Słońce dzisiaj pięknie świeciło na błękitnym niebie, ciepło było, bez smogu, to się wybrałam....na cmentarz. Tam też czasem porządek trzeba zrobić. Po drodze ludzie albo całkiem letnio, albo jeszcze nie wierząc w wiosnę, okutani w szale.
Ponieważ w moim wieku ciągle coś się w człowieku psuje, rdzewieje, zużywa, wymaga reperacji, wymyśliłam sobie medyczny spacer. Trochę historii i ciekawostek. Skończyło się na zamiarach.
Aparat odmówił współpracy, pocałowałam klamkę w Muzeum Farmacji, bo sobie nie sprawdziłam do której otwarte, zgłodniałam, po sześciu kilometrach poddałam się i mimo żalu wróciłam do domu.
Dlatego plon zdjęciowy kiepski, w mieście ruch i korki, na szczęście najgorsze miejsca przejechałam autobusem, a boczne ulice spokojniejsze.
Panowie pięknie grali na Floriańskiej, widać było że im to sprawia przyjemność.
Tutaj się aparat zbuntował i przyciemnił kolory.
Nie wiem kto to, ale mi się podobała ozdoba nad bramą.
Forsycja już kwitnie na osiedlu, a jeszcze wczoraj były tylko pączki.
Przynajmniej jedno zrealizowałam porządnie, posadziłam sobie na balkonie bratki, ale zdjęcia zapomniałam zrobić, a teraz musiałam z lampą, to trochę kiepsko wyszły.
Ciągle jednak czuję niedosyt, nie był to do końca wykorzystany dzień.
To sie nazywa zlosliwosc przedmiotow martwych, ale nie ma czego zalowac, jeszcze nieraz bedziesz miala okazje pokazywac nam swoje piekne miasto i odwiedzac jego muzea. A ten nad brama z fryzury troche do Mickiewicza podobny, co nie? :))
OdpowiedzUsuńPodobny, ale żadnej informacji nie było. Nie wiem co się mojemu aparatowi stało, nie chce robić zdjęć w plenerze.
UsuńAlbo Puszkin ;)
UsuńChyba bardziej Puszkin niż Mickiewicz ;)
Usuń6 km to tez dużo,zdjęcia ładne, a do muzeum pójdziesz innym razem:)
OdpowiedzUsuńNie lubię jak mi się plany nie udają, pewnie pójdę, ale to już nie to samo.
UsuńDzien byl piekny, tutaj tez, caly dzien grabilam liscie na dzialce brata, padam na twarz, ale bylo pieknie, tez posadzilam bratki w moim mini ogrodku. Po raz pierwszy zjedlismy obiad w ogrodzie...
OdpowiedzUsuńNie spinaj sie tak bardzo, poluzuj sobie, fajnie jest jak jest, wiosna, forsycje, bratki, co tam wystawy!
Aparat mnie martwi, chyba sobie odpuszczę i pójdę jutro na spacer w plener. Też bym pograbiła, ale nie mam gdzie.
UsuńJedz do Rabarabary, podejrzewam, ze jest tam co grabic!!!
UsuńMyślałam żeby się wprosić, ale tramwaje do Borku nie jeżdżą bo następny remont.
UsuńMozna na piechote, nabijesz sobie troche kilometrow!
UsuńNie opłaca się, nóżki już mało sprawne i pomału chodzę, zanim bym doszła musiałabym wracać.
UsuńNie przesadzajcie z tym grabieniem, to dobra ściółka dla roślin,ochrona przed przymrozkami,robi sie kompost,mają w czym pracować dzdżownice i inne potrzebne robaczki i zuczki.
UsuńLiscie debu i orzecha,tak, one wolno się rozkładają i je trzeba grabić.
To byly liscie debu!!! w ilosciach astronomicznych.
UsuńWażne, że wyszłaś z domu, kilometrówkę zrobiłaś i coś zdziałałaś. Nie ma się co za dużo spinać, bo na dobre nam to nie wychodzi prawie nigdy ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj uskuteczniłam trochę sprzątania w domu i mycie zasyfionych okien, do tego zmieniłam wystrój okna kuchennego ... w końcu, bo to, co miałam już mnie denerwowało i było beznadziejne.
Miałam w planie mycie okien, bo mi balkonowe kot opluł, ale dnia zabrakło i ochoty też.
UsuńOooo, na mycie okien to trzeba mieć TEN dzień ;) przynajmniej ja. Nie pamiętam, kiedy moje były ostatnio myte, ale na pewno nie w tym roku i na pewno nie na święta ;)
UsuńTak właśnie myślę, że Franio mi chyba na okna nie pluje ;) zobaczymy teraz, jak są czyste :))
Lidka,pochwal się oknem w nowej odsłonie!
UsuńW tym twoim aparacie Ewo to tak wygląda jakby światłomierz sobie nie radził, nieraz tak jest przy bardzo intensywnym świetle słonecznym. Nie zmieniłaś przypadkowo ustawień, nieraz coś się niechcąco naciśnie, albo przesunie.
OdpowiedzUsuńPiękne bratki, bardzo lubię te kwiatuszki :)
Muszę sprawdzić ustawienia, ale ciągle zapominam.
UsuńBratki też bardzo lubię i sadzę na balkonie każdego roku.
