Krzeszowice to miasto położone 25 km na zachód od Krakowa, początki sięgają XIII wieku. Bardziej znane stało się dopiero w XVII i XVIII wieku jako uzdrowisko słynące ze źródeł solankowo - siarczanych.
Status uzdrowiska straciło w 1967 roku.
To zdjęcie rynku było robione 4 lata temu.
To obecnie.
W bocznej uliczce fragmenty starej synagogi.
Malownicza kamieniczka.
Zbiornik wody siarczanej jako kapliczka.
Zdrój główny.
Kościół św Marcina
Piękny park.
Stary pałac Potockich. Później mieszkał w nim generał Józef Chłopicki.
Wśród drzew na najwyższym wzniesieniu parku wybudowano nowy pałac.
Podczas wojny mieściła się tu letnia rezydencja gubernatora Hansa Franka.
Byłam w tym pałacu w połowie lat sześćdziesiątych, mieścił się tam wtedy Dom Dziecka. Pamiętam te dzieciaki, miały buzie posmarowane fioletem, jakieś wypryski im leczyli.
Pałac miał w roku 2017 przejść z powrotem na własność rodziny Potockich. Gdy byłam tam 4 lata temu sprawiał przygnębiające wrażenie. Okna zabite płytami paździerzowymi, niszczejące schody, odpadające tynki. Nic się nie zmieniło jest jeszcze gorzej. Pałac zamienia się w ruinę.
Całość nie mieści się w kadrze, a za mną koniec tarasu widokowego,
z którego rozciąga się panorama parku.
Obeszłam jeszcze pałac od tyłu, wszędzie zaniedbana roślinność, murszejące murki, śmieci.
Park jest dobrze utrzymany.
Powędrowałam jeszcze na cmentarz parafialny z neogotycką kaplicą, w której pochowano gen. J. Chłopickiego.
Obeszłam dookoła, znalazłam kilka aniołów.
Zeszłam uliczką między parterowymi domami na tyły kościoła;
usiadłam na ławeczce w rynku koło fontanny, zjadłam drożdżówkę i popatrzyłam na kapiące się gołębie.
Zrobiło się późno, wróciłam do domu.
Serce boli, piekne i cenne zabytki niszczeja, za to koscielne i przykoscielne horrory architektoniczne maja sie nienajgorzej. Tyle wart jest narod, jaki jest jego stosunek do historii i zabytkow.
OdpowiedzUsuńNiestety. Nie sądzę aby pałac odzyskał kiedyś świetność, w rękach prywatnych popadnie w całkowitą ruinę.
UsuńAMP, proponuję więc oddać te cenne zabytki w ręce kościoła a odzyskają swoją świetność.
UsuńNie dziwię się,że pałace niszczeją.Zniknęła arystokracja i ziemianie, ich miejsce zajęła globalna arystokracja,szczególnie ta z Nowego Jorku.
A niechby i NY, byle zadbali.
UsuńPięknie by ten pałac wyglądał po remoncie.Jak służył"komunie"to jeszcze się trzymał w ryzach.Ech...
OdpowiedzUsuńNie wyglądasz mi na Ewę wędrowniczkę z 1914 r.;)
O kurczę, machnęłam się. Zaraz poprawię. Niedawno wróciłam z następnego wypadu.
Usuń:)
UsuńPopatrz, a pałac Radziwiłłów w niedalekich Balicach wygląda i ma się świetnie. Ot, losy.....
OdpowiedzUsuńBarbara
Ma gospodarza.
UsuńTo nie pierwszy i nie ostatni pałac który pochłonie czas, szkoda, no ale życie bywa niełaskawe i dla pałaców i dla ludzi.
OdpowiedzUsuńNiestety szkoda, ale mówiąc górnolotnie, wiatr historii lubi zmiatać ludzkie dzieła.
UsuńOd 1914 rzeczywiście sporo się zmieniło:)))
OdpowiedzUsuńJednak bardziej fascynują mnie te stareńkie domki, niż najświetniejsze pałace. W domkach tętniło prawdziwe życie i wyobraźnia zawsze podsuwa mi jakieś obrazy.
do takich domów mam zawsze ochotę zajrzeć, jak mają w środku.
UsuńBardzo szkoda, że nie można jak np. w Brukseli i Amsterdamie raz w tygodniu wejść i zobaczyć od środka. Kiedyś zwiedzałam jeden z zamków nad Loarą nadal zamieszkiwany przez potomków rodu. Elegancja-Francja, barokko i rokokko, tu łoże Marii Antoniny, ówdzie złocony kakuar hrabiego Monte Christo. Nagle otwierają się jakieś drzwi i przez buduar sunie współczesny diuk w laczkach:)))
OdpowiedzUsuń:))
UsuńPrywatne muzeum, pracownię Tetmajera zwiedziłam. Wnuczka mieszka obok w dworku i tam nie można wejść. A szkoda.
UsuńSzkoda takich pięknych zabytków. Ale to u nas częste. Zresztą charakterystyczne: jeśli są problemy z ustaleniem własności, albo właściciel nie dba, to wszystko po prostu niszczeje, zarasta, nic się z tym nie robi. Zupełnie nic. Aż przykro patrzeć.
OdpowiedzUsuńMoże to nie będzie poprawne politycznie co myślę, ale skoro potomek właścicieli nie ma pieniędzy na utrzymanie, ani nikt od niego nie chce kupić, to po co zabiega o odzyskanie? Być może państwowa instytucja jakoś by zadbała? Wiadomo, że zdewastowano w czasach słusznie minionych wiele obiektów, ale teraz już się na to inaczej patrzy i można by uratować. Tymczasem tracą wszyscy.
UsuńPiękny spacer z Tobą odbyłam. Nawet ten pałac- ruina jest piękny jako ruina. Szkoda oczywiście, że niszczeje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pozdrawiam i ja, a na spacery chętnie zapraszam.
UsuńZanika coraz bardziej wśród nas świadomość własnej historii, to i nie ma komu o zabytki dbać. Przykre, mimo że sam spacer był naprawdę przyjemny.
OdpowiedzUsuńDużą rolę odgrywa tu brak funduszy i koszty utrzymania obiektów.
UsuńJak zwykle nastrojowo i refleksyjnie. Idę w to.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba, byle nie za dużo.
UsuńProszę, wystarczy wsiąść w pierwszego busa i wycieczka jak się patrzy.
OdpowiedzUsuńCo do pałacu - myślę podobnie, jak Ty ...
Takich busów jest sporo, tylko czasem trudno ruszyć odwłok i czasu brak, albo upał, albo deszcz, dla lenia każda przeszkoda dobra.
UsuńDobry kawałek historii. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie, że szkoda niszczejących zabytków. Po wojnach zostało ich tak mało...Bardzo przyjemną wycieczkę miałaś, niestrudzona wędrowniczko :-))). Buziaki !
OdpowiedzUsuń