niedziela, 7 lipca 2019

Relację czas zacząć...


Jak widać na załączonym obrazku to już po raz trzydziesty drugi goszczą w Krakowie teatry uliczne. Za każdym razem pod innym hasłem, tym razem postawiono na cyrk. Wprawdzie tego typu sztuka zawsze ma w sobie coś z cyrku, ale bywały przedstawienia ambitne z ponadczasowym przesłaniem. Właściwie to nigdy specjalnie za cyrkiem nie przepadałam, nie bawiły mnie sztuczki klaunów, ani tresura zwierząt, podziwiałam raczej umiejętności akrobatów i żonglerkę.
Nie wszystkie spektakle obejrzałam, część była tylko dwa razy i musiałam dokonywać wyboru, bo się nakładały czasowo, w różnych miejscach jednocześnie, sił brakło by pół dnia stać, czasem kwadrans wcześniej by zająć dogodne miejsce, jako że mikry wzrost nie ułatwia oglądania z poziomu ulicy, gdy przed oczami stoją dryblasy 175 i więcej wzrostu.
Na szczęście pogoda dopisała, nie było upałów i deszcz nie padał, parasola nie musiałam brać. Zaopatrzona w całkiem przyzwoicie przygotowany program, zaczęłam coroczną (od kilku lat) przygodę z teatrem ulicznym.


Rozciągnięte nad Rynkiem dwie liny i samotni nad tłumem, tacy mali na tle nieba...
Belgijski zespół prezentujący "Powietrzny most".

Polski Teatr Kubika, pod imponującym biało-czerwonym namiotem z spektaklem pt "Podróż". Kolorowy bajkowóz i Podróżnik.  Z opisu przedstawienia wynikała głębsza treść i albo ja jestem zbyt przyziemna, albo trochę to było na wyrost, bo ja widziałam typowe nieme scenki,



Z szukaniem skarbu w skrzyni,


pozorowaniem wielkiego ciężaru, który


łatwo unosi mała dziewczynka. Aktor był bardzo sugestywny, dzieciaki miały przednią zabawę.


Występu tego kolorowego pana nie obejrzałam, bo się nie dopchałam i była to raczej zabawa dla dzieci. Trzeba mieć oko mojej Przyjaciółki (nieobecnej tym razem) żeby zrobić dobre zdjęcia.


"Sara Zagroda" postawiła tym razem na zabawki, podobne do tych jarmarcznych. Kto pamięta klapiące skrzydłami kolorowe kaczuszki? Te "zabawki" niemiłosiernie skrzypiały, ale dzieciaki z zapałem jeździły nimi po bruku Małego Rynku.




"Duo Berlingo", belgijski duet, dwóch przyjaciół i 56 plastikowych skrzynek do transportu owoców.


Zabawa, rywalizacja, karkołomne pomysły, 


skrzynki w różnych konfiguracjach, w takt muzyki, niemal żyją własnym życiem.


nie potrzeba wielu rekwizytów, a zmaganie człowieka z materią oglądało się znakomicie.


Tego przedstawienia "Teatru Nikoli" nie obejrzałam, a szkoda bo bardzo ich lubię.
Tak zakończyłam pierwszy dzień
cdn

12 komentarzy:

  1. Panowie ze skrzynkami wydają się mieć największy potencjał.
    Ale i te lekko Hasiorowe zabawki bardzo mi się spodobały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panowie ze skrzynkami byli po raz pierwszy, podobali mi się. Fajnie Ci się skojarzyło z Hasiorem.

      Usuń
  2. Ewo uważam, że zdjęcia zrobiłaś bardzo ciekawe!
    Fajne te "klepiące zabawki", lubię cuś takiego.
    Dawniej też chodziłam na takie uliczne widowiska, teraz mam coraz większy problem ze staniem, z chodzenie zresztą też. Pod koniec sierpnia ma być u nas "BuskerBus" może uda mi się coś zobaczyć.
    Kiedyś Jeleniogórski festiwal pokazywał część widowisk także we Wrocławiu, ale to już dość dawno się skończyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były jeszcze rowerki i taczki, ale okupowane bardziej przez dzieci, nie chciałam robić zdjęć na bezczelnego, ale by były fajne, na przykład grubas na wymyślnym żelastwie, które gniecie w tyłek.

      Usuń
  3. No i proszę, kolejna dostawa kultury, dziękuję.
    Zabawki świetne, ale po bruku musialy bardzo hałasować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam w ogóle był hałas, bo obok było przedstawienie.

      Usuń
  4. Ja jako,ze lubie kolor zachwycam sie tymi zdjeciami bardzo cyrkowymi..a dzieciom pewnie tez bylo fajnie patrzc na te kolorowe scenki. I w ten sposob rosna na widzow ulicznego festiwalu teatrow!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieciaki były zachwycone i chętnie się zgłaszały do współuczestnictwa. Te wybrane dawały sobie świetnie radę, były śmiałe i bystre.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie czytam Twoją relację, oglądam zdjęcia. Ale chyba jakoś tak nie przemawia to do mnie. Eeeech... Ja wyraźnie mam jakieś problemy z odbiorem i rozumieniem różnych rodzajów sztuki.:) Chyba jakaś taka hmm... antykulturalna jestem.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może wrzucę dzisiaj następny dzień. Taka sztuka cyrkowa, nie zawsze jest na najwyższym poziomie, mnie nie bawią pospolite sztuczki, ale inne były naprawdę fajne.

      Usuń
  7. Teatry uliczne tylko z pozoru są niskiego kalibru. Właśnie ta forma najlepiej nadaje się do przyciągania uwagi widza. Najchętniej dzieci, bo konfrontują swój styl z fantazją dziecięcą, ale i na Pani Grażynie widać zrobiło to widowisko wrażenie, bo też i o takie reakcje chodzi. Specjalne podziękowanie dla naszej przewodniczki, bo tyle trudu ponosi dla krzewienia kultury wśród nas. Ciekawe co będzie dalej.z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze mi dopisz kaganek oświaty, jakie tam krzewienie kultury, opisuję co widziałam.
      Dzieciaki w tym roku miały uciechę na pewno.

      Usuń