Było gorąco i tłumnie więc długo nie zostałam. Parę słów i zdjęć zamieściłam w poście z 25,06.2016. Sprawdziłam, reklama była taka sama, miały to być czasy królowej Bony, a więc dworskie obyczaje i kulinaria z tamtej epoki. Cóż więc robili tam średniowieczni wojowie i rzemieślnicy?
Jak na czerwiec było zimno i nieprzyjemnie wyruszyli więc
nie na bój, a pokaz musztry i różnych szyków bojowych. Akurat zaczęło kropić, więc schowałam aparat.
Pewnie w planach był pokaz umiejętności jeździeckich, ale na razie sprzęt, jeźdźcy i
konie stali pod drzewami, a koniki pozwalały się głaskać i pozowały do zdjęcia.
Stół opuszczony przez sokolników.
Nie znam się na sokołach, ten siedział spokojnie, tylko kręcił głową i coś "mówił". Pewnie mu się nudziło.
Kaletnicy i
szewc. Ciekawe czy takie buty są wygodne.
Fragmenty zbroi, ale warsztatu nie uwieczniłam bo był tłok.
Ponoć replika prasy Gutenberga, można było chyba kupić pieczątkę.
Bardzo ładnie wyglądały kolorowe krajki.
Ciekawostka: tych dwoje w strojach już bardziej z epoki sprzedawało drewniane łyżki i rogi, oraz książkę
Mariusza Wollnego o przygodach Kacpra Ryxa. Tu się należy kilka słów wyjaśnienia. Bohater serii książek, których akcja rozgrywa się w renesansowym Krakowie był studentem medycyny i królewskim inwestygatorem, czyli rozwiązującym różne kryminalne zagadki. Mili ludzie chyba nie mieli pojęcia co sprzedają, bo na moje pytanie gdzie sprzęt medyczny nie wiedzieli o co chodzi.
Jak już wspomniałam zimno było, rozgrzałam się pyszną kawą z kardamonem parzoną w gorącym piasku, a na poprawę humoru zjadłam klasyczną, przeraźliwie słodką baklawę.
Długo nie zabawiłam, co chwilę padał deszcz, wiał zimny wiatr, piknikową wyprawę zakończyłam w domu kupioną na stoisku sałatką z rzodkwi, sałaty, kaszy gryczanej i świeżego bobu. Kasza niedogotowana zgrzytała w zębach, rzodkiew był podwiędnięta i łykowata, sałata i bób smaczne. Taką sałatkę sama sobie zrobię jak już wreszcie będe miała kuchnię.
Kiedyś chodziłam często i chętnie na różne miejskie imprezy, a teraz wolę iść w przyrodę :)
OdpowiedzUsuńZ takich "epokowych imprez" to kiedyś facet bardzo ciekawie mówił o pracy skryby i technice pisania gęsim piórem, a innym razem zaś fajnie zaprezentowany był warsztat powroźnika.
U nas wczoraj cały dzień był bardzo zimny i deszczowy, ale dzisiaj było bardzo fajnie, przewaga słońca i przyzwoita temperatura, wybrałam się do ogrodu botanicznego.
Warsztat powroźniczy też był, ale w sumie to było jakby mniej i bardziej byle jak.
UsuńMi się generalnie podobają tego typu imprezy, czasem można dowiedzieć się ciekawych rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dowiedzieć się można, ale mnie już męczą tłumy i hałas.Też pozdrawiam.
UsuńRzeczywiście, nieco pomieszane czasy. Zresztą samo średniowiecze, jako bardzo rozległe w czasie, zawiera w sobie dużo różności. Na przykład ubiór z początku i końca średniowiecza różni się bardzo, że nie wspomnę o zbrojach itp.:)
OdpowiedzUsuńMiło popatrzeć na znane rzeczy.:)
Domyślam się, że to zielone w baklawie to pistacje?
Trochę mało było tym razem. Nie wiem czy pistacje, orzechowa była.
UsuńLudziom się wydaje, że jakiś garnek na głowie albo inny czepiec wraz z długą, płócienną i koniecznie białą spódnicą czyni ich ludźmi "z epoki". Jakiejkolwiek.
OdpowiedzUsuńJak się lubią tak bawić, niech się bawią.
UsuńA ja bardzo lubie takie imprezy! O czym spewnoscia wiesz bo do mnie zagladasz :) Ciesze sie ze nie tylko na Wyspie ale i u nas sa takie jarmarki i ludzie "bawia" sie w inne epoki. Moze nie jest to historia w najlepszym wydaniu ale zawsze cos :)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba Festiwal Tańców Dworskich. Na Rękawce też tak się bawią .
Usuńfajna impreza
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zimno było.
UsuńNie za bardzo lubię takie masówki. Wolę jakieś bardziej kameralne imprezy. Ale fajnie, że są tacy zapaleńcy, którzy przybliżają nam stare rzemiosło, ubiory, zwyczaje. Uściski, Ewo !
OdpowiedzUsuńTeż n ie przepadam, ale czasem ciekawość silniejsza.
Usuń