środa, 28 lutego 2018

Trochę wspomnień

Znaleziony w rzeczach po śmierci cioci, niepozorny cienki zeszyt oprawiony w sztywną ciemną okładkę, w środku pożółkłe kartki i odręczne pismo. W pierwszej chwili myślałam, że to przepisy, albo jakieś gospodarskie notatki, już miałam odłożyć ale przyjrzałam się bliżej.
Tytuł Kronika i data 1.IX 1935/36, oraz nazwa miejscowości : Joniny.
Miałam przed sobą kronikę szkoły w Joninach, w której uczyła kiedyś moja ciocia. Pierwszy wpis dotyczy właśnie tego roku szkolnego.
Została założona w 1911 roku, jednoklasowa, w wynajętym budynku. W 1925 wybudowano szkołę z jedna sala szkolną, potem w 1928 dobudowano drugą salę.
Zapiski dotyczące szkoły to skład grona pedagogicznego, różne wydarzenia, jak pożar w 1936/37, remont, wybudowanie studni, powiększenie boiska, Święto Pieśni.
Rok 1939/1940, wybuch wojny, później rozpoczęty rok szkolny, zaginięcie pomocy naukowych i książek, oraz zmiana kronikarza co widać po piśmie.






Zeskanowałam parę kartek, niestety pismo wyblakło, część jest niewyraźna, nie dało się wszystkiego przeczytać.
23.01.1940 roku  kronikę zaczął pisać ktoś inny. Pojawiają się wzmianki o przerwach w nauce z powodu braku opału, czerwonki, tyfusu. Czasem z powodu zarządzeń okupanta o zamknięciu szkoły, lekcje odbywały się w mieszkaniach nauczycieli. Rok 1944/45 rozpoczął się 4 kwietnia, bo budynek na skutek działań wojennych został zdewastowany, wtedy też obowiązki kronikarza objęła moja ciocia. Pisze o przydzielonych szkole gruntach po parcelacji majątku, remontach, warunkach nauki. Zapiski kończą się na zakończeniu roku 1946/47.

Nie wiem jak długo jeszcze ciocia tam pracowała, ale chyba jeszcze kilka lat, bo pamiętam jak pojechałam do niej w czasie wakacji. Nie chodziłam jeszcze do szkoły, pojechałam tam z koleżanką. Pamiętam jak przez mgłę, ze część drogi jechałyśmy na wozie, bo pociąg ani autobus tam nie dojeżdżał, że miałam wtedy ukochaną malutką laleczkę, którą zabrałam ze sobą. Spałyśmy w sali szkolnej i bałam się ogromnej ćmy, która siedziała na suficie. Z tego okresu pochodzi też rodzinna anegdota, jak to z koleżanką pomalowałyśmy piękne białe dalie w ogrodzie, Były białe i biało czerwone. Te drugie podobały nam się bardziej, znalazłyśmy czerwoną farbę i domalowały na białych czerwone cętki.
Na zdjęciu jestem ja z ciocią, chyba z tego okresu, ale czy to tam, już nie wiem 
Po odkryciu tej kroniki miałam wielką ochotę wybrać się w tamte strony, znalazłam w Internecie że szkoła istnieje, pomyślałam ze może ktoś chciałby mieć z tamtych czasów pamiątkę. Ale jakoś się nie zdecydowałam, zapomniałam, zeszyt upchnęłam miedzy książkami i dopiero znów go znalazłam parę dni temu.
Dla mnie to pamiątka, swoisty dokument wydarzeń i bardzo lubię tego rodzaju starocie.

28 komentarzy:

  1. A czy teraz masz w planach wycieczke w tamte strony i podarowanie kroniki tam, gdzie wlasciwie byc powinna? Piekna podroz do przeszlosci, z kronikarskimi i wlasnymi wspomnieniami. Jakim pieknym pismem napisana ta kronika, nikt nie mialby chyba problemu z odczytaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pismem nie miałam większych problemów, kidyś po prostu uczono pięknego pisania. Obawiam się, że nikt by się nie zainteresował,może jakiś pasjonat.

      Usuń
  2. Uwielbiam takie pamiątki. Jakie piękne charaktery pisma.
    Ciocia mojego ojca przed wojną prowadziła taką wiejską szkołę niedaleko Sandomierza. Taka bardziej "siłaczka z niej była". Za tajne nauczanie została aresztowana, trzymana na Montelupich w Krakowie i potem rozstrzelana na schodach szkoły.
    Szkoła nie była zainteresoana pamiątkami (a mamy i zdjęcia z półkolonii, które organizowała w latach trzydziestych (nawiasem mówiąć we 1937 we wsi tylko kurne chaty strzechą kryte i dzieci wszystkie bose, w Polsce centralnej), i zapiski sprzed wojny. W historii szkoły wspomniano ciocię jednym zdaniem.
    Pozdrawiam porannie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tych zapiskach jest mowa o tym, że w zimie mało dzieci chodziło do szkoły ze wzgledu na biedę, brak butow i zaspy. Początkowo był tam jeden nauczyciel, potem dwoje. Część grona tuż po wojnie przeniesiono w okolice Poznania. Żałuję, że nie mam zdjęć z tamtego pobytu. Miło Cię gościć Izydorze.:-))

