środa, 19 listopada 2014

DOM - trwanie

Zostały w Domu trzy kobiety, jedna z nich nie całkiem dorosła.
Wyjechałam z miasta, mama poszła do pracy. Już nie było gospodarstwa, zostały kury, w porywach gospodarskich zapędów cioci, pojawiały się króliki, kaczki, indyki.  Zniknęły z ogrodu zagonki z kukurydzą i ziemniakami, pojawiły się kwiaty,poziomki , nowe krzaczki porzeczek, maliny.
Zmienił się w moich oczach w miarę dorastania z wielkiego obszaru, pełnego tajemnic, gdzie odbywałam wyprawy, a na jabłoń tę największą, potrafiłam już sama wyjść bez asekuracji taty.


Mimo trudności, dom funkcjonował, otaczał ciepłem, czekał na mnie ilekroć wracałam pod jego dach. Wiosną i latem tonął w powodzi kwiatów, wakacje pachniały truskawkami i malinami, jabłka, gruszki, śliwki skrzętnie zbierane lądowały w słoikach. Mama robiła pyszne wino z jabłek i galaretkę z porzeczek.





Uwielbiałam siedzieć na progu domu, z książką i kotem na kolanach, w zasięgu ręki koszyk z jabłkami, w czasie upałów obiad jadło się w ogródku. Na strychu zawsze, nawet jak nie było "inwentarza" lądowały wiązki siana, czasem służył za letnią sypialnię. Lubiłam się tam uczyć.
Po studiach wróciłam do Domu i po jakimś czasie pojawiła się nowa jego mieszkanka, moja córka.


Następna amatorka poziomek prosto z krzaczka.


Ta niepozorna rzeczka potrafiła płatać psikusy i zamienić się w groźny żywioł.


Nie było łatwo, ale przynajmniej w lecie, dziecko wystawione rano do ogrodu, spędzało tam przy dobrej pogodzie cały dzień. Potem wyjechałyśmy do Krakowa, ale każde lato, przynajmniej w części spędzałyśmy tam. Dom nadal trwał, tymczasem zbierały się nad nim czarne chmury.
cdn

12 komentarzy:

  1. niewinny czarodziej na wsi19 listopada 2014 12:18

    Takie miejsca, ich atmosfera sprawiają, że człowiek staje się bogatszy i chyba lepszy, a letnie do nich powroty są jak kolejny przypływ miłości :-)
    Pięknie Ewo .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to ująłeś. Dziękuję.

      Usuń
    2. niewinny czarodziej na wsi20 listopada 2014 09:23

      Uśmiecham się :-)

      Usuń
  2. Dla mnie egzotyka ..nie miałam asekurującego taty,domu z tradycjami ...ogrodu ,ukochanych drzew .Hmmmm chyba smutne było to moje życie .Ale miałam koty i ksiązki :)))I mamę z którą się przyjaźniłam to też dobre chwile .
    Bardzo się miło czyta i ogląda Ewuniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Przyznaję, wspominam tutaj te najlepsze chwile, wszelkie niedogodności pomijam.

      Usuń
  3. Takie wspomnienia, te miłe, dają siłę i określają nasze miejsce. Dobrze jest je mieć.
    Czytając Twoje, uruchamia się pamięć i czasami pojawiają się te, do których rzadko sięgam.
    Lubię je czytać, to lepsze niż jakiś "Dom nad rozlewiskiem" czy coś w tym stylu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło mi. "Domu nad Rozlewiskiem" nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Każde życie niesie niedogodności, wiadomo. Ale nie każdy miał taki dom, z którego może czerpać. Ot, chociażby fakt, że tak ciepło go wspominasz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje córki też kochały ten dom.

    OdpowiedzUsuń
  7. To wszystko brzmi tak pięknie:))) Tylko to niepokojące zakończenie tego fragmentu...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakieś stopniowanie napięcia musi być, bo będzie nudno i zbyt ślicznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. E tam, nigdy nie jest zbyt ślicznie!

    OdpowiedzUsuń