Blisko, o dogodnej godzinie, postanowiłam spróbować i zaczęłam przygodę, która trwała aż do dzisiaj. Zawsze lubiłam rysować, chciałam się rozwinąć, czegoś nauczyć, spróbować nowych technik, dowiedzieć się co robię dobrze, a co źle.
Początkowo tak było, ale szybko zajęcia przybrały inną formę i każdy robił co chciał, a najważniejsza była atmosfera. Nikt z nikim nie współzawodniczył, każdy znalazł dobre słowo, pochwalił, udzielił dobrej rady, pożartował. Rozmów się tam na rozmaite tematy przetoczyło sporo, zorganizowaliśmy kilka wernisaży, było dobrze.
Nie znaczy że całkiem różowo, bo niestety pożegnaliśmy trzy osoby na zawsze, część odeszła rozwijać się dalej, bywało milcząco, na szczęście nigdy do konfliktów nie doszło.
Czas jednak mija nieubłaganie i nasza Prowadząca postanowiła odejść na emeryturę. Dzisiaj były ostatnie zajęcia i pożegnanie. Trochę mi smutno, chociaż ostatnio już rzadziej chodziłam, powoli traciłam ochotę na przysłuchiwanie się niektórym poglądom.
Zajęcia będą kontynuowane przez nową osobę, ale to już będzie co innego. Zrobiłam dzisiaj kilka zdjęć pracowni, gdzie przez tyle lat spędzałam czwartkowe wieczory.
W pracowni panuje typowy "artystyczny nieład", Prowadząca, uzdolniona plastycznie, pomalowała szyby w wielkich oknach, bardzo lubiła robić coś z niczego, powstały więc zabawne kukiełki i ozdoby,
wśród rzeźb kolegi, prace dzieci,
oryginalne tematy do "martwej natury",
dekoracja na drzwiach.
Narzędzia pracy,
rozmaitości i przemalowane przedmioty,
zaskakujące urodą jak ten kot, czy
papierowa dziewczyna tańcząca wśród motyli.. Wszystko to tworzy niepowtarzalny klimat i urok.
Większość zajęć jest przeznaczona dla dzieci, od pięcio do nastolatków. Prace dzieci czasem zaskakują bogactwem wyobraźni i dojrzałością.
Te prace były prezentowane w galeryjce na korytarzu wiodącym do pracowni, dlatego trochę kiepskie zdjęcia.
Mam kilka zdjęć naszej grupy, ale nie będę ich tu zamieszczać. Te z wernisaży już pokazywałam, a na ostatnim nie byłam. Może nie nauczyłam się wiele, ale zyskałam coś cennego. Przestałam się wstydzić swoich prac, mogłam już rysować nawet wtedy, gdy ktoś mi "patrzył na ręce" co wcześniej było nie do pomyślenia.
Dzisiaj kolega jak zwykle lepił z gliny swoje "głowy"
Ja wypatrzyłam dwie z szarego materiału kukiełki i tak sobie porysowałam.
Coś się skończyło, czy coś się zacznie, nie wiem. Jeszcze się nie zdecydowałam czy będę dalej chodzić, czy poszukam czegoś nowego....
Szkoda, bardzo... Ale wierzę, że znajdziesz sobie jakąś fascynację, o ile nie będziesz kontynuować rysunku. Może spróbujesz gliny? Tylko to jest strasznie drogie, przynajmniej tutaj. Jestem pewna, że wessałoby Cię. Każdego wsysa.
OdpowiedzUsuńPróbowałam gliny, nie bardzo mi szło. Muszę o grafice pomyśleć znów, bo dawno nic nie robiłam.
UsuńMoże coś znajdę, teraz zajęcia będzie prowadziła młoda dziewczyna, fajna, chodziła z nami, ale jakoś mi się już nie chce.
a to, jak mu tam, wycinanie linoleum? Moj synek sprobowal i wyszly cudne rzeczy (uzywal zdjec jako modeli). szkoda, ze talent artystyczny ominal jedno pokolenie; moje ;|)
Usuń10 lat...kawał czasu. Szkoda, ale znając Ciebie, nie spoczniesz na laurach, coś dla siebie znajdziesz, czego życzę z całego serca. Ewuniu, Ty jesteś zupełnym przeciwieństwem mnie, jak ja Ci zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńBuziaczki.
