Częściowo przez gapiostwo, częściowo przez zwykłe lenistwo. Bo przeoczyłam rezerwację (przy okazji zwalę to na umykający w zawrotnym tempie czas, zawsze mi się zdaje, że to jeszcze nie teraz, że zdążę...) i nie chciało mi się wpisywać na listy rezerwowe i czekać, a nuż się uda. Zobaczyłam te małe wycinki, które można było bez rezerwacji.
Tegoroczne Dni pod znakiem zagadek, tajemnic czyli "z dreszczykiem" . Czułam tylko nieprzyjemny dreszczyk spowodowany wewnętrznym głosem mówiącym: żałuj leniu i gapo, już nic nie zobaczysz.
Zaczęłam od Pałacu Potockich przy Rynku.
Zdjęcie ściągnięte z internetu, nie dałabym rady zrobić takiego.
Kamienica występuje w przewodniku także jako Pałac Zborowskich z 1540 roku, w ogóle to przechodziła z rąk do rąk i każdy dokładał swoją cegiełkę do wyglądu, była przecież własnością nie byle jakich rodów, bo jeszcze Wiśniowieckich, Jabłonowskich, Radziwiłłów.
Sień z której można było przejść na dziedziniec,
albo schodami na piętro.
Nad ścianie gobelin ładny sufit,
okna na dziedziniec.
Krużganki
wokół dziedzińca.
Zainteresowały mnie zdobiące hol portrety. Wyglądały jak portrety trumienne,
Ale jak się przyjrzałam bliżej....
Okazało się, że to wystawa, kształt owszem jak wiadome portrety, tylko na nich zgrabnie przebrane osoby.
Obecnie w pałacu mieści się Instytut Goethego
Reszty pałacu nie zwiedziłam, poszłam dalej. Prześlizgnęłam się przez niemiłosiernie zatłoczony Rynek żeby zaliczyć następny niedostępny na co dzień budynek.
Pałac Pusłowskich
Został zbudowany w roku 1886 w formie renesansowej willi w ogrodzie dla hrabiego Zygmunta Pusłowskiego. Siedziba należała do rodziny niemal przez stulecie. Zgromadzono tam kolekcję malarstwa, rzeźby, zegarów, bogatą bibliotekę. Hrabia brał czynny udział w życiu publicznym, gościł w swoich progach wiele znakomitości.
Willa została przekazana Uniwersytetowi Jagiellońskiemu, mieści się tam teraz Instytut Muzykologii. Większość zbiorów przetrwała.
Tutaj też musiałam się zadowolić tylko westybulem,
widokiem pięknej klatki schodowej
ozdobionej rzeźbami.
Dziedziniec z oficynami.
Piwnice.
Oficyny pięknie wyremontowane.
Obok tył kamienicy i już inne podwórko.
Piękny ogród z starodrzewem i mnóstwem stokrotek, jeszcze tyle nie widziałam.
Poczytam sobie, bo można było zaopatrzyć się w książkę Gai Grzegorzewskiej pt "Z dreszczykiem". Zebrała w niej opowieści o dostępnych w czasie dni miejscach i dziwnych historiach o nich
opowiadanych.
Niestety do Iwkowej czy Czchowa raczej nie miałam jak się dostać. Może w przyszłym tygodniu się uda, jak znów nie przegapię rezerwacji.
W drodze powrotnej chwila wytchnienia w Parku Krakowskim.
Za kazdym razem, kiedy widze tak piekna architekture i zapierajace dech w piersiach wnetrza, rzezby, stiuki, stolarke, te wypieszczone szczegoly - zaluje, ze teraz juz tak sie nie buduje. Zreszta wszystkie rzemiosla powoli wymieraja, kto by dzisiaj umial zbudowac takie perelki?
OdpowiedzUsuńMoże ktoś by potrafił, tylko komu by się chciało. Szybko, szybko, byle więcej, a ciekawe czy dalej byle jak.
