niedziela, 10 czerwca 2018

Upał

O czym tu pisać jak temperatury zdominowały wszystkie tematy. Przecież to "lato" trwa już prawie od połowy kwietnia. Najpierw cieszyło, potem dziwiło i męczyło gwałtownym przejściem z zimy do lata. Przekwitły szybko najpiękniejsze kwiaty wiosny, pojawiły się letnie, coraz trudniej nadążyć
Temperatury, od kilku dni około 30, powietrze parne, czasem wiatr przyniesie ulgę.
Trawnik pod balkonem zaczyna przypominać klepisko, chmury krążą na horyzoncie, ale nie mają w sobie deszczu.


Poranne zachmurzenie wywołało złudną nadzieję, że będzie chłodniej, wybrałam się jednak na spacer. Tak się już utarło, że na południową niedzielną kawkę wpadam do córki, tym razem ambitny plan dotarcia tam na piechotę zawiódł. Po 5 kilometrach byłam wykończona, mimo chmur gorąco i okropnie duszno, wilgotna bluzka lepiła się do pleców, ohyda. Postanowiłam wrócić do domu, ale najpierw zadzwoniłam, a kiedy usłyszałam radosny głos i pytanie: kawka? już wiedziałam, że wsiądę w tramwaj i pojadę w przeciwną niż dom stronę.
(PRZED CHWILĄ ZROBIŁO SIĘ CIEMNO I PADA!! NARESZCIE!)
Cały sens pisania się gdzieś podział. Po kawce, pogawędce pojechaliśmy jeszcze na festiwal smaków, miejsce bardzo ostatnio modne w Krakowie, na terenie dawnych młynów, kompleks knajpek, kawiarni, pubów itp. Często tamtędy przechodziłam nie zajrzałam nigdy, teraz trafiła się okazja. Oczywiście aparatu nie miałam, więc tylko parę migawek z komórki.





Wewnątrz dużo rozmaitego jedzenia, duszno, tłoczno, bardzo głośno i drogo. Pół godziny wystarczyło, to nie moja bajka.



Pożegnałam Rodzinkę i ...wróciłam na piechotę, bo trochę wiaterek powiał, słońce nadal piekło, ale już do domu blisko było.


Jeszcze po drodze piękne, białe hortensje, które też wcześniej zakwitły. 
Wróciłam , dopadłam zimnej wody i zaraz było mi lepiej.
PADAŁO MOŻE 10 MINUT, JESZCZE W ODDALI GRZMI, TEMPERATURA SPADŁA O 7 STOPNI.
Dalszym upałom i duchocie mówię nie, chciałabym zobaczyć kałuże.


28 komentarzy:

  1. Jest ciepło, ale nie odczuwam tego jako upału, póki co cieszę się ciepłem. Pies za to w ciągu dnia szybko wraca do domu. Na wieczornym spacerze zaś, około 22, mogłaby łazić godzinami :)
    Zdałam sobie sprawę, ze w zimie, przy -15, chodziłam w dżinsach na gołe nogi i w krótkiej kurtce. Teraz chodzę w tych samych spodniach - mam takie ulubione dwie pary - i tez jest ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba kwestia przyzwyczajenia. Kiedyś o wiele lepiej znosiłam upały, teraz po prostu źle.

      Usuń
  2. U nas tak samo jak u ciebie Ewo, upał duchota i straszna susza. Wyszłam z domu z zamiarem jakieś przebieżki, ale zmieniłam plany, wsiadłam w tramwaj i pojechałam do parku, pod drzewami dało się trochę pochodzić. Zachmurzyło się i nawet spadło kilka kropel, aura sobie śmichy chichy z nas robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie teraz grzmi i pada, na szczęście bez wichury i gradu. Może padać całą noc, przyda się woda.

      Usuń
  3. Tu nieco dzisiaj zelzalo, przed poludniem padal deszcz i w pewnej chwili temperatura spadla nawet do 19°. Caly dzien dzisiaj przelezalam w domu, bardzo zle sie czuje, oddychanie mnie boli, a glowe jakbym miala w szklanej kuli, boli, pulsuje. Toyka tez nie chce wychodzic i wcale jej sie nie dziwie. Niech to sie wreszcie skonczy, bo inaczej wyladuje w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed burzą też się źle czułam, żałowałam że wyszłam z domu, ale już jest dobrze i teraz nie żałuję.Zobaczymy co będzie jutro, bo niskich temperatur nie zapowiadali.

