Trzy lata temu byłam na zjeździe jubileuoszowym naszej klasy z liceum. Opisałam to wydarzenie, ale nie pamiętam kiedy (podobne 20 IX 2014) więc nie będę wracać.
W każdym razie starsze panie zasiadły w ławkach na swoich miejscach i nie było wątpliwości gdzie która siedziała, pamiętałyśmy.
Postanowiłyśmy wtedy, że będziemy sie spotykać co rok, bo lata lecą i nie ma co czekać na następną okrągłą rocznicę. W ubiegłym roku nie byłam, w tym się zmobilizowałam i tydzień temu pojechałam. Tym razem nie było problemów z rozpoznaniem, bo na tamtym jubileuszowym ciężko to przeżyłam, nie poznając i nie będąc rozpoznana.
Dlaczego o tym piszę? Bo po raz kolejny przekonałam się jak pamięć ludzka jest zawodna. Te same wydarzenia pamiętamy zupełnie różnie, wspominam sytuacje, których ktoś nie zarejestrował lub przeżył całkiem inaczej.
Byłyśmy w zasadzie zgraną klasą, jednak od początku był pewien podział, ponieważ dwie najsilniejsze liczbowo grupy pochodziły z dwóch podstawówek (było nas w klasie 40). Tym razem wspominałyśmy nasze szkoły podstawowe i tu było kilka rozbieżności. Zastanawiam się nad jednym, nigdy nie zapytałam JAK mnie pamietają. Gadało się o tym i owym, wspominało figle i nauczycieli, ale częściej sytuacje, a jeśli osoby to te, z którymi nie udało sie nawiązać kontaktu.
Pogaduchy przy stole, tym razem było nas mało.
To stare zdjęcie jeszcze z podstawówki, na jakiejś wycieczce.
A to juz licealna i jakoś nie mogę sobie przypomnieć gdzie to było. Może ktoś by pamiętał? Trzeba było zabrać na spotkanie, nie pomyślałam. Mam mało zdjęć z tego okresu, a szkoda.
Ups....wkleiłam z rozpędu, ale to już studia, W szkole byłam grzeczną dziewczynką i pierwszego papierosa zapaliłam dopiero po maturze, gdy miałam prawie 18 lat.
I tak to mi się na wspominki zebrało, bo jesień, czas mija, więc jeszcze na koniec niezawodna Pawlikowska-Jasnorzewska
"Brzozy są jak złote wodotryski.
Zimno jest jak w ostatnim liście.
A słońce jest jak ktoś bliski,
który ziębnie i odchodzi. Lecą liście..."
Trochę melancholijne zakończenie, ale już nie chcę ciagle pisać o wystawach. A mam jeszcze w zanadrzu dwie obejrzane i będą następne....
Byłam na kilku spotkaniach klasowych. W tym roku na dwa tygodnie przed moją blogową rajzą odezwał się do mnie kolega, że organizują spotkanie dzień przed moim wyjazdem, no i nie poszłam na nie. Właściwie to nie było mi żal zrezygnować.
OdpowiedzUsuńJa mam sporo zdjęć z młodości. Z dzieciństwa mniej, ale też mam, w dzieciństwie robił mi chrzestny, a później jakoś miałam szczęście do znajomych z aparatami. Nie mam tylko zdjęcia z warkoczami, a bardzo je u siebie lubiłam :)
Zdjęcia z dzieciństwa mam, mama mi robiła, z warkoczami też. Później już mniej, potem na studiach więcej.
UsuńA ja nie byłam na żadnym spotkaniu klasowym. Chociaż mam znajomych, z którymi utrzymuję kontakt, nawet się odwiedzamy z rodzinami. Takiego prawdziwego spotkania nikt jeszcze nie zorganizował. I chyba nie zorganizuje. Ludzie porozjeżdżali sie po świecie, poł klasy w Ameryce. I jakoś nie tęsknię do takich spotkań. Może to się zmieni za parę lat.
OdpowiedzUsuńPiękna jest Wasza klasa. A szczególnie ta jedna uczennica:)
W organizowaniu takich imprez dziewczyny są dobre. Na 10-lecie matury stawiła się prawie cała klasa, na to jubileuszowe ostatnie już mniej.
UsuńUpływa szybko życie...z.
OdpowiedzUsuńEj, co tak mało oryginalnie?
UsuńJak będziesz w moim wieku, zobaczysz co znaczy żałować czasów młodości. W dodatku lato się kończy.z.
UsuńJesteśmy prawie rówieśnikami (czym jest rok róznicy), a lato już się skończyło. Jesień też może być piękna.
UsuńWidaz, ze lubicie sie spotykac, i widac, ze to byla tylko klasa dziewczynska? spotykam sie czasem z kolezanka z podstawowki, z ktora znam sie prawie od urodzenia, bardzo jeszcze se przyjaznimy...ale to praktycznie wszystko, wiec mysle, ze warto jednak pielegnowac takie spotkania. Zdjecia mi sie bardzo podobaja! a ja bylam ijestem grzeczna dziewczynka do dzis, nigdy nie zapalilam ani jedengo papierosa.
OdpowiedzUsuńOwszem, podstawówka i liceum to były szkoły żeńskie. W Tarnowie były 4 licea, jedno żeńskie, jedno męskie i dwa koedukacyjne. Miło czasem się spotkać, na co dzień nie mam możliwości.
UsuńSentymentalne podróże .Miłe takie spotkania ,jednak wymagają dużo ,b dużo wyrozumiałości dla upływającego czasu i zmieniającej się fizjonomii,spotkałam niedawno koleżankę ,taką jeszcze z przedszkola,później z szkolnej ławki ,drogi na dobre rozeszły się z 10 l temu i zobaczyłam ...jej mamę .te oczy ,uśmiech. Obawiam się że na mój widok też zrobiło Jej się dziwnie ,Ech czas ...
OdpowiedzUsuńChyba zidentyfikowałam Cię Ewuni na zdjęciu z podstawówkowej wycieczki,to ta dziewczynka wypatrujaca kogoś z boku ?
No cóż, czas się obszedł niezbyt sprawiedliwie z niektórymi. Na zdjęciu stoje obok tak z plecakiem, a powyżej faktycznie jestem z boku.
UsuńDobra jesteś :-)
Miałam jedno licealne, na to z podstawówki nie pojechałam...
OdpowiedzUsuńTe pamiętam, gdzie siedziałam w podstawóece i w liceum. I prawie zawsze byłam numerem 5 w dzienniku.
Wcięło mi odpowiedź. Numeru w dzienniku nie pamiętam.
UsuńFajnie się odliczyłyście. Ja miałam tylko jedno spotkanie z podstawówki i dwa z liceum. Ale na ostatnim jubileuszowym (25 lat od matury) było tylko 5 osób. Trochę szkoda.
OdpowiedzUsuńA podobnie jak Ty zrobiłam się niegrzeczna na studiach.:)))
Bo kiedyś takie czasy były, że "grzeczność" do matury była ok.
OdpowiedzUsuń