Nazwa instalacji nawiązująca do uzdrawiającej tężni jakoś mi tu nie pasuje. Czym można odetchnąć?
Kurzem i atmosferą przemijania?
Wobec tego napiszę, ze już jest zielono, jak się tylko zrobi cieplej zakwitną bzy i jeszcze kwitną magnolie i dzikie śliwy(?)
Prace nad estakadą i łącznicą kolejową postępują,
nad Wisłą wiatr urywał głowę,
Podgórze się ciągle rozbudowuje (zagęszcza),
Kazimierz zawsze urzeka i zaprasza
do stolika.
Zatęskniłam za spacerem i kawką pod niebem, nawet przykurzonym. Jednak poczekam na cieplejsze dni.
Może tu tężnia od stężenia. Stężenia jako zawartości czegoś w czymś, ale też stężałości jako zesztywnienia, braku życia, elastyczności. Tak mi przyszło do głowy, Chętnie bym to zobaczyła z bliska.
OdpowiedzUsuńA podwiędniete kwiaty uwielbiam :)
"Kuśmirowski oddziaływanie swojej Tężni nazywa inhalowaniem sztuką wyprowadzoną z magazynów". Twoja interpretacja też mi się podoba.
Usuń:) To "inhalowanie" jest cudownie wieloznaczne. Sztuka i zwiedzający nawzajem si e inhalują, jedno drugiemu bowiem pozwala istnieć...
UsuńPotraktowałam zjawisko bardziej przyziemnie. Instalacja była już w Warszawie, u nas będzie stała do stycznia 2018 roku. Może uda Ci sie obejrzeć?
UsuńSpróbuję :)
UsuńZapraszam.
UsuńZaintrygowała mnie ta tężnia, też chętnie obejrzałabym z bliska... Coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, też jeszcze chyba zajrzę, bo ilość zgromadzonych tam przedmiotow przyciąga. O kazdym sektorze można by napisać historię.
UsuńJa nie wiem, jakos ta teznia nie dla mnie, za to kfffiatuszki prosze bardzo, a tulipany pieknie sie starzeja, mam takie tygodniowe i ich codzienne posuwanie sie w "starosci" jest piekne, tez je fotografuje, sa jakies takie szkliste, ladnie przebarwione.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie Ewo bo jednak w taka pogode wychodzisz, ja sie codziennie wybieram i jakos wracam szybko, dzisiaj mialam zamiar wczesnym rankiem ale duje śtraśnie!
Ładnie zestarzały mi się miniaturowe żonkile.
UsuńDzisiaj zaspałam, bo chociaż cieplej to deszcz pada, a po deszczu nie lubię chodzić.
Za Twoim przykladem poszlam i wybralam sie na chodzenie po Lasku Kabackim, slonce bylo, ale wiatr urywal glowe a rece na aparacie fotograficznym calkiem zmarzly, ale jestem zadowolona, bo kilka dni siedzialam w domu i juz mialam zle wyobrazenie o sobie i moim lenistwei. Ptaszkow nie duzo bylo, tez im zimno bylo pewnie..troche popstrykalam.
UsuńBardzo lubię Twoje zdjęcia ptaszków. Mnie jakoś nie wychodzi, zanim wypatrzę i znajdę obiektywem już ich nie ma.
UsuńLubię instalacje, lubię stare przedmioty, ale ważny jest kontekst, a ten podziałał na mnie przygnębiająco.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że masz ochotę zwiedzać w taką pogodę ;)
Wczoraj i wtedy kiedy tam byłam było prawie ładnie.
UsuńDzisiaj okropnie, ciemno jak o zmierzchu, wiatr i deszcz.
Najlepsza tężnia to kawa w Twoim towarzystwie.z
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zdrowotnie działam?
UsuńInhalowanie sztuką .... dobre :)) ale ja się na sztuce nie znam ;) tak sobie pomyślałam, że pierwsze lepsze złomowisko może takich inhalacji dostarczyć hahhaa, ot profanka ze mnie ;)
OdpowiedzUsuńU nas też zimno, na picie kawy na zewnątrz jeszcze nie pora. Kwiatuszki biedne, marzną, ale dzielnie dają radę.
Ogródki już wznawiają działalność, ale nie mają powodzenia.
UsuńZłomowiska są malownicze, widziałam takie ze zgniecionymi samochodami.
Tężnia wygląda mi jak pchli tar,te kaczki ,basen,sztuczna noga, eeee. Ale interpretacja Ani M. jest rewelacyjne!:)
OdpowiedzUsuńBo Ania tak ma, widzi więcej.
UsuńNo i Kraków ma Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię Twoje widzenia tego miasta :-)
Miło mi to czytać. Każdy ma swoje widzenie, ja Twoje lubię też.
UsuńEwidentnie jestem głucha, bo takie instalacje do mnie nie przemawiają...:)))
OdpowiedzUsuńWolę ogródki, kwiaty i takie tam.:) Tylko żeby jeszcze było cieplej.
Nie szkodzi. Przynajmniej wiesz co do Ciebie nie przemawia.
UsuńCzasem się zastanawiam co jeszcze wymyślą, bo różne cuda już widziałam.
Może stanie się modne to, co kiedyś widziałam w jakimś filmie (dawno, nie pamiętam tytułu). Sposób w jaki "artysta" hmm... wyrażał swoje... wnętrze... Ustawiano jakieś duże, białe tło (nie pamiętam czy to było płótno czy karton), "artysta" wprowadzał sobie płynną farbę do ... no robił coś w rodzaju... lewatywy. I następnie wydalał tę farbę na to białe tło. Naprawdę nie wiem nawet jak to opisać. Ale niektórzy chyba idą w podobnym kierunku.
UsuńWidziałam gorsze, nie farba tylko hmmm....malowane naturalnym tworzywem. Czegoś takiego nie jestem w stanie zaakceptować. Japończyk walący w płótno rękawicą bokserską umoczoną w farbie już może być bardziej czytelny, zwłaszcza, że "tworzy" na oczach widzów.
UsuńDziwna bywa ta współczesna sztuka.Trochę jak obecna pogoda - pomieszanie z poplątaniem.Trzeba ten chaos lubić albo umiec wyłuskac z tego jakis szczegół czy stan ducha.
OdpowiedzUsuńObecna wiosna nie rozpieszcza kwiatów i drzew owocowych. Ciekawam jakie bedzie lato po takiej wiośnie!
Pozdrowienia serdeczne zasyłam!:-)
Też jestem ciekawa lata. Też ekstremalna pogoda, żywioły i upały? Ja tam wolę jak jest w sam raz.
UsuńOd razu zakiełkowało mi w głowie pytanie: Dlaczego tężnia? Bo kształt podobny?
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś artystę, który naciął sobie ramię do krwi, przykładał do tego kartkę papieru i krwawe odbicie stanowiło dzieło sztuki. Należałoby zadać sobie pytanie co jest jeszcze sztuką, a co nią nie jest. Nie znalazł się jeszcze mądrala, który potrafiłby to zdefiniować, tym bardzie ja się nie podejmuję. Mogę wszak mieć własne zdanie. I mam. Sztuka wedle mojej teorii nie powinna wzbudzać obrzydzenia, przynajmniej tyle.
Odruch wymiotny wykluczony, tu się z Tobą zgadzam. Też już nie raz zastanawiałam się gdzie są granice i pojmowanie pewnych działań jako sztuki. Ważne jest inne widzenie, ale nie epatowanie obrzydlistwem.
Usuń