Jeszcze u progu lat 60 ubiegłego stulecia dzielnica była oazą spokoju, z niewielkim ruchem i mikrospołecznością mieszkańców osiadłych tu od pokoleń.
Trzy wioski: Zakrzówek, Ludwinów i Dębniki zostały włączone do Krakowa w latach 1909 - 1911. W Ludwinowie osiedlali się robotnicy i drobni rzemieślnicy. Mieszkali sobie spokojnie, wśród cichych uliczek, ogrodów, bez miejskiego zgiełku. Niestety ostatnie półwiecze brutalnie zburzyło tę sielankę. Poznikały nie tylko domy, ale całe ulice. Zostały nieliczne zakątki, gdzie trwa dawny genius loci, ale to już bardzo mało.
Wędrówkę zaczęłam od hotelu Forum, kiedyś modna awangarda i szyk, dzisiaj wieszak na reklamy.
Tak wygląda od strony Wisły
Za hotelem, naprzeciwko Skałki jest ujście Wilgi zamienionej na kanał spławny w czasie okupacji. To tutaj zachowała się najstarsza część Ludwinowa. Niestety w fatalnym stanie.
Niestety, tego czego szukałam, nie znalazłam. Po przebyciu ruchliwej ulicy i pochodzącego z lat 67 - 72 brzydkiego blokowiska dotarłam do ul Twardowskiego, już należącej do Zakrzówka. Miała tu być zachowana tzw latarnia umarłych, przydrożna kapliczka. Natrafiłam jednak na teren budowy i płot.
Musiałam się zadowolić piękną, ale mocno zaniedbaną kamieniczką z 1894 r.
Niedaleko znajduje się dwór z 1616 r. należący kiedyś do wikariuszy kapitulnych. Niestety przysłonięty drzewami, za żywopłotem i bramą jest mało widoczny.
Z przykrością stwierdziłam, że wydany w 2008 "Spacerownik" po mało znanych dzielnicach Krakowa okazał się już nieaktualny. W kilku miejscach rozbuchane budownictwo osiedlowe utrudniało wędrówkę, zmęczył mnie hałas, obraziłam się i wróciłam do domu.