Jednak babska ciekawość przemogła, pierwsze zetknięcia z pielgrzymami nie okazały się wcale uciążliwe, spróbowałam przyjrzeć się bliżej. Już w niedzielę, gdy biegałam od Karmelickiej po Kazimierz było widać wzmożony ruch grup pielgrzymów.
Szkoci na Franciszkańskiej,
Pod Wawelem jeszcze luźno. Tak było w niedzielę, w poniedziałek już więcej.
Sienna, plecaczki mają rózne kolory,
zmęczeni i głodni siadają na chodniku, jacy oni barwni i
z fantazją.
Takie spontanicznie tańczące grupki widać na każdym kroku. Jeszcze nie ma dużego tłoku,
nie zawsze mogę podejrzeć skąd są.
Kwiaciarki pozamykały stoiska, można usiąść i zrobić zdjęcie z góry.
Oni się chyba wcześniej znali, bardzo się ucieszyli ze spotkania.
Do zdjęcia trzeba się odpowiednio przyłożyć,
sprawdzić zawartość komórki,
biesiada na Plantach, takich grupek było pełno. Mam nadzieję, że służby miejskie pozbierały wcześniej psie kupy, bo z tym bywa u nas różnie. Nie wszyscy się jeszcze nauczyli.
Flagi państw ułatwiają identyfikację, chociaż z wieloma miałam trudności.
Czasem też trzeba zapytać o drogę.
Teraz mogę powiedzieć tak: spodziewałam się rozmodlonych, zorganizowanych grup, tymczasem ta młodzież jest niezwykle spontaniczna i autentycznie radosna. Witają się znajomi i nieznajomi, co chwilę zaczynają wspólne śpiewy i tańce, zacznie jedna grupka, zaraz przyłącza się następna. Nie wiem co ich napędza, ale nie jest to sztuczne "uchachanie", którego nie cierpię. Ta radość i nastrój są po prostu zaraźliwe i ja, która uciekam od wszelkich spędów, nie miałam ich dość.
To były zdjęcia z niedzieli i poniedziałku, będę Wam dawkować ten tłok. Dzisiaj idę znów, może uda się zobaczyć egzotycznych tancerzy.
Miło to czytać, Ewo :) Co ich napędza? Pewnie młodość, wiara i radość z uczestnictwa w czymś wzniosłym i ważnym dla nich. Żeby wszyscy chrześcijanie tacy byli i takie było chrześcijaństwo, to nie byłoby problemów z odchodzeniem z Kościoła, brakiem wiary, zadufania księży ...
OdpowiedzUsuńZnam doskonale te klimaty, oni w większości są autentyczni, ja też taka byłam, kiedyś tam. Pielgrzymki, oazy, wizyta papieża, na którą pojechaliśmy do Łodzi ...
Czekam na cd. :)
Pamiętam też jak młodzi jeździli za papieżem i tkwili pod oknem na Franciszkańskiej.
UsuńTez sie zastanawiam co ich napedza, ale chyba autentyczny entuzjazm...ta grupa do ktorej mialas watpliwosci skad przyjechali wygladaja na latynosow, moze Brazylia, moze Kolumbia...fajny reportaz i czekam na wiecej..tez bym poleciala ich poogladac!
OdpowiedzUsuńCzasem trudno ich rozróżnić, a nie chciałam zbyt otwarcie czytać plakietek.
UsuńDzisiaj jechałam z grupą portugalską, cały czas śpiewali. Nasi też byli, ale niemrawo zaśpiewali "Sokoły" i zamilkli.
Ci którzy byli u nas też byli autentycznie spontaniczni, chociaż mało widziałam, bo w tym czasie nie chodziłam po centrum. Za to w niedziele po południu wiedzieliśmy dwóch takich z plakietkami zlotu jak szukali w parku...pokemonów, po za tym nic ich nie interesowało ;)
OdpowiedzUsuńOch te pokemony, zaraza jakaś znów. Nie cierpię tego, pamiętam, że były też bajki dla dzieci, nie pozwalałam wnukom oglądać.
UsuńMłodość ma to do siebie, że lubi się bawić i radować. To pozytywny "spęd", niech się radują, wolę to niż kibiców piłkarskich, choć nie każdy to łobuz. Kolorowy Kraków, w Warszawie też było troszkę widać...
OdpowiedzUsuńBardzo kolorowy, zwłaszcza kiedy ubiorą peleryny. Szkoda, że pogoda nie dopisała, nadal pada.
UsuńMyślę,że to przywilej młodości i wiary w to,że Świat nie jest taki zły.Inaczej patrzy się na ów Świat kiedy ma się za sobą parę dziesiątków przeżytych lat i tyleż doświadczenia.
UsuńTudniej też o spontaniczność, ale gdy się na nich patrzy, robi się weselej.
UsuńNa żywo ma to zupełnie inny wymiar. Bo z drugiej ręki (radio) zaczynam mieć dość, potrafią zajezdzić nawet najlepszy kawałek rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńPodglądałam to czego nie widziałam w tv i najlepsze momenty musieli komentować, jakbym nie wiedziała co widzę.
UsuńMłodośc ich napedza. Pamiętam swoją studencką wycieczkę do Krakowa i takie tańce i spiewy na ulicy.
OdpowiedzUsuńKolorowo i radośnie jest teraz w Krakowie:)
Masz rację. Młodzi, nie przeszkadza im tłok, deszcz i trudności.
UsuńWidać w Twoim wpisie Ewo, że nastój się udziela. Oto proszę państwa - Ewa radosna , jeszcze co prawda nie pląsająca , ale kto wie ???
OdpowiedzUsuńI Kraków jakiś taki "lżejszy" :-)
Udziela się, owszem...no, prawie pląsająca.
UsuńCześć! Miałam okazję zetknąc się ze stonką i mnie nieco wymęczyła. Upal, tramwaj, brak klimy, łeb boli, a te gady dra się bez ustanku, tupią, śpiewaja. I tak bez przerwy, no moze na 30 sekund góra. Nie wiem, skąd się bierze siły na takie ciągle robienie hałasu? Ale z drugiej strony nie falszowali, no i są to otwarci, przyjacielscy, bezkonfliktowi ludzie.
OdpowiedzUsuńMiło znów Ciebie gościć.
UsuńCzasem miałam wrażenie, że ich coś od środka tak rozpiera, że śpiewanie i tańce są jak wentyl bezpieczeństwa.