Dobre strony odwyku? Dokończona książka, zaległe porządki, załatwiona odkładana od lat sprawa, obejrzane dwa filmy., ulepione pierogi. Ale i tak zaglądałam chociaż w telefonie ale wejścia do blogów tam nie mam, a adresów nie pamiętałam. I to by było na tyle, jeśli chodzi o odwyk.
Teraz trzeba pokazać Wilanów, bo obiecałam.
Od bramy do bramy,
do jeszcze jednej bramy.
Alejkami i szpalerem drzew,
Pałac jakby ginął wśród tylu świateł. Potem doszłyśmy do ogrodu.
Komentarz wydaje mi się zbędny, było jak w bajce.
Potem jeszcze był pokaz obrazów i animacji na ścianie pałacu co komentator z upodobaniem nazywał mapingiem, powtarzając to określenie z nadmierną częstotliwością.
Trochę zamarzłyśmy, trzeba było wracać do domu, gdzie rozgrzała nas przepyszna zupka.
Dziękuję za wspaniałą gościnę i porcję świateł świątecznych na cały rok.
Szok i zaskoczenie. Te misterne świecidełka to nagroda za podążanie za Tobą. Zestaw migających obrazków robi wrażenie, jak wszystko co od Ciebie...z
OdpowiedzUsuńAch i och oraz piękne słówka, dziękuję.
UsuńNo to Ci juz nawet nie podpowiem, jak masz wchodzic z telefonu na blogi, skoro odwyk przyniosl tyle dobrego. ;) Ja wchodze nawet do podziemia, i nawet kiedy jestem w Polsce. :)
OdpowiedzUsuńKiedy oglada sie takie lampki albo pokazy sztucznych ogni, w czlowieku budzi sie dawno uspione dziecko i stoi prawie z rozdziawiona buzia, bo samym oczom trudno to piekno ogarnac.
Pewnie by mi wnuczka pokazała jak wejść na blogi, ale nawet nie prosiłam, nie lubię z telefonu w ten sposób korzystac, a odwyk się przydał.
UsuńŚwietlne iluminacje bardzo mi się podobały.
O jak sie ciesze, ze problem z internetem i laptopem rozwiazany!Ale to wszystko co piszesz o "nawyku" to szczera prawda. Ja ostatnio troche potrzebowalam dystansu od nawegacji internetowej i nagle mialam duzo czasu, tez poczytalam troche ksiazek i nadrobilam troche zaleglosci.
OdpowiedzUsuńPieknie Ci wyszly zdjecia wilanowskie!!czekalam na nie. A teraz byloby jeszcze piekniej, bo pobielilo sniegiem!
A zupa zwie sie chupe (cziupe) peruano, czyli peruwianskie, jest bardzo popularna w calej Ameryce Poludniowej i jest z tych co to "levanta muertos' czyli wraca do zycia nawet zmarlych. A mysmy byly dobrze zmaltretowane przez przenikajacy ziąb!
pozdrawiam i sciskam
Postanowiłam jednak trochę mniej siedzieć przed komputerem. Dawniej o wiele więcej czytałam, muszę wrócić do lektur. Zupka faktycznie stawia na nogi i jest pyszna.
UsuńCałą noc padał śnieg jest bajkowo, zaraz idę na spacer.
Pozdrawiam gorąco.
Prze - pię- kne :)))
OdpowiedzUsuńOdwyk to dobra rzecz, trudno zachować równowagę albowiem, bo tu zajrzę, tam zajrzę ... jescze pocztę sprawdzę ... i czas ucieka.
Widzę, że nie jestem odosobniona, jeszcze inni też to mają. Będę się pilnować.
UsuńCo do internetu do macie rację, równowaga jest ważna, ale czyż nie byłoby Wam jednak brak tych naszych wirtualnych znajomości, a często nie tylko wirtualnych, ale wirtualno-realnych?
OdpowiedzUsuńWilanów w światełkach cuuuuuuuuudowny, Ewo piękne zdjęcia!!! Może kiedyś uda mi się to zobaczyć :)
Pewnie, że było mi brak znajomych, zwłaszcza,że TAKICH znajomych trzeba pielęgnować.
UsuńDzięki za pochwałę zdjęć.
Ewuś, zdjęcia przepiękne, a co do odwyku- muszę na niego pójść :)
OdpowiedzUsuńByle nie na długo bo będzie Ciebie brakowało.:-))
UsuńZdjęcia przepiękne, a zupa faktycznie stawia na nogi, wiem coś o tym:)
OdpowiedzUsuńOd internetu koniecznie trzeba od czasu do czasu odpocząć.
Wolałabym odpoczywać z własnej woli, nie przymusowo.
