Dlaczego nie urosłam większa i wszelkie podsufitowe czynności sprawiają mi kłopot, bo ręce za krótkie, a taboret za niski?
Dlaczego w ramach oszczędności energii (czy też dyrektyw unijnych) poznikały żarówki setki?
Dlaczego mam starą lampę, do której te kręcone, długie, energooszczędne żarówki nie pasują?
Dlaczego te nędzne podróbki dawnych żarówek, średnio po dwóch miesiącach kończą żywot z wielkim hukiem, wywalając korki?
Dlaczego muszą przy okazji odłączyć się od oprawki i potem trzeba wydłubywać resztki kombinerkami?
Dlaczego ta bańka musi wypaść z ręki i rozbić się w drobny mak kotu pod nosem?
Pytam się dlaczego dzieje się to wszystko na pół godziny przed wyjściem?
Złamałam się, wkręciłam to paskudztwo, ale mieści się tylko jedna, druga stara, niedługo dokona żywota i będzie powtórka z rozrywki.
Dlaczego nie mogę wybrać, wśród obfitości paskudztwa, czegoś co by mi odpowiadało i kupić sobie nowej lampy?
Dlaczego musiałam zwiedzić pół miasta, żeby się dowiedzieć, że nowa zabawka, którą sobie chciałam kupić na pociechę, jest dostępna tylko przez internet? Moja "tfurczość" na tym ucierpi!!
Wrrrr.....kupię sobie drabinę!
No właśnie. :) Tak to działa. Blog znaczy się. Mam nadzieję że działa. :))) Lepsze niż np. rzucenie talerzem o ścianę. Nie trzeba sprzątać... :)
OdpowiedzUsuńNo ale faktycznie: takie rzeczy dzieją się zwykle pół godziny przed wyjściem. Też tak mam... :)
A swoją drogą mała, gustowna drabinka zawsze się przyda. :)
Jeszcze tylko muszę wymyślić gdzie ją postawić. Piwnica nie wchodzi w grę.Mam wrażenie, że podziałało.
UsuńZnowu lampa?!?!?! Przecież niedawno... No tak.... Teraz to i ja się zdenerwowałam. Ale jak piszesz, to znaczy, że znowu się udało... :-) To dobra strona tego wszystkiego!
OdpowiedzUsuńDrabinka to dobra rzecz! U nas są tylko schodki ikeowe, za to w dwóch końcach kuchni... Ale jakbym miała firanki z nich wieszać, to raczej przydatne by nie były..., ale do lampy wystarczają! :-)
Sypie mi się chałupa, niestety. Tym razem tylko żarówka.
OdpowiedzUsuńWieszanie firanek....lepiej żebyś nie wiedziała, to cały rytuał. Schodki to za mało.
Już mi się włosy uniosły...
OdpowiedzUsuńNie bój nic, tego nie opiszę, nie opowiem, nie pokażę. Bo jeszcze bym musiała ujawnić gabaryty.
UsuńMam te same problemy, kilka lamp do których pasuja żarówki typu świeczka i w dodatku zbyt wysoko, jak dla mnie (mimo iżem całkiem duża), no i ta ich zywotnosć... Słowem powtórzyłam Twój wpis :). Ale dodam, ze raz udało mi się kupić taką niby oszczędną, dobrałam lumeny i kochane krówsko świeci już 6 lat, chyba trza jej wyprawic urodzinki he he
OdpowiedzUsuńPierwszą oszczędną wywaliłam z uczuciem ulgi, po dwóch miesiącach używania. Zanim się rozjaśniła, już mi nie była potrzebna. A ja lubię jak jest jasno.
UsuńEwo :-)
OdpowiedzUsuńPolecam jak Miła Vi schodki "ikeowe" są idealne do tego celu.
Można jeszcze poczekać na czerwiec. Wówczas będzie jasno do 23.00. :-)
Ale to tylko w czerwcu jest długi dzień. A reszta? Muszę sobie obejrzeć te schodki.
OdpowiedzUsuńZawsze jeszcze mogę wpaść z ogarkiem :-)
OdpowiedzUsuńCo do schodków Ewo, to jestem pewien, że je kupisz.
Zobaczymy. Zawsze jeszcze mogę wyleźć na stół.
UsuńOgarek nie wystarczy, niestety.
Kup świece, przynajmniej gwint nie będzie odgrywał tutaj żadnej roli. Ot co!:)))
OdpowiedzUsuńKiedy ja już romantycznych wieczorów przy świecach nie przewiduję i wolę porządne oświetlenie.
OdpowiedzUsuńMamy zatem tak samo! :) Jak nie mogę sama sobie czegoś wybrać,to...po prostu nie kupuję nic! Obrażam się na sklepy i też mi to na dobre wychodzi,hahaha
OdpowiedzUsuńO tak, też mi się zdarza obrażać, zwłaszcza na sklepy z butami. Dlaczego dla takich jak ja robią tylko paskudne buty?
OdpowiedzUsuńJeśli blog jest remedium na na stres, to znaczy, że to tylko stresik :-). I tak trzymaj. Niziołki, łączmy się ! U mnie schodki zawsze pod ręką.
OdpowiedzUsuń