Rękawka – polski zwyczaj wielkanocny obchodzony w Krakowie we wtorek po świętach wielkanocnych, pierwotnie nawiązujący do słowiańskiej tradycji wiosennych Dziadów. Do tradycji rękawki należało m.in. rzucanie oraz toczenie jaj, symbolu nowego życia. Wikipedia
Ta informacja to tak dla porządku, bo o Rękawce już pisałam. Skusił mnie temat, mianowicie, miała być medycyna średniowieczna.
Wybrałam się wcześnie i mogłam sobie spokojne obejrzeć przygotowania, pasjonatów tamtej epoki, wyroby rękodzieła, nadaremnie jednak szukałam stoiska z leczniczą miksturą czy narzędziami medyków. Potem doczytałam w programie, że ma być pokaz, ale za kilka godzin.
Ten pan podziwiał widoki.
Wiał wiatr i smogu nie było, więc panorama miasta lepiej się prezentuje.
Wolałam kolorową ceramikę, musiałam się mocno za kieszeń trzymać.
Dzwonki chyba mało średniowieczne.
Za to replika piecyka do podpłomyków działała.
Okularów wtedy nie noszono ale takie stroje, owszem.
Poręczna torebka.
Przygotowania i przymiarka rynsztunku wojownika.
Bardzo ładna sukienka i biżuteria.
Nie wiem czy tej małolacie kazali taszczyć ten kamień za karę, czy z własnej woli tak się męczyła.
Biżuteria, chętnie bym sobie kupiła to i owo ale kabza chuda.
Totem, czy zwieńczenie godła.
Wyplatanie krajki za pomocą tabliczek, dla mnie nie do pojęcia.
Formowanie orszaku do wyjścia na Kopiec.
Podobały mi się te butelki.
Obrzęd rozpalania ognia na kopcu, ale stali pod światło i zdjęcie nie wyszło.
Obejrzałam co było do obejrzenia, tymczasem tłum gęstniał z każdą chwilą, nastąpiło oficjalne rozpoczęcie imprezy, a co za tym idzie gadanie reporterki radiowej w pełnym nagłośnieniu. Tego zdecydowanie nie lubię, nie czekałam na żadne dodatkowe atrakcje, poszłam sobie.
Po drodze koło kościółka św Benedykta odpust i tym razem chińskie cuda na kiju, oraz kolorowa wata cukrowa. Przyznaję się bez bicia że miałam wielką ochotę na różową.
Niech żyje ortografia.
Dzisiaj był spacerek, bo już kwitną czeremchy,
złocą mniszki,
magnolie już przekwitają niestety.
Na osiedlu jeszcze dekoracyjne różowości, jaka szkoda, że tak krótko to trwa.
Aaaaaaach! Miód na serce! Jak miło to zobaczyć! Aga i Rafał! To oni tutaj też byli?:)))
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja jestem na tym punkcie zakręcona, to pozwolę sobie na drobną uwagę: krajkę na tabliczkach się TKA, nie wyplata. Ale to szczegół.:)))
Biżuteria wygląda niezwykle znajomo, ta czerwona też. Widziałam taką, ułożoną kolorami, nawet nabyłam.:) W Opolu i w Byczynie na imprezie o charakterze średniowiecznym.:)
Taka wata cukrowa ma niesamowitą konsystencję czy jak to tam nazwać i fajny smak.:)
Nie ukrywam, że myślałam o Tobie. Niestety to co lubisz najbardziej czyli potyczki, były zbyt późno i ludzie już szli całymi zastępami. Pewnie i tak nic bym nie widziała.
UsuńŻałuję trochę tych medycznych pokazów, ale czas też mi nie pozwalał, impreza trwała do 17.30.
Wiedziałam, że jak coś pomylę to mnie poprawisz.
Smak waty cukrowej znam, ale musiałam się powstrzymać.
Ewa, alejeszcze musiałabyś zobaczyć jak Grażyna tka tabliczkami krajki. Ja widziałam i jestem pod wrażeniem. 😘
UsuńWycieczka i zdjęcia fantastyczne😍
W ogóle jestem pod wrażeniem jej pasji i idącej za tym wiedzy.
UsuńWalka mieczem jest poza moim zasięgiem, to chociaż sobie potkam.:)))
UsuńMoże jakiś lżejszy oręż by pasował, ale uzbrojonych kobiet tam nie widziałam.
UsuńTaki koci dzwoneczek to bym sobie pewnie fundnęła, nic to że nie średniowieczny :)
OdpowiedzUsuńU nas ta wiosna też zdecydowanie za szybka, myk myk i wszystko po kolei przekwita, magnolie już w większości przekwitły, za to kwitną bzy i pierwsze kasztanowce, a po mleczach to już u nas dmuchawcowe wspomnienie.
