Ekspozycje pięknie zaaranżowane, tylko samych storczyków trochę mało. Widywałam więcej okazów i bardziej oryginalnych, ale i tak warto było.
Przy okazji zwiedziłam całe muzeum, począwszy od bursztynów,
Skończyłam na takich sympatycznych zwierzątkach.
Sobota
miała być poświęcona babsko-rodzinnej eskapadzie na wystawę minerałów i biżuterii. Ze względu na pewne okoliczności, na wystawę poszły same dziewczyny, babcia została z wnuczką. Nawet się nie czułam pokrzywdzona, zwłaszcza że sama zaproponowałam. I kupiły mi córki piękny naszyjnik.
Został mi do zrealizowania jeszcze jeden punkt, mianowicie wyprawa do Castoramy. Nie mam daleko, ale nie chciało mi się iść na piechotę. Nie powiem, żebym lubiła tam robić zakupy, zwłaszcza że zawsze mi się przypomina moje mieszkanie wymagające remontu. Jak ja to ogarnę sama, jak już się zdecyduję?
Wyszłam średnio wkurzona i piętnaście minut spędziłam na przystanku w takiej scenerii.
Czułam jak szum sunących niemal nieprzerwanie samochodów wciska mi się do mózgu, eliminując wszystkie inne bodźce, płuca napełnia odżywcza zawiesina spalin i staję się częścią tego miasta.
Jeszcze mi się tylko zamarzył kawałek czekoladowego tortu z pyszną masą. Na szczęście mogłam marzyć bezpiecznie, bo go nie miałam.
Zobaczymy co będzie z planami na jutro.
E tam, plany są od tego, aby je zmieniać. Przepiękny jest ten kobaltowy storczyk. I ja byłam wczoraj w wielkim mieście. Nie pojmuję, jak mogłam tam przeżyć tyle lat?
OdpowiedzUsuńBył jeszcze jeden piękny, ale pod światło i nie dało się uwiecznić.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko już bym miasta nie porzuciła.
Większość dotychczasowego życia spędziłam w mieście, jednak zawsze wieś za mną "chodziła", zapewne dlatego, że na wsi spędziłam dzieciństwo. Wracam tutaj (na wieś) z ogromną ulgą i radością, nawet jeśli w mieście spędzę upojnie czas. Niczego mi nie brak, za niczym nie tęsknię. Chyba jestem szczęściarą.
OdpowiedzUsuńJesteś szczęściarą. Ja się po prostu zrobiłam wygodna.
OdpowiedzUsuńMnie tu jest bardzo wygodnie! Mam wszystko, co do życia potrzebne + niesamowity spokój i kontakt z naturą. Żyję rytmem przyrody. A jeśli zachce mi się miasta (rzadko), wsiadam w samochód i po godzinie mam. Po drugiej godzinie chcę do domu!
OdpowiedzUsuńA na wystawę to ja bardzo chętnie.:) Niedługo, niedaleko będą targi ogrodnicze- już ciułam zaskórniaki.:)
OdpowiedzUsuńWystawy ogrodnicze też oglądam, chociaż ogródek mam tylko na balkonie.
OdpowiedzUsuńPiękne storczyki, takiego kobaltowego (dobrze, że podpatrzyłam, bo zabrakło mi słowa :)) jeszcze nie widziałam. Zdecydowanie najpiękniejszy.
OdpowiedzUsuńZwierzątka faktycznie sympatyczne. Jantar zawsze lubiłam. :)
Czy można prosić o zdjęcie naszyjnika? :)
Owszem można, już jedzie @ pocztą.
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńBardzo sympatyczny weekend :-)
OdpowiedzUsuńI to planowanie, kiedy ja potrafię coś zaplanować? Wieczna improwizacja to moja specjalność . Czasami tylko coś zaplanuję, gdy już inaczej się nie da :-)
Córki zrobiły mamie piękny prezent !
Sama nie wiem co lepsze: żywioł czy planowanie. Plany często zawodzą.
OdpowiedzUsuńMoże jak zawsze, mieszanka ?
UsuńPamiętam moją pierwsza wizytę w Castoramie po śmierci męża. Trudno za każdym razem ciągnąć jakiegoś znajomego chłopa, każdy ma swoje zajęcia i czas się usamodzielnić, w każdym razie do pewnego stopnia. Ciężko było, ale zakupiłam kilka rzeczy, tyle że zadręczyłam chłopów sprzedających :). Jakoś poszło, ale przyznaję, to nie mój sklep :)
OdpowiedzUsuńCzasem robię tam zakupy, dobrze się sprawdza metoda na głupią babę, która musi kupić dobrze bo inaczej ją zamordują.
OdpowiedzUsuńMnie też nie żal miasta. Może kiedyś tam wrócę, gdy bytowanie na wsi stanie sie zbyt trudne ale mam nadzieję nie dożyć tego :-). Ewo, teraz zaplanuj sobie wycieczkę w celu zjedzenia tego torciku - małe rzeczy najbardziej cieszą ( jak storczyki czy naszyjnik :-) ). Uściski ! Ania z S.
OdpowiedzUsuńNiestety muszę poprzestać na marzeniach. Niebawem stanę się szersza niż dłuższa, muszę odstawić słodycze.
OdpowiedzUsuń...ale niebieski storczyk...marzenie! :)
OdpowiedzUsuń