      Usuń
  3. Poogladalam sobie zdjecia, przeczytalam stroniczki, uwielbiam takie znaleziska, zajrzalam do map google'a gdzie sa te Joniny, kowalowa, Ryglice, a wszystko zwiazane z okolicami Tarnowa...sciskam Cie z strasznie zadeszczonego Porto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam są ładne okolice, tylko komunikacja kiepska była . Jak jest teraz nie wiem, nie mam juz bazy w Tarnowie. Chyba lepszy deszcz niż mróz, który u nas trzyma. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Wzruszająca pamiątka...Namacalny dotyk przeszłosci zaklęty w tym pięknym charakterze pisma, w pożółkłych stronicach i w opisywanych przez Twoja ciocię faktach. Rzeczywiscie wycieczka w tamte strony, do tej szkoły mogłaby być niezwykłym przezyciem. Tylko jacy ludzie tam teraz pracują? Czy obchodziłby ich w ogóle pamietnik dawnej nauczycielki? Czy ktos w ogóle miałby czas i ochotę by sie nad tym pochylić? Niestety, tak to jest, że to, co dla nas ważne i cenne, u innych często nie budzi żadnych uczuć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam już przygotowany list do tej szkoły, czytałam jej historię, ale nie wysłałam, bo zycie mi się pogmatwało i nie mogłabym pojechać, a wysyłać nie chciałam, bo wolę oceniać zainteresowanie w bezposrednim kontakcie.

      Usuń
  5. Świetna sprawa, tez bardzo lubię takie rzeczy.
    Choć nie bardzo mogę dotykać przy uczuleniu na stare papiery, nawet nie aż tak stare...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kicham przy wertowaniu starych szpargałów, ale do wytrzymania.

      Usuń
  6. Wydaje mi się, że warto by było przejechać się w tamte okolice i sprawdzić czy nie ma tam jakiegoś pasjonata, którego ta twoja pamiątkowa kronika by zainteresowała. Fajnie by było gdyby tam była jakaś izba pamięci, albo muzeum regionalne. We Wrocławiu takie pamiątki zbiera Centrum Historii Zajezdnia. http://www.zajezdnia.org/ bardzo prężnie działający ośrodek, daleko ode mnie dlatego byłam tam tylko raz, ale muszę się tam wybrać jeszcze raz i w końcu opisać. Tam cały czas się coś dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie bym pojechała ale...no cóż lenistwo i gdybym była zmotoryzowana byłoby łatwiej.

      Usuń
  7. sprawdziłam, gdzie te Joniny, to nawet niedaleka wprawa. Odkrywam podobne pamiątki na terenach, gdzie Polski już nie ma i ludzi którzy tamten czas pamiętają coraz mniej, dlatego warto się spieszyć, a niewygody mogą tylko pozwolić poczuć tamten klimat
    Ps. Jakoś przypadkiem trafiłam i spodobało mi się:)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że się spodobało. Z peregryncją trudniej, czas nie bardzo pozwala.
      Byłam z rewizytą,lubię poezję.

      Usuń
  8. Piękna rzecz. Też lubię takie pamiątki. Dawniej tak pięknie pisano.:)
    Kiedyś trafiłam na nauczycielkę, której pomagałam przy opracowaniu komputerowym jakiejś pracy. W jej szkole była nawet izba pamięci, ta pani zbierała informacje, dokumenty. Ode mnie dostała zeskanowane zdjęcie mojego dziadka przed tą szkołą. Był jej pierwszym kierownikiem.:) Niestety pamiątek miałam bardzo mało, a to zdjęcie było jedyne. No i napisałam jej życiorys dziadka.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam izby pamięci, nie wiem czy moda nie przeminęła. Gromadzono wtedy najczęściej materiały dotyuczące historii szkoły i patrona. Weszłam na stronę szkoły w Joninach i chyba do nich jednak napiszę, bo wspominają tam o mojej cioci. Zobaczę.

      Usuń
  9. Ja też lubię odkopywać różne starocie. Mam stare albumy i pamiętniki mojej Mamy. Zaglądam tam często gdy mi smutno.... tylko że potem robi mi się jeszcze smutniej. Bo nie ma już od bardzo dawna nikogo z tamtych czasów.

    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że nie spisałam mamy opowieści i dziadka męża, opowiadali różne historie. Czasem patrzę na stare zdjęcie w albumie i nie wiem kogo przedstawia, a już nie ma kogo zapytać.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Takie odkrycia są niesamowite. Warto zbierać takie rzeczy - często są jedynym świadectwem dni tych, których już z nami nie ma. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie zbieram, ale też nie wyrzucam tych co mam. Dziękuję za wizytę i też pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Posiadanie takiego "skarbu" to wielka odpowiedzialność. Wiem, że to wymaga wysiłku i poświęcenia czasu, ale los wyznaczył Ciebie na skarbnika tej wiedzy. Proponuję zainteresować tym dokumentem regionalne władze szkolne i przesłać im ten dokument. Jest to na pewno skarbnica wiedzy o tamtych czasach, a taka wiedza to źródło naszej tożsamości.
    Ja myślę, że ta kronika powinna być w najbliższym tej szkole muzeum regionalnym. Może na tamtym terenie są ludzie którzy tym się zajmą...powodzenia.z

    OdpowiedzUsuń
  13. upatriotycznić dalie - super pomysł. gratuluję wyobraźni i zmysłów do poprawiania natury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie poprawiam natury, mała wtedy byłam. Podoba mi się Twoje określenie.

      Usuń
  14. Piękne znalezisko. Znowu ożywają ludzie, których nie ma od dawna. Warto chyba przesłać tę pamiątkę do szkoły. Szkoła, która ciągle istnieje od tylu lat, na pewno ją doceni. Uściski i byle do wiosny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle do wiosny. Moim pierwszym odruchem było skontaktowanie się z tamtą szkoła, ale wiadomo, jak się nie zrobi czegoś od razu, to potem....można napisać na blogu.
      Uściski z mroźnego Krakowa.

      Usuń
  15. pięknie dumna kaligrafia . Mam listy przodków , widokówki i generalnie coś niesamowitego gdy je czytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno wraca moda na kaligrafię. Mnie już nie uczyli, ale ładnego pisma pilnowali.

      Usuń