Tych dzwoneczków było sporo, inne kształty też, nawet niepoprawne politycznie, bo w kształcie wyznawcy judaizmu.
UsuńMleczy mi szkoda, takie śliczne z nich słoneczka, a w tym roku kwitną wyjątkowo obficie.
Najbardziej przemówiła do mnie ceramika. Te banie kolorowe, co to? Duże?
OdpowiedzUsuńTe banie to ceramiczne pojemniki, nie są duże. Na co to nie wiem, pewnie wedle uznania użytkownika.
UsuńPrzyznam się, że o tym zwyczaju nie słyszałam nigdy. Zdjęcia bardzo do mnie przemawiają, ogółem ładna fotorelacja z ciekawej wyprawy. Organizatorom udało się osiągnąć efekt innej epoki moim zdaniem :).
OdpowiedzUsuńZwyczaj wyłącznie krakowski, związany z historią miasta i kopca.
Usuńczeremchy nie tylko pięknie kwitną, ale jesienią mają tak pięknie lakierowane miodowo-pomarańczowe liście, że trudno się im oprzeć. zrywałem i kładłem na parapet, a one były piękne przez całą zimę. polecam. przyjemne ich dotykać nawet po ususzeniu.
OdpowiedzUsuńDziękuję, na pewno pozbieram, chociaż z ekspozycją byłby kłopot, kot lubi poobgryzać.
UsuńZdjecie pana pozdziwiajacego widok bardzo do mnie przemawia...i jeszcze przemawia do mnie bizuteria, szczegolnie ten wision okragly o ladnych kolorkach i wzorze. Pani cudnie ubrana i obwieszona koralami tez do mie przemawia. obrze ,ze pokazalas nam te krakowska atrakcje.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że wisior będzie się Tobie podobał. Było jeszcze kilka całkiem ładnych, ale nawet o cene nie pytałam.
UsuńPodziwiam ofiarność i zacięcie. Jestem wdzięczny,tym bardziej,że sam już nie muszę wchodzić na taką "górę". Widać aparat już zdrowy. Bądź nam przewodnikiem długo jeszcze.z
OdpowiedzUsuńZ "dołu" też widać niejedno, ale każdy wybiera co lubi. Ofiarności w tym nie było, raczej ochota.
UsuńCeramika przyciąga wzrok. I u nas niekiedy sie odbywają rycerskie imprezy, teraz miasto ma do odddania duzy dług i podobnie Dni Kłodzka się nie odbędą.
OdpowiedzUsuńO to szkoda. Chociaż te imprezy już robią się wszędzie jednakowe.
UsuńZwyczaju tego nie znałam, ale dziwne nie jest przecież, zważywszy, że mieszkam daleko od Krakowa i Małopolski ;)
OdpowiedzUsuńImpreza zapowiadała się ciekawie, ale też pewnie zwiałabym w momencie jej nadmiernego zagęszczenia i wzrostu poziomu hałasu.
Małolata z kamieniem - najlepsza :))
Wyciągała ten kamień z dołka, był obwiązany grubym sznurem, ale widać za ciężki. Mogła być seria zdjęć, ale trochę się krępowałam. W tym roku było na szczęście mniej chińszczyzny.
UsuńEch Rękawka, podkolanówki, warkocze,często granatowy berecik.Huśtawki "łódki", karuzela z konikami, trocinowe piłeczki i Czarna Dama z kościółka św.Benedykta.Powróciły mile wspomnienia.
OdpowiedzUsuńTrocinowych piłeczek już nie ma, huśtawek łódek też. W ubiegłym roku szukałam "różańców" z okrągłych ciasteczek przedzielanych kolorowymi bibułkami. Tylko na jednym stoisku mieli w tym roku. Królują balony-koszmarki.
UsuńMiałam być, ale samochód "wyjechał" do term, więc nie oglądałam atrakcji. Walk nie lubię, nawet tych udawanych, ale takie wyroby rzemieślnicze bardzo, więc kieszeń by schudła z pewnością. Dziecko toczące kamień przypomina legendarnego Syzyfa i symbolizuje życie z pracą i mozołem bez końca, bardzo trafny obraz zdjęciowy.
OdpowiedzUsuńPo tych balonowych koszmarkach widać, jak świat plastiku nastaje, a trocinowe piłki, różańcowe ciastka już nie mają racji bytu.
Dziękuję za tę relację i przypomnienie dawnych zwyczajów, gdy również w rękawach noszono ziemię, by ten kopiec usypać.
Serdeczności zasyłam
Ponoć z tymi rękawami to tylko legenda, ale kopiec autentycznie najstarszy w Krakowie.
UsuńSzkoda, że nie udało się przyjechać, pogoda była jak na zamówienie.