Ach, nawet nie wiesz,jak mnie kuszą bratki i stokrotki, muszę się bardzo powstrzymywać,ale nie wiem, czy nie polegnę. Ten tydzien ma byc brzydki,mrożny,wiec mailam dodatkowa wymówkę.
UsuńDlaczego się powstrzymujesz? One do jesieni nie wytrwają na ogół, chociaż u mnie kwitną do końca lipca. Stokrotki nie chcą rosnąć, chyba im za ciepło.
UsuńNajważniejsze, że miałaś długi, słoneczny spacer i mogłaś dojrzeć na własne oczy, że duzo juz jest tej wyczekanej wiosny.To człowieka napełnia nowa energią a bardzo nam jej wszystkim po zimie brakuje. U nas też było wczoraj pogodnie i ciepło. Oby wiecej takich dni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło, Ewo!:-)
zawsze coś zyskałam, chociaż spacer w mieście to nie to co u Ciebie.
UsuńPozdrawiam z pochmurnego Krakowa.
Ewo , chyba NIE JEST Twoim zamiarem wpędzać innych w kompleksy. Juz 6 kilometrowy spacer zaliczyć trzeba do sukcesu a jeszcze bratki na balkonie, BRAWO!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! W....
Nie jest moim zamiarem wpędzać nikogo w kompleksy, podnoszę poprzeczkę tylko sobie, dzisiaj przeszłam 9.24 bo słońce wyszło i smogu nie ma.
UsuńPozdrawiam słonecznie.
No, nie każdy może mieć taką kondycję i zacięcie jak Ty - ja nie mam. Męczę się bardzo, nawet chodząc po woli. Są dni, że hutę mam dużo chodzoną, zwłaszcza po schodach, a po powrocie do domu, nie wiem co zrobić z bolącymi nogami. Wokół bucha wiosna, wszystko pyli, a mnie astma dobija. Wczoraj, wieczorem byłam na maleńkich zakupach i ledwie wróciłam, takie ciężkie było powietrze, trzy razy odpoczywałam, niosąc tylko ok. 2 kg. Co to będzie dalej?...
OdpowiedzUsuńChyba przestanę pisać ile przeszłam, nie chcę nikogo wpędzać w kompleksy. Współczuję bo astma przy wiosennym pyleniu to zwielokrotnione dolegliwości. Mnie tylko nogi bolą, ale na pewno nie tak jak Ciebie, bo mi przestały puchnąć. Trzymaj się i jeszcze trochę, a do huty już nie będziesz musiała.
UsuńEwunia, pisz o kilometrach, ja Ci bardzo mocno kibicuję.
UsuńJak dzień nie do końca wykorzystany, to trzeba wycisnąć co się da z wieczoru. Brakuje mi takich spokojnych dni i wieczorów. Mam przesyt, ale pisać też jakoś tak... Nie mam o czym:) A ty z niczego robisz coś. Lubię sobie poczytać:)
OdpowiedzUsuńMnie tęskno za Twoim pisaniem, bo bardzo je lubię i chyba masz o czym. Co do spokoju to doskonale rozumiem to, że go nie masz. Praca i dom....tylko jak byłam młodsza to jakoś to szło, teraz bez pracy i w pustym domu czas się rozmywa.
UsuńWszystkich naszło na bratki. No to mnie też. Wsadziłem do glinianych wazonów kolorowe plamidełka i od wczoraj zerkam na nie uważnie. Czy odwdzięczą się kolorem, może szybkim wzrostem,a może zechcą pochwalić się przed obcymi swoją wiosenną urodą...zobaczymy. z
OdpowiedzUsuńNa pewno się pochwalą, bo to wdzięczne kwiatki. One mają buzie, przyjrzyj się jedne wesołe, inne zadumane, jeszcze inne poważne lub figlarne.
UsuńTak, dzięki Tobie dostrzegam ich kolorowe twarzyczki. U mnie same figlarne. Jest zatem o czym pisać. z
OdpowiedzUsuńNo proszę, na coś się przydałam. Dobrze, że figlarne, u mnie jeden żółty jest smutny.
Usuńu mnie jeszcze nie kolorowo niestety .Kwiatów nie sadzę bo mogą zmarznąć . Posadziłam bulwy mieczyków do malutkich doniczek i trzymam w domu a potem do ogrodu . Jedynie mogę przygotować miejsca pod wysiew . Chłodne noce na tym moim Podlasiu są niestety . Gdy mieszkałam w centralnej już kolorowo miałam w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńEwa jak na niemanie o czym pisać to nieźle Ci to wyszło . Serdeczności - Dośka
Miło Cię powitać.
UsuńDzisiaj raczej wiosna w odwrocie, śnieg padał. Bratki ponoć odporne są, zobaczymy, w nocy ma być 0. Do mieszkania wziąć nie mogę, bo kot poobgryza.
Te sześć km marszu robi na mnie niesamowite wrażenie. Lubię chodzić, ale nie kilometrami. Tylko nie mów, że to rzut beretem.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Od kiedy zaczęłam liczyć zmieniło mi się pojęcie: daleko. Widzę z okna jeden z kopców i wydawało mi się że dojście tam to nie byle jaki wyczyn, tymczasem okazało się, że to tylko 4 kilometry. Byłam bardzo rozczarowana, bo człowiek idzie i idzie, mija godzina a tu dopiero 5 kilometrów. Z tej perspektywy odległości wyglądają inaczej.
UsuńPozdrawiam