Nie ma czego zazdrościć, każdy może sobie coś znaleźć. Jak już dobijesz do portu to się rozejrzyj, możesz zacząć na przykład pisać historię swojej rodziny.
UsuńOjej, szkoda, że skończyło sie dla Ciebie uczestnictwo w tych warsztatach.Dziesięc lat to kawał czasu, na pewno będzie Ci brakować przychodzenia tam, obcowania z kreatywnością innych ludzi, patrzenia na akt tworzenia, zapachu pracowni, oderwania od rzeczywistości. Bo tworzenie w domu, dla samej siebie wymaga jednak dużego skupienia, oderwania myśli od powinności, jakiejś samodyscypliny i natchnienia.Mam nadzieję, że nie zarzucisz rysowania, tworzenia, bo masz specyficzny, taki delikatny styl. Patrzę zawsze z przyjemnoscia na Twoje rysunki Ewo!:-)*
OdpowiedzUsuńDziękuję Olgo. Coś pewnie sobie znajdę, w tym roku dużo się zmieni w rodzinie, zobaczę jak będę dysponowała czasem.
UsuńAle duzo fajnych rzeczy w tym Twoim miejscu...nie dziwie sie, ze czujesz ze cos sie konczy ale moze i cos sie zacznie? zycze Ci, zebys cos rownie milego i atrakcyjnego znalazla, i jak Cie znam ...znajdziesz! mamy poczatek 2019 roku, bedzie sie dzialo! sciksma Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńTeraz pewnie zmieni się charakter miejsca i sama nie wiem czy próbować dalej, ale chyba jednak nie, chociaż trochę szkoda.
UsuńPozdrawiam serdecznie Wędrowniczkę.
A może ten koniec będzie zarazem początkiem nowej długiej przygody. I tego Ci życzę!
OdpowiedzUsuńDziękuję, pożyjemy, zobaczymy jak to u nas mawiają.
UsuńPiękne narysowałaś te kukiełki!
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię tworzyć w grupie, rozpraszają mnie inni ludzie, a jak jeszcze dopytują się w trakcie, a co to będzie, wypowiadają się na temat tego co robię...no nie przepadam...
Ja mam w tej chwili tak, że poprzez moje rękodzieło odreagowuję sobie rożne stresy i napięcia, dlatego właściwie cały czas sobie coś dłubię. Nie zawsze tak było, kiedyś miałam okresy, że nie potrafiłam się zmobilizować.
Ewo twórz, sama czy w grupie, obojętnie, bo szkoda żeby się "marnowały" twoje zdolności :)
W tej grupie na szczęście nikt zbyt się nie dopytywał, czasem patrzyli co robię, ale z reguły każdy był zajęty swoja pracą. Muszę się zebrać w sobie i zacząć w domu, bo farby mi wysychają.
UsuńTak to już jest, że coś się kończy po latach, bo się wypaliło, zmienia formułę, czy coś innego ...
OdpowiedzUsuńFajnie, że miałaś takie miejsce i mam nadzieję, że będziesz kontynuować swoje artystyczne działania w ten, czy inny sposób :)
Też mam nadzieję, może odkryję w sobie nowy talent? Wiem tylko na pewno, że operowy nie jest mi dany.
Usuń"...co będzie pokaże czas..." - mówią słowa pięknej okolicznościowej piosenki. Następuje zmiana pokoleniowa i nic na to nie poradzimy, choć jeśli chodzi o Ciebie, to kto wie, kto wie...przy Twoim talencie plastycznym jeszcze dasz czadu...z
OdpowiedzUsuńDziękuję, dodajesz otuchy, może jeszcze jakaś inspiracja?
