Najpierw 5 lat studiów na stancji przy dzisiejszym Placu Bohaterów Getta, od trzech lat trasa do mieszkania wnuczki.
W latach studenckich zapyziała dzielnica z niską zabudową, zniszczonymi kamienicami, prywatnymi sklepikami gdzie "szwarc, mydło i powidło" w pobliżu Kazimierza gdzie wieczorem lepiej się było nie zapuszczać. Życie studenckie toczyło się gdzie indziej, czasem chodziłam na spacery na stary cmentarz, na rynek, bo trzeba się było zameldować i to wszystko.
Kiedy po zmianie ustroju zaczęła się moda na Kazimierz, dzielnica piękniała, knajpki wyrastały jak grzyby po deszczu, niewiele czasu trzeba było żeby zmiany zaczęły się na drugim brzegu Wisły. Powoli odzyskiwały dawny blask zabytkowe kamieniczki, Rynek Podgórski został wyremontowany, zbudowano kładkę, pojawiły się kluby i kawiarnie. Minus tego ożywienia też był, bo jak poprzednio dzielnica była zaniedbana i sporo zabytkowych domów zniszczono, tak teraz wyburzono pod nową zabudowę i nowoczesne bloki wciskają się w każdą wolną przestrzeń.
Wybaczcie trochę przydługi wstęp, ale odkąd jeżdżę tam teraz często i zwiedzam dzielnicę, mogę na bieżąco obserwować zmiany.
Mijałam po drodze zniszczony budynek dawnego zajazdu, aż wreszcie coś się tam zaczęło dziać. Okazało się, że powstanie tam, od lat planowane, muzeum poświęcone dzielnicy.
Budynek przed remontem.
Coś się zaczyna dziać.
Obecny wygląd. Powyższe zdjęcia pochodzą z internetu.
Zwiedza się z przewodnikiem, czyli słuchawkami . Na pierwszym planie Kopiec Kraka, makieta i przekrój, w gablotach znaleziska z wykopalisk archeologicznych.
Był w Podgórzu port, do którego przywożono sól z Wieliczki, na ekranie widać płynące Wisłą barki.
W takiej postaci i beczkach przewożono sól.
Przybywało tu wielu osadników, bo miejsce miało potencjał gospodarczy. W roku 1784 cesarz Józef Habsburg zakłada Królewskie Wolne Miasto Podgórze.
Pierwotny budynek kościoła św Józefa.
Biurko ostatniego burmistrza Podgórza.
W mieście było wiele zakładów przemysłowych, produkowano tu kafle,
Wyroby z metalu,
funkcjonowała lodownia miejska, bo w halach sprzedawał mięso cech rzeźników.
W 1915 roku Podgórze za sprawą Juliusza Leo zostało przyłączone do Krakowa. Na zdjęciu uroczysty moment połączenia.
Tarcza Legionistów, każdy kto wspomógł finansowo walkę o wolność mógł w taką tarczę wbić swój gwóźdź.
Mroczna strona historii dzielnicy, lata okupacji i getto, obóz Płaszów i obóz karny. Ten modlitewnik znaleziono w jednym z domów już po wojnie.
Waga do ważenia porcji chleba zrobiona przez jeńców.
Grypsy więzienne.
Po wojnie dzielnica długo była zaniedbana i po trosze dewastowana. Burzono kamienice, zachowały się nieliczne pamiątki, jak te drzwi, zdjęcia zrujnowanych kamienic,
fragmenty posadzki.
W Muzeum jest jeszcze sala na piętrze obrazująca zrywy wolnościowe Podgórza, zdjęcia bohaterów, pamiątki powstańcze. Jak zwykle już tam byłam zmęczona natłokiem informacji i dlatego poprzestanę na głównej ekspozycji.
W sumie byłam lekko rozczarowana pierwszym wejściem, chyba się spodziewałam mniej nowoczesności. Samo zwiedzanie jest dobrze zorganizowane, wprawdzie autentycznych eksponatów niewiele, ale dokumentacja historii dzielnicy dobra.
W podziemiach znajduje się jeszcze salka edukacyjna dla dzieci, ale tam nie byłam.
25 kwietnia bedzie rocznica powstania muzeum, więc poślizg miałam niezły. Ale warto było poświęcić kawałek niedzieli.
W powrotnej drodze znalazłam taki mural.
Kolejny Twój wpis przybił pieczątkę na postanowieniu , że muszę tzw. "zadekować się' na dłużej w mieście Kraka , by utrwalić to bardzo piękne , bogate historycznie miasto.Obym tylko potrafiła wygospodarować trochę więcej czasu. Tak to bywa na emeryturze. Haha !!! Kazimierz kocham nie tylko z powodu szczególnego klimatu , ale przede wszystkim za jego sobotnie giełdy staroci. W....
OdpowiedzUsuńGiełdy staroci są także w niedziele pod Halą Targową. Te na Kazimierzu skromniejsze. Czas na emeryturze faktycznie jakoś umyka.
UsuńPodgorze sie rozwija, coraz ciekawsze, dzieki Tobie i Rabarbarze poznalam tą calkiem dla mnie nieznaną czesc Krakowa, Krakow ma coraz wiecej do zaoferowania...a Kociol sw. Jozefa skromny byl w swoich poczatkach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż mam materiały do zwiedzania tym razem Dębnik i Ludwinowa. Póki jeszcze nie dobrali się deweloperzy.
