Tym razem fala na Wiśle nie była tak wielka jak w 2010 roku, ale zdjęcia zrobiłam w tym samym miejscu. Dla Rudawy nawet aparatu nie wyciągnęłam, rzeka zmieniła tylko kolor.
Wisła zalała bulwary. Tak to wyglądało z Mostu Dębnickiego w stronę wodociągów.
Ta barka cumuje po drugiej stronie, od strony Wawelu. Zwykle wchodzi się do niej z brzegu.
Gdyby był upał można by siedzieć na ławce i moczyć nogi. Tylko woda brudna.
Ławeczka i następny kosz podtopione. Ludzi i turystów dużo, zaraz przypłynęły łabędzie.
Wcale się nie bały, podchodziły blisko, widziałam jak syczały na małego pieska, który szczekał i rwał się ze smyczy. Potem tylko cichutko skomlił.
Nawet chmury się trochę przetarły i błysnęło anemiczne słońce. Mokra zieleń na plantach nabrała intensywniejszego koloru, trochę mi żal było wracać.
Teraz znów siąpi.
Och ! Mój Kraków ! Bywało się i spacer brzegiem Wisły był obowiązkowym. Siadałem sobie na skarpie i spoglądałem na Wawel :-)
OdpowiedzUsuńJak miło popatrzeć . Dziękuję .
Wspomnienia i nadzieja , że może już niedługo ? Kto to wie ? :-)
Woda opadnie a magia miejsca pozostanie. I tak powinno być .
Jak to dobrze mieć "swojego człowieka" w Krakowie ! :-)
Może Ci się uda. "Człowiek" może służyć za informatora.
UsuńBez "Człowieka" nie ma Krakowa :-) !
UsuńBez przesady, "człowieki" nie są tak długowieczne jak miasta.
UsuńMiasto bez "Człowieka, człowieków" są tylko murami :-)
UsuńCharakter nadaje "Człowiek" .
No dobrze, nie będę się spierać.
UsuńCzasem żałuję, że w mojej okolicy nie ma żadnej wody: rzeki, zalewu czy jeziora. Ale czasem to jednak ma swoje plusy...
OdpowiedzUsuńŻywioł, choć piękny, bywa straszny.
Jest straszny. Pamiętam jak wyglądała Wisła podczas ostatniej wielkiej wody. Strach było patrzeć.
OdpowiedzUsuńPodobno w przyszłym tygodniu będzie lato... choć tak trudno dzisiaj w to uwierzyć!
OdpowiedzUsuńZapowiadali wysoką temperaturę, ale przy burzach to nic przyjemnego.
UsuńMy sobie damy radę, a bocianków już nie ma,,, ;-(
UsuńRodzice też opuścili gniazdo, strasznie to smutne.
UsuńDzisiaj już są... Może złożą nowe jaja, tylko czy młode zdążą dorosnąć...? Jeśli nie, to ludzie zabiorą do azylu, ale ile jest takich gniazd niemonitorowanych...?
UsuńZnowu się okazuje, że natura wszystko wyrówna. Wiosna długa była, za dobrze wszystko szło...
Widziałam, że są. Dobrze że nie zlikwidowałam podglądu.
UsuńI u nas lało jak z cebra przez cały dzień. Ja się tylko cieszyć mogę ze względu na ogród, bo wcale tutaj za mokro nie jest. No i nie mam w pobliżu groźnej rzeki.
OdpowiedzUsuńKiedyś opublikowali w gazecie najczarniejszy, powodziowy scenariusz. Miałabym wodę pod blokiem, tylko nie z Wisły, a z Rudawy.
UsuńNie mam w pobliżu żadnej, najmniejszej rzeki. Nie wiem sama, cieszyć się, czy martwić? Bo nad rzeką pięknie...
OdpowiedzUsuńZawsze mieszkałam blisko rzeki. W którymś momencie nawet mała potrafi być groźna, ale że pięknie to fakt.
UsuńWczoraj poszłam do szpitala niedaleko mojej chaty, przez park. najpierw nie padało, a za powrotem musiałam iść po nasiąkniętej gąbczastej trawie, bo chodniki i parkowe alejki były wielkimi kałużami. dziś jeszcze wstrętnie, choc widać powolną poprawę. Czekam na upały!!!
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj całkiem znośnie, nawet ciepło. Wielkich upałów nie lubię, ciężko je znoszę. optymalna temperatura to 23 do 25 stopni, lekki wiaterek i niska wilgotność.
OdpowiedzUsuńMnie zawsze przerażała i przeraża nadal woda.Zwłaszcza tak woda.Ciemna, ponura,w której nie wiadomo co jest i nic nie widać...Nigdy nie przeżyłam powodzi,ale taka ilość wody ,takiej właśnie wody powoduje drżenie wszystkiego i to,że robię parę kroków wstecz,odruchowo. Nawet nie jestem w stanie stanąć na moście ponad taką wodą zbyt długo...irracjonalne... Mogę sobie wyobrazić strach ludzi,którym taka woda jest w stanie zagrozić,którym taka woda odebrała wszystko...mieszkam na "szczęśliwym " terenie...bo nawet mając rzekę 500 m dalej...nigdy oważ nie wyczyniła nikomu krzywdy...ale lęk przed wodą mam....może to jakie poprzednie wcielenie,hahaha...żartuję sobie oczywiście.Powódź to jednak nie żarty i cieszę się, że w tym roku u Ciebie spokojniej:) Czego życzę przez cały rok:)
OdpowiedzUsuńMnie akurat w miejscu, w którym mieszkam raczej nie grozi. Przeżyłam wielką powódź jeszcze w domu rodzinnym, kiedy niewinny potok po tygodniu deszczu, odciął nas od świata. Do dzisiaj słyszę huk płynącej wody. Zniszczyła wtedy cały ogród.
OdpowiedzUsuń