poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Ech....

Są takie chwile, kiedy bardzo żałuję, że pochodzę z rodziny osób o niskim wzroście.  Mama była malutka, tata też niewysoki, to i mnie przypadło niewiele ponad półtora metra.
Kiedy jeszcze człowiek był młody to czasem działało "...bo ja jestem proszę pana taka mała.." i znalazły się pomocne dłuższe ręce.
Wkurza mnie kiedy na wysoka półkę w sklepie nie mogę dosięgnąć, ciuch z wieszaka ściągnąć, a już jak trzeba zawiesić firanki mam ochotę  otworzyć okno i wrzasnąć: WYSOKI FACET POTRZEBNY OD ZARAZ!!!
Jeszcze się dzisiaj powstrzymałam i


do powieszenia tej musiałam wyleźć na biurko.



Okno balkonowe to: krzesło, szafka pod kaloryferem i jeszcze ręce wyciągnięte na maksimum.


Ufff ,powiesiłam.


Ścieraniem kurzu z pudeł na regale zajmuje się kot, ja tam nie dostanę bez odpowiednich poczynań, które do łatwych nie należą.


Osobną przygodą była wymiana lampy. (Zdjęcie nieostre, ale innego nie mam) Z kuchni do pokoju trzeba było przenieść stół, wyleźć na niego, a jak mi śrubka spadła to wyłaziłam jeszcze dwa razy.


Dałam radę, tylko o wiele lepiej by było gdybym miała trochę więcej wzrostu.
Pożaliłam się przedświątecznie, firanki wiszą, okno umyłam, wcale nie urosłam z satysfakcji, że jeszcze się obeszło bez wysokiego faceta.



30 komentarzy:

  1. Hehehehe Ewa coś Ci napiszę na pocieszenie ;) Ja należę do rodziny która ustawiła się w koejce po wzrost iśmy go dostali. Rodzice byli wysocy jak na swoje pokolenie. Ja swego czasu miałam 176, teraz siem już zdeptałam, moi bracia mają ponad 180, no i co z tego?
    Co z tego żeśmy wysocy, żem ja wysoka? Moja chaupa ma 3,40 m wysokości, tak że bez drabiny nie ma żadnych porządków domowych ;)
    U mnie kurze na wysokościach też wyciera kociamber :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tak wysokiej chałupie to by mi nawet drabina nie pomogła. Bardzo pozyteczne te nasze kociambry.

      Usuń
  2. Żaden ze mnie wielkolud, ale deklaruję, że mógłbym jeszcze niejedną śrubkę przykręcić. W razie czego stoję pod oknem.z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapamiętam, a pod oknem nie radzę stać, uderzenie ciężaru z trzeciego pietra może być niebezpieczne.

      Usuń
  3. no tak, ja takze z kurdupli po linii damskiej...w sklepach przewracam oczami do wyzszych panow (pan tez...), zazwyczaj sami leca z pomoca jak usiluje dosiegnac. a teraz ktoregos dnia patrzylam na nasiona w Lidlu i nawet nie siegalam nigdzie a czytalam CO jest...bez okularow i gosciu, co przechodzil od razu rzucil sie do pomocy...musialam potem cichcem zostawic kilka torebek nasion, bo mi je na sile wciskal. poza tym nauczylam sie wdrapywac na polki w sklepach (no na te nizsze przeciez! hrehre) i mam sporo narzedzi do sciagania rzeczy z wyzszych polek. m.in. papuge na patyku - jest swietna do wielu zadan! na szczescie nie mam wysokich pokoi ani firanek a ino zaslony to mniej roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papuga na patyku? Wozisz ze sobą? Panie też proszę, ale mi się nie zdarzyło, żeby ktoś z własnej woli zaofiarował pomoc.

      Usuń
    2. Nie woze papugi. Ona kiedys sluzyla do komunikacji z Coreczka na 2 pietrze, stawalam w lazience, walilam papuga w sufit i dziecko wiedzialo, ze trzeba lecie na kolacje. wiec w zasadzie papuga mieszka na 1. pietrze, ale jak trzeba, chodzi po domu, ze tak p owiem, na dole uzywam drwnianych lyzek z dluga raczka oraz noza okropnie dlugiego (sztylet do miesa??). To, ze ludzie sami z siebie pomoga jest jedna z rzeczy, ktore bardzo lubie tu mieszkac!!

      Usuń
    3. Ja sobie wydłużam rękę drewnianymi szczypcami do przewracania mięsa, bardzo pomocne kiedy nie mogę czegoś dosięgnąć na pawlaczu.

      Usuń
    4. musze dokupic takie do domu tu, takie metalowe sa zbyt slabe na rozne rzeczy ;)

      Usuń
    5. Bardzo wygodne, tylko moje mają zbyt małe otwory na palce.

      Usuń
  4. Ales porzadna, wszystko posprzatane a ja nic nie zrobilam i nie wiem czy zrobie...moze zrobie , moze nie. Ale bede musiala cosik ugotowac, brat wczoraj wrocil z zakupow z wolowina na rolady slaskie, dla calej rodziny na poniedzialek swiateczny, modro kapusta i kluski takze slaskie ofkors, wiec bede tluc i zawiajac...mazurek ma byc i w tym roku tiramisu , pasztet zrobie z soczewicy, wiec czeka mnie troche gotowania, reszta zajmie sie brat...a sprzatanie...ano zobaczymy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym sprzątaniem to jeszcze nie do końca dobrze, bo bałaganu po pracy "tfórczej" nie uprzątnęłam, pieczenie zaczynam od piątku. Będzie baba, sernik i mazurek. Co do reszty to się zobaczy.