UsuńCzasem napada mnie ta potrzeba by odciąć sie od internetu , odpocząc od tego, odejśc gdzieś daleko. I się odcinam. I trwa to tyle, aż znowu pojawi sie potrzeba, temat, tęsknota...Pewnie to jest jakis nałóg, ale jakże on twórczy bywa, jak człowieka do człowieka zbliża (ale jednocześnie i oddala, niestety...).
OdpowiedzUsuńPiekne zdjęcia z Wilanowa. Fajnie, że je pokazałaś, Ewo,tu w internecie, i tyle ludzi mogło je obejrzeć dzięki Tobie. W tym ja - mieszkanka chatki pod lasem na krańcu Polsk!:-))
Cieszę się, że Ci się podobało.
UsuńJa też tracę dużo czasu. Jak robię sobie odwyk, to nie mam go wcale więcej:)
OdpowiedzUsuńWilanów w takiej postaci widziałam dwukrotnie. Byłam zachwycona, a dzieci jeszcze bardziej. Maping też mi się przytrafił:)
Przypomniałam sobie, że Twoja wnuczka obiecała przypilnować kota w wakacje... Zapamiętamy:)
UsuńNajpierw ja muszę przejąć jej kicię, bo wyjeżdża na dłużej. Już mam przykazane żeby nie rozpieszczać.
UsuńDla dzieci to prawdziwa frajda, na ogół lubią jak coś błyszczy.
OdpowiedzUsuńe tam. nałogi to dobra rzecz, tylko nazwa nieodpowiednia - napisz hobby, pasja, ciekawość, rozwój umysłowy - i od razu ów nałóg zamiast być brzydkim staje się pożądanym - w końcu na blogach znajdziesz wartości podobne do tych z papierowych książek, jeśli tylko poszukasz. A do porannej kawki lekturka? - trudno spacerować pijąc kawę.
OdpowiedzUsuńNie ma jak papierowa książka, przyzwyczaiłam się, można pogładzić okładkę, powąchać, wziąć do łóżka.
UsuńHobby mam wymagające zaangażowania nie tylko oczu, ale i rąk, na blogach faktycznie można znaleźć dużo, a nawet realną ciekawą znajomość.
do łóżka można zabrać coś więcej, jak papier. Owszem - pogładzić, powąchać...
Usuńżyczę Ci, żeby każda książka zwiędła z braku zauważenia i żeby miała do tego bardzo dobry pomysł. Twój.
Masz rację, do łóżka mogę jeszcze zabrać kota (bez wąchania, głaskanie wystarczy),jednak bez książki nie zasnę.
Usuńewa1 była jedną, wielką pokusą i o czytaniu (jak się zdaje) mowy być nie mogło, dopóki rajskie zdrowie dopisywało.
Usuńja zasnę, tylko, czy warto? zasnąć bez niczego? znowu?
Czasem warto, ewa1 chyba czytać nie umiała.
UsuńFajnie napisane. Lubię szczerość. Z tymi nałogami to nie tak łatwo. Też z tym walczę. Odcinam się od neta, a potem nadrabiam. ech... Prześliczne zdjęcia. Chciałabym tam pojechać, szkoda, że tak daleko. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego dnia. :)
OdpowiedzUsuńNie tak bardzo daleko. Też pozdrawiam.
UsuńDobrze to rozumiem, też czasem próbowałam. Nigdy tak do końca nie udało się rzucić tego "nałogu".:))) Chociaż zdarza mi się to w Biskupinie, no ale to normalne, bo przecież w tamtych czasach nie było komputerów...:)))
OdpowiedzUsuńA światła cudne! Ja bym tam chyba łaziła do zamarznięcia, żeby się tym nasycić.:)
Nie chciałyśmy zamarznąć, bo na drugi dzień miałyśmy w planie miłe pogaduszki ze znajomą. Ale wychodzić było szkoda.
UsuńZdjęcia są bardzo ładne, a co do nałogów, to w pełni się zgadzam ;)
UsuńPozdrawiam!
Dziękuję za odwiedziny, miło mi że zdjęcia się podobały. Też pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZaniemówiłam! Najzwyczajniej :) Cudowne zdjęcia cudownych efektów...motyl chyba najpiękniejszy :)))
OdpowiedzUsuńOdwyk...cały rok nie mam czasu na wiele w internecie,zimą nadrabiać staram się choć trochę...wiem,co znaczy "zajrzę tylko na chwilę"...mój sposób,to po prostu nie włączam komputera,hahaha.bo jak już to zrobię,to...godzina bywa mało :)
Mnie się uzależnienie zwiększa, już muszę się pilnować, czasu szkoda, chociaż na pewno mam go dużo, tylko dziwnie miedzy palcami ucieka.
Usuń