      Usuń
  4. Rano wyszlismy z bratem, bo po pobycie w Paryzu chcielismy koniecznie podjesc troche owocow, szczegolnie czeresnie i truskawki nas straszliwie necily, w Paryzu owe byly bardzo drogie...wiec o porannej porze Warszawa byla nie do przezycia, duchota straszna, ale juz o 19tej wynurzylismy sie z domowych zakamarkow by jednak troche przemaszerowac w lasku kabackim, bylo znosnie, 5 km zrobione! Czekam na lepsze a wiec chlodniejsze czasy, tym bardziej,ze we wtorek do Opola czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, już wróciłaś!
      Szkoda, że nie mam wolnego, do Opola bym wpadła. Ja dzisiaj przemaszerowałam 12.52 km. Czekam na relację z Paryża.

      Usuń
    2. W Paryzu robilismy dziennie minimum 15 km, dwa razy nawet dobilismy do 20! ale wracalam na nocleg absoutnie padnieta...aspirynka mala na noc i nastepnego dnia znowu w miasto! relacja z Paryza pewnie kiedys bedzie, mam straszne zaleglosci, przed Paryzem bylimy w Rumunii tydzien...

      Usuń
    3. Ciekawe gdzie? Byłam w Rumunii dwa razy, ale jeszcze za Demoludów. Poczekam, każda Twoja relacja jest ciekawa.

      Usuń
    4. Alba Julia, Sebin, Curtea de Arges, JEzioro Vidraru, bukareszt, Sinaia, Predeal, Bran, Braszow, Prejmer, Sighisoara...uch!

      Usuń
    5. Czyli całkiem gdzie indziej. Byłam w Bukareszcie, zjechałam całe wybrzeże z północy na południe i jeszcze Oradea i reszty nie pamiętam, bo to były małe campingi.

      Usuń
    6. Wzbraniam sie przed wizytowaniem plaz...dlatego taka trasa...jeszcze mnie neci polnocna Rumunia, podoba mi sie jeszcze taki ichni autentyzm, troche na uboczu Europy.

      Usuń
    7. Ponoć północ niezwykle urokliwa, góry i wioski. Wnuczka była zachwycona. Teraz to plaża też mnie nie pociąga.

      Usuń
  5. U mnie wczoraj obyło się bez słońca a nawet parę minut pokropiło.Żeby tak kropiło cała noc to może coś by pomogło na wysuszone trawniki.Widok za oknami raczej jesienny a przecież do niej jeszcze daleko.Teraz niebo zaciągnięte chmurkami i 17 stopni.Nie wychodzę z domu jak nie muszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się zafiksowałam na to chodzenie, że ciągnie mnie mimo upału.Dzisiaj może ciut chłodniej, ale po deszczu nie ma śladu.

      Usuń
  6. U nas w nocy popadało, ale ciągle za mało. W dzień ciągle gorąco. Nie mogłoby być jakoś tak... umiarkowanie? Po trochu wszystkiego? Bo albo zimno. Albo upały i susza. A jak już popada, to nie tak spokojnie, tylko gwałtowne burze, ulewy, grad, z których pożytek raczej niewielki. Więcej szkód, a wody nadal mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczorajszy deszcz nie przyniósł ulgi, nie ma po nim śladu, nadal sucho, parno i duszno. Mam swoje lata i widzę dokładnie zmianę klimatu. Niegdysiejsze sporadyczne anomalie stały się normą.

      Usuń
  7. Dołączam do pogodowych utyskiwań, bo co tu więcej rzec?

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam i już. Gratuluję kondycji. Całe szczęście, że można usiąść w kawiarni. z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, z kondycją wcale tak dobrze nie jest.

      Usuń
  9. Też bardzo źle znoszę upały. Coraz gorzej. W sobotę i niedzielę byłam w związku z tym zupełnie nie do zycia. Na szczęście od poniedziałku pogoda zmieniłą sie u nas. Pada co chwilę i znacznie sie ochłodziło. Hurra! Oby wszystkim nareszcie pokropiło. Wiem, że są rejony Polski, gdzie przez ponad dwa miesiace kropla z nieba nie spadła. Toz to koszmar!
    Pozdrawiam Cie Ewo serdecznie z mokrego Podkarpacia!:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę popadało i zrobiło się chłodniej, zaraz mi lepiej, a deszcz potrzebny.
    Pozdrawiam i trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie na temat, ale chciałam Ci pokazać ślicznego dzikiego kota.:) Zajrzyj do Luny, jest u mnie w adresach.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi Ci o haftowanego karakala? Czytuję Lunę od jakiegoś czasu, bardzo podziwiam jej piękne hafty. Zdjęcia ptaków też robi świetne. Podczytuje kilka blogów w których nie zostawiam komentarzy, bo i tak za dużo siedzę przy komputerze.

      Usuń
  12. Cześć. Z przyjemnością przeczytałam Twój tekst. To prawda, upały trwające nieprzerwanie od kwietnia potrafią wykończyć. Chociaż ja osobiście wolę taką wiosnę niż tę, jaka była w poprzednim roku... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. O! Jak miło znów Cię gościć. Bardzo się cieszę, że wróciłaś.

    OdpowiedzUsuń