" Istnieje Cieszyn Magiczny i Cieszyn. Podobnie do nich istnieje Życie Magiczne i życie. To się przeplata - starczy odrobina wyobraźni i nagle okazuje się, że można żyć w Magicznym Cieszynie i można Żyć Magicznie w Cieszynie. Wspomnianej odrobinie wyobraźni musi jednak towarzyszyć pewna umiejętność. Nie ma ona określonej nazwy. Polega ona na tym by umieć w życie codzienne wpleść Życie Magiczne.
I tu pewna rada: unikajmy sytuacji w
których w Życie Magiczne wplatamy życie codzienne. To bez sensu.
Uwierzcie mi proszę.
Powracając do wspomnianej umiejętności
- jeśli taką się posiądzie wówczas wszystko staje się możliwe.
Nawet powrót do Magicznego Cieszyna.
*
Stanie w oknie i popatrywanie przed
siebie nie jest specjalnie zajmującym zajęciem. W wielu przypadkach
takie zachowanie może doprowadzić do niekontrolowanego zamyślenia
od którego krok do jakiegoś szaleństwa. Odrobina deszczu, kruk za
oknem, smagnięcie wiatru kroplami deszczu o szybę i wirowanie
mokrych brunatnych liści unoszących się z ziemi i już zaczynamy
myśleć, że o tym czy Śmierć zabija, czy może podaje nam tylko
dłoń byśmy mogli spokojnie przejść na drugą stronę. Jeszcze
chwila i …
*
Wiedziałem, że Cię tu spotkam. To
było pewne. Ktoś taki jak Ty, to miejsce- Crow Fields Haus stanowią
jedność. Nigdy, przenigdy nie uwolnisz się od niego, a ono bez
Ciebie nigdy nie będzie kompletne. Spokojnie - czekałem na Ciebie.
Wiedziałem, że nadejdzie chwila w której się zjawisz. Moje
czekanie niosło za sobą określone koszta. Jak wiesz uwielbiam
towarzystwo Dam, a czekanie na Ciebie mnie tego pozbawiało. Jednak –
tak sobie myślałem – warto czekać. Nic tak jak nie dokończone
historie nie jest bardziej irytujące. No! Może przesadziłem.
Zazdrośni mężowie potrafią bardziej zirytować.
Głos dochodził z za moich pleców.
Nie musiałem się odwracać by sprawdzić do kogo należy. Po chwili
papierowy dym egipskiego papierosa niczym biały boa pojawił się z
mojej prawej strony, opłynął moją twarz i powrócił za moje
plecy.
Cieszyński Uwodzicielu ! – Niemal
krzyknąłem – jak dobrze Cię usłyszeć ! A teraz – dodałem –
także zobaczyć! - i kierując się za wężowym dymem obróciłem
się na pięcie. Tak … teraz stałem twarzą w twarz z NIM. Oto
naprzeciw, trzymając papierosa w dłoni stał … On – Cieszyński
Uwodziciel.
Nie chciałem być nachalny i dlatego
wypuściłem dymnego boa. Gdy leciał w Twoją stronę powiedziałem
do niego: oddaj nam Kolekcjonera Aniołów Stróży. Witaj! –
Krzyknął – Cieszyński Uwodziciel unosząc ramiona na powitanie.Nie chciałem być nachalny i dlatego
wypuściłem dymnego boa. Gdy leciał w Twoją stronę powiedziałem
do niego: oddaj nam Kolekcjonera Aniołów Stróży. Witaj! –
Krzyknął – Cieszyński Uwodziciel unosząc ramiona na powitanie.
W tej samej chwili otworzyły się
drzwi do jadalni. Pojawił się w nich Ludwik z tacą na której
stały dwa kieliszki z reńskim winem. Obaj z Cieszyńskim
Uwodzicielem zamarliśmy ze strachu. W tej samej bowiem sekundzie
spotkały się takie same nasze myśli … za chwilkę Ludwik coś
powie!!!
I niestety powiedział – witam,
cieszę się niezmiernie, że znów pana widzę i mogę mu podać
jego ulubione wino …"
Dlaczego panowie bali się Ludwika? Co się stało? Może się dowiemy z dalszego ciągu, jeśli macie ochotę. Jakość rysunków kiepska ale dopiero się rozkręcam...
Rany! Ksiazke piszesz? :o
OdpowiedzUsuńLudwik zna zapewne niejedna tajemnice rodzinna czy osobista, wiec gdyby tylko otworzyl usta... Trzeba sie obawiac Ludwika. ;)
To nie ja piszę, to Autor.
UsuńA Ludwik....nie wiem co wie.
Chcę więcej Ewo! - i dalszego ciągu opowieści i Twoich rysunków. Fajnie, że masz takie magiczne inspiracje!:-))
OdpowiedzUsuńTo nie zależy ode mnie.
UsuńCieszę się, że chcesz.
Też chcę dalszego ciągu opowieści i Twoich rysunków Ewo.
OdpowiedzUsuń"by umieć w życie codzienne wpleść Życie Magiczne", to mi dają moje dyniaki, zdarza mi się takie wrażenie, że one pod moim dotknięciem zaraz ożyją...
Bardzo mi się podoba ilustracja z białą firanką i dymnym boa!!!
A to dopiero! Zadziałała jakaś wroga magia bo w trakcie pisania odpowiedzi nagle całkiem wyłączył się komputer. Bardzo niepokojące zjawisko.
OdpowiedzUsuńDziękuję Marija, w imieniu Autora też.
Twoje Dyniaki są niewątpliwie magiczne, wystarczy spojrzeć.
Ładnie napisane o tym magicznym życiu :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Ludwika, to pewnie jakiś kryminałek się szykuje ;) Jestem ciekawa ciągu dalszego, zatem: Autor! Autor! Ewa!Ewa! :)
Nie będzie kryminałku, tyle wiem ...
UsuńPięknie połączyłaś te dwa światy. Gratuluję i cieszę się.W.
OdpowiedzUsuńUdało się wpleść cudzą twórczość w mój blog.
UsuńJestem wdzięczna Autorowi że zechciał u mnie gościć.
Oooo! Super! Mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy.:)))
OdpowiedzUsuńNiespodzianka, prawda?
UsuńNie należy tracić nadziei...
Powiało świeżością i niespodzianką. To trafny sposób na wyjście ze schematu i zaproponowanie czegoś szczególnego. Wyjątkowo trafne połączenie talentu malarskiego z pisarskim.Czekam na ciąg dalszy - ciekawe...z
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jednak byłam już schematyczna :-(
UsuńZaczynam się wciągać w te Bajanki. Lubię nieco dziwne historie. Domyślam się autora. Uściski !
OdpowiedzUsuńAutora nietrudno się domyślić, wszak jest nam znany.
Usuń