Tymczasem w taki wieczór tylko można powspominać. Zawsze się na Juwenalia czekało, można było się nieźle zabawić i zgorszyć co poniektórych bogobojnych mieszczan.
Miałam paczkę znajomych, którzy jak ja, lubili się przebierać. Przyjaciółka miała dojścia w tarnowskim teatrze, w Krakowie też była wypożyczalnia strojów z teatralnego demobilu, można było za parę groszy coś wybrać. Potem rajd po klubach i zabawa do białego rana. Kilka godzin snu i dalej. Wieczorem, szło się na dworzec kolejowy na piwo, jeździło za darmo tramwajami, zaglądało do kawiarni "Antyczna" i przysiadało do stałych bywalców. Miałam kolegę, który genialnie prawił komplementy starszym paniom. Narobiło się szumu i znikało. Ostatniego dnia był korowód, pamiętam jak towarzystwo jechało na ciężarówkach, któregoś roku na dachu szoferki klęczał chłopak przebrany za egipskiego kapłana (nawet głowę ogolił). Było to chyba po drugim roku, jak wyszłam z domu w piątek, wróciłam w niedzielę. Już mnie gospodyni chciała szukać.
Mam wrażenie, że więcej wtedy było spontanicznej zabawy, mniej pijaństwa i więcej fantazji. Może się mylę, ale w mieście już nie ma tej atmosfery. Znalazłam tylko jedno zdjęcie z tamtych czasów.
Kwiecień i maj to także okres rajdów. Chodziło się czasem nawet na dwa, najfajniejsze były międzyuczelniane. Przystojni chłopcy na nie chodzili. Byłam wtedy bez "przydziału", J. puścił mnie kantem po pierwszym roku, dla dziewczyny, która miała tak samo na imię. Kumple się z niego śmiali, że przynajmniej nie musi się bać pomyłki. Byliśmy wtedy na wspólnym rajdzie, z noclegiem na Skrzycznem. Miałam satysfakcję: musiał nieść dwa plecaki, wieczorem przy naszym stole było najweselej, a jego dziewczyna siedziała naburmuszona i zabrała go wcześniej z wieczornej posiadówki w schronisku.
Nie pamiętam gdzie to było, ale to paczka z mojego roku.
A to ja w Krynicy.
Nie zawsze nocowało się w schroniskach, czasem u gospodarza, pamiętam jak nas ugościli kiedyś w pięknej bielonej izbie, z drewnianymi łóżkami i pod pierzyną. Pół nocy nie spałam, tak mi było gorąco. Po zakończonym rajdzie wracało się zatłoczonym pociągiem i już trzeba było myśleć o zbliżającej się sesji.
Ale jeszcze wcześniej o Juwenaliach.
Ps. Może się to wydać dziwne, ale przez te dwa lata (drugi i trzeci rok) kiedy byłam "wolnym strzelcem" bawiłam się najlepiej. A może dlatego, że najczęściej podobałam się tym, którzy mnie się nie podobali i to ja mogłam rozdawać karty. A potem wpadłam we własne sidła, ale o tym już nie będę pisać.
Lubię czytać Twoje wspomnienia. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, co będzie wspominała dzisiejsza młodzież studiująca? O ile będzie coś z imprez pamiętała...
Dziękuję za lubienie. Moja młodsza córka w ogóle w Juwenaliach nie brała udziału.
OdpowiedzUsuńOstatnie juwenalia (tegoroczne) skończyły się w Poznaniu zamordowaniem jednego studenta, demolką kilku tramwajów, wyrzuceniem stamtąd bezdomnego (cud, że przeżył) i pomniejszymi starciami. Nie wiem, czy to kwestia fantazji, ale na pewno wszystko się zmieniło.
OdpowiedzUsuńTo chyba "fantazja" na miarę naszych czasów. W ubiegłym roku, w Krakowie też kogoś dźgnęli nożem. Szkoda.
OdpowiedzUsuńJak w grach komputerowych:(
OdpowiedzUsuńMoje Juvenalia podobne były do twoich. Troszkę się rozrabiało ale na wesoło, przebieranki tez były i nocne zabawy, a jakże. Teraz dzieją się rzeczy okropne, nic wspólnego ze studencką zabawą nie mające. Dlaczego ? Wydawałoby sie, że każde następne pokolenie powinno być mądrzejsze, a tymczasem jest coraz agresywniejsze. Szkoda, wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo w pojedynczych kontaktach młodzi są całkiem sympatyczni. Pomagałam kiedyś wybierać ciuchy dwóm młodzieńcom, którzy chcieli się przebrać na lata xxdziesiąte, byli wdzięczni i bawiliśmy się doskonale, a z nami reszta kupujących.
UsuńRozjaśniłaś mi dzień i twarz uśmiechem :-) Nie wiem czy to właściwe zachowanie z mojej strony, ale się śmieję. Zaskakujesz i to jest bardzo miłe i radosne. Szkoda , że mnie wówczas w Krynicy nie było :-)
OdpowiedzUsuńJuwenalia, coś nieco pamiętam, ale u nas nie było takiej spontaniczności.
Jeśli masz jeszcze podobne wspomnienia to pisz proszę i to najlepiej bez końca :-)
Zaskakujesz mnie swoją radością życia, otwartością i dystansem. Zaskakujesz i jednocześnie zarażasz i dlatego tak mnie to raduje :-)
UsuńBardzo dobrze, śmiej się, przecież to wspomnienia z beztroskich lat.
OdpowiedzUsuńCzym Cię zaskoczyłam? Jeszcze zabiorę Was na obozy wędrowne i koniec (chyba) wspomnień.
Ewuś, ja tak do Twojego p.s., bo ja też odżyłam dopiero po rozwodzie ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje wspomnienia i proszę, nie kończ!!!
Dorosłe życie już się gorzej wspomina.
OdpowiedzUsuńKiedys się nieco inaczej swiętowało, dziś mam wrazenie, ze młodzież studencka często bywa po prostu rozwydrzona. Ale niech tam, niech się dziatwa rozrywa najlepiej petardą hi hi)
OdpowiedzUsuń...tak. Ewo,Tyś to szczęśliwa kobieta jesteś.Tak. W pięnych czasach wspomnienia się Twoje ulokowały,pięknie ,z czułością o tym piszesz...Tu się wraca z drżeniem palców,bo trudno napisać komentarz sensowny jakiś pod tym co piszesz,zwłaszcza,ze się takich wspomnień nie posiada :) Jestem tylko w stanie (dzięki opisom Twoim) wczuć się w to wszystko i to jest piękne. Magiczne...przeniesienie w czasie kogoś, kto .... dziękuję:) Ponownie:)
OdpowiedzUsuńNo toś mnie wzruszyła. Dziękuję! A wszyscy mówią, że takie podłe czasy były...
OdpowiedzUsuń