UsuńPiękne kafle,a komodę bym przytuliła;)
OdpowiedzUsuńKafle też mi się podobały.
UsuńNowoczesne muzea mają swoje zalety, szczególnie jeśli nie zachowało się zbyt dużo oryginalnych eksponatów, można wtedy pokazać przeszłość w atrakcyjny sposób przy pomocy rożnych mediów.
OdpowiedzUsuńPiękne kafle.
Dla młodzieży to bardzo dobre, mnie w sumie też odpowiadało, bo można było sobie robić przerwy w słuchaniu. Nie lubię zwiedzać z przewodnikiem, chociaż czasem ciekawie opowiadają.
UsuńNie bede oryginalna, bo i mnie kafle zachwycily, wyroby z metalu, drzwi, posadzki - oczywiscie rowniez. Znow zapodalas kawalek historii, dziekuje.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo.
UsuńSzkoda, że ja wzrokowiec jestem i z opowieści przewodnika parę rzeczy zapomniałam.
Ja jednak poczekam na ciepło i słonce, i kawę na chodniku, i na Ciebie wiosenną jeśli pozwolisz...z
OdpowiedzUsuńJuż mi raczej bliższa jesień, ale kawa w ogródku (na chodniku) zawsze miło smakuje.
Usuńzawsze jakoś mi bliżej do zewnętrzy niż środków. nawet muzea wolę oglądać z zewnątrz.
OdpowiedzUsuńNiektóre na zewnątrz wyglądają imponująco. Każdy wybiera wedle gustu.
UsuńKiedyś świat był jednak piękniejszy. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dziś nikt nie zrobi takich kafli, drzwi, biurka. Wiem, że się mylę, człowiek potrafi. Nostalgia przeze mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńCzłowiek potrafi, tylko mało kto ma ochotę czekać na dzieło rąk. Płaskorzeźba na biurku to herb Podgórza.
UsuńCiekawa przechadzka. Bardzo ładnie sie prezentuje budynek muzeum po remoncie. Piękne są stare przedmioty. Solidne, a przy tym z duszą i unikalną historią.Najbardziej podoba mi sie biurko burmistrza...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło, Ewo!:-)
też lubię stare przedmioty.
UsuńDzisiaj pozdrawiam zimowo, wieczorem spadł śnieg.
No tak, ja też dopiszę, że podobają mi się kafle, podłoga i biurko.:) Chociaż miło się zawiesiło oko na okazach archeologicznych i soli. Trzeba przyznać, że ci od lodowni mieli poczucie humoru (chodzi mi o sentencję).:)))
OdpowiedzUsuńGapa ze mnie, na sentencję nie zwróciłam uwagi, ale słuchałam, oglądałam i robiłam zdjęcia równocześnie. Szkoda, że tych okazów było mało, ale wygrzebane z Kopca, co którego powstania nadal wiodą spory.
UsuńAle zrobiłaś mi podroż w przeszłość.Podgorze to lata mojego dzieciństwa i młodości.Mieszkałam przy ul. Limanowskiego, do podstawowki chodziłam na Potiebni..Park Bednarskiego to byl moj drugi dom.Po szkole, z kluczem na szyi, z koleżankami od wiosny do jesieni.Zimą na lodowisko , też tam bylo.Zbieranie fiołkow,potem kasztanów, huśtawki, zabawy w podchody.Nie było żadnych zboczeńców, rodzice byli spokojni.
OdpowiedzUsuńKościól św.Józefa, chrzest, pierwsza komunia, nabożeństwa majowe z chłopakami z "czwórki"/IV LO/
Plac Zgody, na rogu apteka ,na drugim knajpa , obok zaklad krawiecki w ktorym mój ojciec "obstalowywał" sobie ubrania"
To prawda, Podgorze było zaniedbane,brudne, a w pewne zaulki lepiej bylo się nie zapuszczać.Moi rodzice, jako repartianci ze Lwowa dostali nędzne mieszkanie w kamienicy, która wchodzila w skład getta.Podobno ze szpar w podlodze wychodziły karaluchy, a ze ścian pluskwy.Trzeba bylo lat, wkladu pracy i pieniędzy aby mieszkanie jakoś wyglądało.
Lata studiów, kiedy to prawdziwe i mocne życie toczyło się w akademikach, musiałam być przed 23 w domu bo dozorca zamykal bramę ,a oprocz tego rodzice sobie tego życzyli.Po prostu taki rygor.Miałam jednak swoje sposoby.
Dzisiaj Stare Podgórze to jedna z najdroższych dzielnic, zaraz po Kazimierzu. A o Kaimierzu to mówiono, że lepiej tam nie chodzić, bo mieszkańcy to k....y i zlodzieje.
Lubię dzisiejszy Kazimierz, z przykrością przeczytałam,że kilka dni temu zmarł Leopold Kozłowski najstarszy kletzmer, niezwykle barwna postać; bylam na kilku jego występach w czasie święta Kultury Żydowskiej.
A niedziele lubię zaglądać na ciuszki na Placu Nowym czyli "na żydzie"
Wow, ale się rozpisałam. Uściski.
Na dawnym Placu Zgody mieszkałam i cieciem była tam baba-herod, która zamykała bramę czasem o 22 i łaskawie otwierała za złotówkę lub dwie. Mieszkanie było na parterze, to się czasem innym sposobem dostało.
OdpowiedzUsuńNa koncercie klezmerów byłam kilka razy i bardzo mi się podobało.