Niedzielę planowałam domową, bo pogoda paskudna, zanieczyszczenie powietrza przekracza wszystkie normy, spędziłam intensywnie kilka ostatnich dni i chciało mi się posiedzieć w ciepełku. Tymczasem jak zwykle plany musiałam zmienić, z domu wyjść, a jak już wyszłam, to wylądowałam na Rynku.
Już u wylotu Sławkowskiej zauważyłam, że coś się dzieje. Jeszcze parę kroków i....
od Szczepańskiej do Wiślnej czerwono od mikołajowych kubraczków i czapek, gęsto od wszelkiej maści maszyn.
Przystrojonych stosownie do okoliczności,
cieszących oko kształtem i wielkością.
Nawet zaplecze mieli odpowiednie, chociaż mocno ubrudzone.
Nie zabrakło anielskiej asysty.
Dostawałam oczopląsu, chciałam obejrzeć każdy, zobaczyć szczegóły i wszystko uwiecznić. Takich jak ja było wiele, więc jak zwykle trudno było się dopchać, zastanowić i przyłożyć do zdjęcia.
Skąd ta inwazja? Całkiem zapomniałam, że odbywa się od kilku lat. Miłośnicy Motocykli skupieni wokół Forum Południowego, zwołują się i zbierają na paczki dla dzieci ze Szpitala Uniwersyteckiego i Domu Dziecka.
Kawalkada ruszyła z okolic Alej na Rynek, podobno było 150 maszyn. Na odjazd z Rynku się nie załapałam, bo poszłam jeszcze na kiermasz świąteczny, ale o tym potem.
Też lubisz motocykle? Bo ja lubię. Fajną akcję chłopaki robią.
OdpowiedzUsuńLubię! Kiedyś chciałam z bandą harleyowców jeździć.
OdpowiedzUsuńJa nadal chcę. Nie wiem tylko, czy oni chcą, hrehrehre...
UsuńHarleya trzeba mieć, albo faceta z maszyną.
UsuńJa kiedyś chciałam wybrać się motocyklem do Norwegii:)
UsuńCałkiem przyjemna taka inwazja!
OdpowiedzUsuńDzisiaj już miałam jedna relację z krakowskiego jarmarku. Dotyczyła grzańca i sękacza :-) Bardzo mnie ciekawi co jeszcze dorzucisz! ;-)
Grzańca unikam po ubiegłorocznym doświadczeniu. Był paskudny, a od sękacza wolę kiełbaskę.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę... :))) A u nas wczoraj przez wieś przemknęła spora grupa Mikołajów na motorach. :)))
OdpowiedzUsuńNie na motorach, na motocyklach:)
UsuńTa akcja jest chyba na szerszą skalę. Szkoda, że pogoda nie dopisała.
OdpowiedzUsuńChłopaki na harleyach zaprawione w boju - dadzą radę.
OdpowiedzUsuńDadzą radę, ale zgniłe zimno i szarość dawała w kość.
OdpowiedzUsuńW takim razie z niecierpliwością czekam na relację z kiermaszu.:)
OdpowiedzUsuńEwo, ściskam Cię mocno. Podczytuję regularnie, ale z wstawianiem komentarzy u mnie ostatnio na bakier. Wybacz...
Ależ wybaczam, tak się cieszę, że bywasz tutaj. Odściskuję wzajemnie.
OdpowiedzUsuńJakże ciekawie , fantazyjnie i jaki szczytny cel ! Pięknie !
OdpowiedzUsuńSwoją drogą Ewo ... jakie to te nasze zimy. Przecież to powinny być skutery śnieżne ! :-)
Wtedy chyba nie w mieście. Wolę bez śniegu na ulicach.
OdpowiedzUsuńbardzo dobry zwyczaj, a cel - naprawde godny poparcia !
OdpowiedzUsuń