UsuńA ja podziwiam, chociaż sama wolę prostotę. Myślę sobie jednak w cichości ducha; jak dobrze, że to nie ja muszę ścierać kurz z tych wszystkich zdobień.
Usuń:-)) Nie jeden raz myślałam o tym samym, zwłaszcza jeśli jeszcze ktoś miał zamiłowanie do bibelotów. Trzeba było zatrudniać służbę.
UsuńIle tajemnic kryja krakowskie kamienice wiele wyposazenia sie w nich zachowalo, wojna jednak byla laskawa jezeli chodzi o Krakow.
OdpowiedzUsuńWspolczesne calkiem stokrotki to dopiero cudo!! tez tylu nie widzialam.
Muszę przeczytać książkę. Wiem tyle, że hrabia miał w domu prawdziwy szkielet z turkusami w oczodołach i lubił seanse spirytystyczne.
UsuńJesteś niestrudzona w przybliżaniu ciekawostek i tajemnic starego Krakowa. Podziw budzi ta Twoja drobiazgowość odnośnie detali i szczególików. Można się od Ciebie tyle nauczyć.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Lubię detale, stare historie, ruiny i zakamarki. Brak mi tylko wiadomości i cierpliwości.
UsuńPozdrawiam z majowego Krakowa.
Urzekła mnie ta sklepiona sień w tym pierwszym pałacu. Patrząc na fasadę jakoś trudno przewidzieć te krużganki :) Klatka schodowa też fajowska.
OdpowiedzUsuńPałac Pusławskich też bardzo ciekawy.
U nas w tym roku też dużo stokrotek, ale takie mnóstwo jak na twoim zdjęciu to było kilka lat temu :)
Żałuję, że nie udało się wejść dalej.
OdpowiedzUsuńStokrotek w tym roku wszędzie bardzo dużo.
Piękne pałace... Podobają mi się tez portrety. W wersji nietrumiennej, z innymi ramkami też by były ładne. Bardzo lubię stokrotki i zieleń wiosenną, także tę parkową:)
OdpowiedzUsuńPiękne, dobrze, że przetrwały. Stokrotki są zawsze śliczne.
UsuńA wszystko na wyciągnięcie ręki.Wspaniale , że dzielisz się swoimi wędrówkami z tymi, którzy uczestniczyć w nich nie mogą. Dzięki i pozdrawiam.W....
OdpowiedzUsuńStaram się. Chciałabym więcej, ale....wiadomo, czas.
UsuńPozdrawiam.
Dawna architektura zachwyca, bo ludzie mieli czas i chęci, żeby szczegóły dopieścić. No i pieniądze na te zbytki, rzecz jasna ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w polowaniu na rezerwacje, Ewo :)
Dzięki, postaram się, bo bardzo chce zobaczyć jeden klasztor.
Usuńchyba wolniej się żyło, ale był czas na budowanie ze smakiem.
OdpowiedzUsuńŻycie wolniej na pewno miało swoje uroki.
UsuńPodworzec pałacu z arkadami jest naprawdę piękny. Szkoda, że nie wszyscy mogą go podziwiać.. A wiosna szaleje w każdym zakątku kraju, z wyjątkiem okolic zalanych. Dziś w TVN24 emerytowany inżynier hydrolog mówił, że regulacja małych, górskich rzeczek nie zmniejsza zagrożeń, a wręcz je zwiększa. Zbiorniki retencyjne to wielki wydatek, a korzyść tylko dla najbliższych miejscowości. Np. nowy zbiornik, który miał chronić Wrocław, już wiadomo, że nie spełni tej roli. To strasznie skomplikowany problem, wydano mnóstwo pieniędzy ( unijnych głównie), a rezultat więcej niż niepewny. No cóż. Pozostaje NIE TAŃCZYĆ TAŃCA DESZCZU.
OdpowiedzUsuń