UsuńDzisiaj dostałam na WhatsApp taką sentencję : Nigdy nie żałuj żadnego dnia swojego życia.Dobre dni dają szczęście, złe dni dodają siły, smutne nas czegoś uczą, a najlepsze dni dają wspomnienia.
OdpowiedzUsuńEWO! Te wspomniane 10 lat mieszczą w tym przesłaniu Twoje dni.
Życzę Tobie , by następne 10 lat było równie piękne , bo emanujesz zarówno pięknem jak i spokojem. W....
Dziękuję, piękna sentencja i życzenia.
UsuńJednak paru głupstw popełnionych żałuję, ale człowiek nie zawsze uczy się na błędach :-))).
ale ale - lepiej zgrzeszyc niz potem zalowac, ze sie nie zgrzeszylo przeciez. :)
UsuńEwo z jednej strony szkoda, a z drugiej może jeszcze bardziej się odnajdziesz, może znajdziesz inne miejsce, tez przyjazne w którym będziesz doskonalić swój warsztat...I tego się trzymajmy...
OdpowiedzUsuńMoże znajdę, może wrócę, możliwości jest wiele, tutaj było tanio, z reguły takie zajęcia są drogie. Na razie są ferie i reorganizacja.
UsuńPoszukaj, moze cos ciekawego sie trafi, a tam wrocic zawsze mozesz, moze a mloda dziewczyna wprowadzi nowe pomysly, techniki.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje nowe prace:)
Muszę coś zacząć robić, chociaż ostatnio wszystko lądowało w koszu.
UsuńBędę szukać, zobaczę co będzie.
No i szlag trafil moj komentarz, tak bez powodu - na szczescie nie byl dlugi!!
OdpowiedzUsuńjak masz mozliwosc, to moglabys polatac po jakichs jednodniowych probkach roznych nowych rzeczy. Moja Coreczka, od razu mowie, ze w London town, prawie co niedziele gdzies szla probowac roznych rzeczy - malowanie na jedwabiu, druk i liternictwo, dekorowanie ceramiki, nawet na piknik nocny z obserwatorium w Greenwich poszla. reszty nie pamietam, ale moze jest jakis klub kultury badz szkola, co prowadzi rozne kursy i kursiki i zajecia i tak dalej. Czego Ci z calego serca zycze.
Aaa, w tamtym komentarzu napisalam, ze jedne drzwi sie zamykaja (moze) a inne sa gdzies uchylone.... masz talenta i cos znajdziesz. albo wrocisz tam, bo moze nowa osoba bedzie miec nowe pomysly.
OdpowiedzUsuńPożyjemy, zobaczymy. Przydało by się coś fajnego blisko i tanio.
Usuństrach przed zmianą, to oznaka starości.
OdpowiedzUsuńmłodość uważa zmianę, za szansę. dlaczego nowe nie może być wyzwaniem.
a nuż zaskorupiłaś się już i zesztywniałaś w starych ramach?
powiem Ci, że jak przyszło przenosić się z blogiem z Onetu na blogspota, to najpierw kurczowo chciałem zabrać wszystko i wkleić w tutaj. a potem przyszła myśl, że to jest kotwica - ileś lat skorupy. zostawiłem, ale sobie, w mojej prywatnej szufladzie, a tu bawię się dalej, ale jednak od nowa.
spróbuj, nie uciekaj.
Trafiłeś w sedno, bo młódką to ja już dawno nie jestem. Nie lubię zmian, a tam jest jeszcze jeden czynnik, który skłania do odejścia.
UsuńOj, szkoda. Ale tak, jak piszą inni - może to właśnie pora na zmianę, na coś nowego. Zbliżonego, ale nowego. Pewno coś ciekawego znajdziesz.:)
OdpowiedzUsuńTeraz mi się musi zachcieć szukać.Zobaczę.
UsuńNie będę zatem powtarzać tego, co inni wyżej napisali:) Uwielbiam Twoje prace. Dziękuję za przepiękną kartkę świąteczną. Wybacz, że tak późno.
OdpowiedzUsuńJak miło, że zaglądasz. Ważne, że doszła, już zapomniałam o nich.
Usuń