta,wezbrana rzeka straszyła.
OdpowiedzUsuńMaj znów przeleciał raz, raz, a z nim cudnie pachnâce bzy, chociaż jeszcze tutaj kwitną, tulipanami wcale nie nacieszyłam oczu, a już są maki.Zwariowany czas.Boję sie maja od zawału J., rozchorowal się poważnie szwagier i to był schyłek jego życia, umarła moja ukochana koteczka, wiec maj nie był zbyt pozytywny ostatnimi latami.
Pamiętam Twoje rozterki majowe, dla mnie smutne są jesienne i zimowe miesiące.
UsuńPiękne majowe kwiaty zwłaszcza mączki.One potrafią wyrosnąć byle gdzie takie żywotne ,szkoda ze krótkotrwałe.Wróciłas mi wspomnienia niestety smutne.Wielka Wisła na zdjęciu po lewej za drzewami miałam na ul.Zamkowej pracownie krawiecka.Zalało na 150 cm i wszystko przepadło.Dziękuje za ciekawe wycieczki po moim a jednak nie zawsze znanym Krakowie.Mam nadzieje ze można będzie w tym roku przyjechać i powędrowac,powspominać.Tesknie za Krakowem i synami..Pozdrawiam Marta uk
OdpowiedzUsuńByła ta powódź groźna i dla wielu tragiczna. Współczuję straty i tęsknoty. Może się uda przyjechać i powspominać.
UsuńDwa zdjęcia Ewo takie symboliczne dla tegorocznego maja. Ta piękna kałuża ze świerkiem i ten połamany parasol. Połamany parasol to nie tylko deszcze tego maja, ale i zaraza.
OdpowiedzUsuńMaki i poziomki piękne sąsiedztwo, te poziomki jak koraliki, zjadłabym, mniam :) U nas też całe łany maków w centrum miasta, czy są i poziomki nie wiem, bo widziałam z tramwaju.
W ogrodzie Japońskim nie byłam chyba ze dwa lata.
Chętnie bym odwiedziła jeszcze raz Wrocław, mile wspominam każdą tam wizytę.
UsuńTe poziomki to była jakaś niezwykle dorodna odmiana.
Rozczaruję Was, Ewo i Marija - to nie poziomki tylko owocki poziomkówki indyjskiej, urodne acz niejadalne :). Nie są trujące tylko niesmaczne. Są dobrą roślinką okrywową, pewnie dlatego tam posadzone.
UsuńBarbara
Nie ma jak oko znawcy. Dziwiłam się co to za odmiana, listki mi nie pasowały ale śliczne są.
Usuńmaj częściej służy do kochania niż wspominania. to nie listopad.
OdpowiedzUsuńależ się porobiło...
No cóż, idą zmiany, a to majowe kochanie też bywa ulotne.
UsuńCiekawe te majowe remanenty. Barwne, soczyste i bardzo indywidualne. I bardzo majowe w pełnej skali barw i aury. Maj to nie tylko miesiąc, to nie tylko stan ożywienia ducha, ale i świadomość przemijania. z
OdpowiedzUsuńTegoroczny maj wyjątkowo dynamiczny.
UsuńCzasem słońce, czasem deszcz - taki banał, ale prawdziwy.
OdpowiedzUsuńMaj przeleciał bardzo, bardzo szybko, czerwiec za rogiem i dobrze. Bo skończy się rok szkolny, którego wszyscy zainteresowani mają powyżej uszu zapewne.
Oj, na pewno czas by się skończyła ta szkoła/nie szkoła.
UsuńNa ogół banały bywają prawdziwe, aż czasem by się chciało coś innego.
Rzeczywiscie tem maj szybko soe skomczyl. a powinien sie dluzyc przeciez. Gdyby nie pandemia juz miesiac bylabym w podrozach z bratem kanadyjskim a tak on siedzi tam a ja tu. Ale maj przelecial jak z bicza..
OdpowiedzUsuńTwoje maki sliczniutkie, tutaj ich nie widzialam jeszcze, pokazujesz maje deszczowe i to poteznie deszczowe, wydawalo sie, ze ten maj z pandemia bedzie suchy ale chyba nie jest tak tragicznie. W Krakowie chyba dobrze popadalo, gorzej w Warszawie. Ale wystarczajaco, by jednak sie przyroda zazielenila.
Mozesz sie wybierzesz do Warszawy?
Ochotę na wypad mam wielką, gorzej z realizacją bo zdrówko szwankuje. Może się polepszy.
UsuńKrakowski maj raczej chłodny i mokry, ale mnie to nie przeszkadza.
Mówisz Ewo pomieszanie z poplątaniem , ale to jest w harmonii z tegorocznym majem.Też zapomniał jak to w zwyczaju majowym bywa więc wszystko ok.Bzowe pozdrowienia .W....
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam piwoniowo, bo bzy już przekwitły. Miało być chronologicznie ale się nie udało.
UsuńPiękne maki. Jakoś w tym roku więcej ich widzę, są jakby dorodniejsze? A rano szczególnie są fascynujące, bo łapią światło i wyglądają jak płomienne latarenki.
OdpowiedzUsuńDla mnie to najgorszy maj. Mama obchodziła w maju imieniny... I pierwszy Dzień Matki bez Niej...
To smutne, kiedy imieniny, urodziny i święta nagle są bez najbliższych.
UsuńTych zwykłych polnych maków widziałam niewiele.
Z rozrzewnieniem wspominam maje z dzieciństwa i pięknie rozkwiecone moje ukochane łąki blisko domu. Teraz maj źle mi się kojarzy, a już w tym roku, to był prawie jak jesienny.
OdpowiedzUsuńMało wychodziłam z domu, to też mało kwitnących drzew i kwiatów widziałam, tyle co na osiedlu.
Ewuniu, piękne Twoje maje na fotografiach.
Buziaki.
Bo w każdym maju coś się znajdzie pięknego, a bzy i konwalie tak czy siak zakwitną, a one i reszta kwiatków są najpiękniejsze.
UsuńMaj - najpiękniejszy miesiąc w roku. Tak zwykło się uważać. Minął zbyt szybko, chłodny, suchy u nas i narobił apetytu na dobry czerwiec. Może właśnie w czerwcu wspomnienia będą weselsze ? Uściski !
OdpowiedzUsuńW sumie nie mam złych majowych wspomnień, to ta sytuacja poszarza wszystko.
UsuńDzisiaj na dodatek zimno i bardzo mokro, to nie te ciepłe, majowe deszczyki.
Pozdrawiam serdecznie.
którego wszyscy zainteresowani mają powyżej uszu zapewne.
OdpowiedzUsuńmega888
joker123
Być może, lepiej mówić we własnym imieniu.
UsuńA ja w tym roku z powodu pandemii mogłam pozachwycać się majem. Cudowny był. A teraz piękny czerwiec.
OdpowiedzUsuńCzyli "nie ma tego złego...."u nas chłodny był, to i zachwyt umiarkowany.
Usuń