Wybrałam się w odwiedziny do Nieobecnych, już śnieg zgęstniał, przysypał znicze i kwiatki. Jednak poszłam na krótki spacer.
Śniegu jeszcze mało, ale szarość już nabiera innego koloru, a czerwone jagódki pięknie odbijają od bieli.
Niebo i ziemia niemal w tym samym odcieniu szarości.
Już nie przysiądę na ławeczce,
ale mogę zbierać gwiazdki.
Malujemy i zostawiamy zimie swoje ślady.
Już biało i jeszcze sypie.
Efekt ładny, ale w mieście to wolę zimę bez śniegu.
U nas dla odmiany ścisnął mróz.
OdpowiedzUsuńTeraz już też minusowo ( -3), podejrzewam, że przy gruncie mniej. Przestało padać.
OdpowiedzUsuńOczarowały mnie ostatnie zdjęcia: dwa serduszka i te ślady stóp na śniegu... Cóż z tego, że obute :))
OdpowiedzUsuńNiestety, bez butów nie dam rady. Też zobaczyłaś serduszka.
OdpowiedzUsuńSerduszka urzekające:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na "po świętach":)
Wzajemnie. Po świętach też miło.
OdpowiedzUsuńZdjęcia : 3 i przedostatnie - "mistrzowskie znalezienie obiektu i jego skadrowanie" - Brawo !
OdpowiedzUsuńNo i spacer! W ten czas nie do przecenienia :-)
Dziękuję, pochlebiasz mi pochwałą zdjęć.
OdpowiedzUsuńOwoce i serduszka są rewelacyjne. :) U nas też leciutko przysypało. Takie kolory zimą są bardziej widoczne i miło się kojarzą. Na wsi barwny akcent stanowią oziminy. :) No i ptaszęta w karmniku. Oprócz sikorzego drobiazgu przychodzą do nas łakome sójki. Są tak piękne, że nie mam sumienia ich odganiać.
OdpowiedzUsuńNa osiedle wróciły sikorki. Kiedyś widziałam jak sójki kłóciły się o jabłko, wrzeszczały na siebie okrutnie.
UsuńChętnie bym sikorkom powiesiła słoninkę na balkonie, ale nie mogę ze względu na kota.