      Usuń
  5. Ja też czasem w sklepie muszę się szczerzyć z prośbą o pomoc. Zresztą jeśli argument wzrostu nie działa, to robienie z siebie nieporadnej idiotki wychodzi mi bardzo dobrze.:))) W domu mam drabinkę, ale marzą mi się takie drewniane stopnie. Tylko nie za bardzo mam na nie miejsce.
    U mnie jakoś świąt nie widać. Co prawda u córki w szkole było tzw. jajeczko, w bardzo miłej atmosferze, ale i tak jakoś nie mogę się zabrać za cokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam "idiotkę" opracowaną, zwłaszcza w sklepach z "męskim" asortymentem. Zawsze mówię, że mnie wysłał mąż i jak źle kupię to będzie awantura. Jak dotąd działało, bo na wdzięk osobisty już nie mogę liczyć.
      Na drabinke i stopnie nie mam też miejsca.

      Usuń
  6. Ewuś, witam w klubie maluszków :) Jakoś też muszę sobie dawać radę. W sklpeie też mi się zdarza uśmiechac do wyższych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jeszcze są tacy co zareagują. Chociaż 10 centymetrów więcej bardzo by mi się przydało.

      Usuń
  7. Najważniejsze, że zrobione :) Ja na razie nic, bo nie mam chęci ;)
    Na wzrost narzekać nie mogę, w większości przypadków radzę sobie dobrze, chociaż ostatnio w jakimś sklepie mieli tak wysoko powieszone ciuchy, że mnie to zniechęciło do zakupów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się dla kogo oni tak wysoko wieszają. Co do porządków to sobie wiele odpuszczam, nie będę padać na twarz w święta, jak to kiedyś bywało.

      Usuń
  8. Ja też należę do tego samego sortu:) Niższego znaczy się. Wspinam się, ryzykuję. Jutro zacznę sprzatanie i wspinaczkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezpiecznej wspinaczki, a może ktoś wyręczy?

      Usuń
  9. Brawo!To na jakis czas masz z głowy:)
    .....
    I u mnie tak wysoko,drabina konieczna i jeszcze muszę stać na ostatnim stopniu jak coś robię. W łazience już się pozbyłam firan i zasłon,tylko roleta,zawieszona tuż nad oknem,nie przy suficie. W kuchni niestety wisi firanka ale krótka plus zazdrostki,i tam stary system do sufitu ,ale przy remoncie zlikwiduję.
    W moim pokoju mam tylko zasłonki,jak wymienie okno na nowe,to wtedy tez bedzie roleta,teraz byłaby niepraktyczna i trudna do uzywania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię firanki, ale w kuchni zlikwiduję, bo nie będą pasowały do nowego wystroju.
      W pokoju też by się przydało zmienić i dać karnisz, a nie od sufitu, ale z tym poczekam. Jak się wprowadzałam była inna moda.

      Usuń
  10. słowem, dajesz radę :))
    lubię lampy z papieru ryżowego.
    chociaż wzrostem jestem od Ciebie o parę cm wyższa, to mam to samo, w sklepach nie dosięgam. już się nie krępuję prosić o pomoc, nauczyłam się też włazić na dolne półki jak Opakowana, ale do szału mnie doprowadza, że z wyższych półek niewiele mogę przeczytać :) w domu tak jak Ty skaczę po różnych sprzętach i nawet to lubię. jednak bez drabiny ani rusz, bardzo często jej uźywam. dużo rzeczy mam pod sufitem :)
    z Twojej galerii zniknęły starsze prace. usunęłaś je czy tylko mnie się coś źle wyświetla?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usunęłam żeby zrobić miejsce na nowe, tylko, że nowych zabrakło. Wena poszła się bujać.
      Zamieszczę może coś starszego, ostatnio wygrzebałam kolaże, ale to juz jak ogarnę święta.

      Usuń
  11. Zawsze sie smieje z mojego Wu, ze sobie taka duza panne(mnie znaczy) wzial. Jego poprzednie narzeczone sliczne, malutkie, kompaktowe. A ja prawie 170cm. O dwa wyzsza od meza. A teraz juz wiem po co, przynajmniej bez klopotu okna myje i zaslony zmieniam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz dobrze, a on też. Kiedyś miał mnie kto wyręczyć, ale nie bardzo lubił to robić.

      Usuń
  12. Ewo kochana, mam ten sam problem ale rozwiązałam go przy pomocy drabinki. Cóż, małemu zawsze pd górkę :-))). Uściski prawie świąteczne !
    P.S. Dziękuję za przepiękną ( jak zwykle własnej roboty) kartkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drabinka by sie przydała, ale żywcem nie mam gdzie wstawić.
      Odściskuję ochoczo w oparach zapachu baby drożdżowej, która się własnie piecze.
      Cieszę się że kartka zdążyła przed świętami.

      Usuń