piątek, 31 lipca 2020

Ostatni lipcowy

Minął lipiec nie wiadomo kiedy. Zwyczajny niby, bez wzlotów i upadków, wielkich zachwytów i czarnych dziur, zaznaczony jak od prawie pół roku obecnością niewidzialnego a realnego zagrożenia.
Nie bardzo jest o czym pisać bo raczej trudno się włóczyć po mieście. Jeszcze parę lat temu w taką pogodę jak dzisiaj wędrowała bym gdzieś, bo niby gorąco, ale wiatr chłodny, przyjemny, niebo błękitne, a mnie zostaje tęsknota za dalekim horyzontem.
Odgrzebuję więc zaległe wrażenia z wystawy plakatów. 
Boris Bucan to chorwacki malarz i grafik, od lat siedemdziesiątych znany z charakterystycznych plakatów.. Na wystawie znalazło się 16 najbardziej znanych posterów teatralnych z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku.




Musiałam zrobić zdjęcia z odbiciem w posadzce. Podziemia MCK mają swój urok.






Bardzo mi się podobały, lubię plakaty.
Dzisiaj mały spacerek zaliczyłam, niestety kondycja już nie ta i nie było po drodze nic ciekawego. Mural z pewnym panem zamalowali, po kilku dniach, nawet nie wiedziałam, że takowy jest. Był całkiem niewinny, nie rozumiem takiej "poprawności".
Pocieszyłam się po drodze, bo lody wiśniowe i różane to moje ulubione.


Jutro nowy miesiąc, co przyniesie? Pożyjemy, zobaczymy.

17 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe plakaty w równie ciekawym wnętrzu, wszystkie mi się podobają, też lubię plakaty.
    Lody wyglądają pysznie!
    Ja też niezwykle stacjonarna się stałam, wczoraj wykonałam zryw i dotarłam do parku Wschodniego, co bardzo dobrze mi zrobiło, a lato przemyka tak jakby boczkiem boczkiem.
    Jednakoż jest cuś co mnie niezmiernie cieszy! Remont kamienicy nagle przyspieszył i wydaje się, że finiszuje. Robią schody, co oczywiście utrudnia mi przejście klatką schodową, ale dzisiaj jeden z robotników posłużył mi pomocną dłonią, bo inaczej bym nie przelazła. Ba zadeklarował się, że mnie wniesie, jednakoż z propozycji nie skorzystałam uznając ją za żart, ale humor mi to poprawiło :) Humorystyczne było to że pan jest w moim wieku i o głowę niższy ode mnie, więc mogłoby to być dla niego wyzwanie nie do udźwignięcia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są piwnice w starej kamienicy przy Rynku, bardzo ładnie odremontowane.
      Świetnie, że u Ciebie remont przyspieszył, może wreszcie będzie koniec i pokażesz nam efekty.
      Pan chyba myślał, że odmówisz wniesienia, ciekawe jak by wybrnął gdybyż się zgodziła.

      Usuń
    2. Na pewno pokażę efekty.
      Co do pana to z pewnością jest silny wszak pewnie pracuje na budowie cała dorosłe życie, ja jednak wolę chodzić na własnych nogach ;) To jeden z sympatyczniejszych robotników jacy się przewinęli przez ten nasz remont, ma poczucie humoru. Bardzo sympatyczni byli też ukraińscy instalatorzy.

      Usuń
    3. Dobrze, że taki się trafił, bo z robotnikami różnie bywa, czasem jak strzelą "dowcipem" to uszy więdną.

      Usuń
    4. Na rusztowaniach i dachu mieliśmy robotników o małej kulturze osobistej, takie wiązanki i wzajemne złośliwości nieraz leciały że hej, ale na przykład elektrycy byli bardzo w porządku i pomogli jak mieliśmy awarię prądu. A od kilku dni jeden taki młody robotnik kłania mi się w pas :) A inny już wie, że muszę mieć dostęp do poręczy więc jak mnie widzi to oczyszcza mi drogę ;) Do większości robotników szczególnie tych, wykonujących roboty w mieszkaniu, nie mam zastrzeżeń, to to co musieli wykonać było upierdliwe i męczące, a w tym wszystkim jeszcze moja mama...
      Taka robotnicza ciekawostka, brat mój zaobserwował przez kuchenne okno, że z dachu spada klapek, potem zobaczył faceta schodzącego po rusztowaniach w jednym klapku, za chwilę zaś wracał już w dwóch klapkach. Znaczy się na dachu pracował facet w klapkach zamiast w porządnym obuwiu.
      O takim remoncie to można by powieść z dreszczykiem napisać ;)

      Usuń
    5. Szkoda, że czasu nie masz i trochę niezręcznie ludzi fotografować, bo zrobiła byś świetny reportaż z przebiegu remontu z dodatkiem różnych ludzkich charakterów.

      Usuń
    6. Na fejsie zamieściłam jedno rodzajowe zdjęcie jakie ostatnio zrobiłam, a tak w ogóle to nie miałam głowy do remontowych zdjęć, chociaż coś tam zrobiłam. Kilka ludziów się też załapało. Jak się już ten "cyrk" skończy to sklecę jakiś post z tego co mam.

      Usuń
    7. O to fajnie. Będzie ciekawie.

      Usuń
  2. Plakaty ciekawe..nawet niektore powiesilabym sobie na scianie, a lody truskawkowe i rozane musza byc mniaaaam! mural z pewnym panem? jakim? zaciekawilas mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jak tam jestem to lody obowiązkowe, bo są pyszne.
      Chyba się domyślasz jaki pan, taki ze stolicy, mikrego wzrostu, chroniony przez obstawę. Na muralu był sam, tylko z czerwonym balonikiem.

      Usuń
    2. Może gdyby była obstawa to by nie zamalowali?

      Usuń
  3. Bardzo mi się podobają te plakaty. Artysta z Chorwacji... Myślałam, że uda mi się tam pojechać w tym roku. A jednak się nie uda.
    A kolor lodów harmonizuje z kolorem lakieru na paznokciu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kolorkiem się akurat trafiło.
      Moje dzieci pojechały do Chorwacji w ubiegłą niedzielę. Na razie zadowolone.

      Usuń
  4. Umiesz wydobyć, uszanować i docenić drobiazg. Zapraszam na lody pistacjowe...z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie, a kawowe mogą być?

      Usuń
  5. Oj, życzyłabym sobie tak wyrazistych kolorów w codziennym życiu . A lody? Każdą inną słodycz zamienię na lody z wykluczeniem czekoladowych i kawowych.W....

    OdpowiedzUsuń