Historię sukienki opisuję na prośbę mojej córki, bo....
Już opisywałam swoją pierwszą balową sukienkę. Niestety nie znalazłam zdjęcia, pewnie go nie było. Muszę się posłużyć pamięcią i rysunkiem. Wyglądała mniej więcej tak:
Bolerko też było czarne. Sukienkę ubrałam jeszcze tylko raz, z innym bolerkiem. Potem powędrowała do szafy i została w niej na długi czas. Do następnych "wyjść" nie pasowała, moda się zmieniła, ale jakoś nikt jej nie wyrzucił. Minęło ładnych parę lat i moja starsza córka dorosła do prywatek i dyskotek. Czasy były wtedy chude bardzo pod względem finansowym i zaopatrzeniowym, trzeba było sobie radzić inaczej. Wyciągnęłam zapomnianą sukienkę i nawet bez żalu odprułam cekinową górę. Z dołu wyszła całkiem ładna podwójna spódniczka. Znalazły zastosowanie obydwa bolerka, które córka nosiła aż do zdarcia. Spódniczka służyła jeszcze kilka razy, aż znów odeszła do lamusa. Natomiast części błyszczącego gorsetu wykorzystałam jeszcze na kołnierz do innej sylwestrowej "góry". Tym samym sukienka i zawarty w niej czar tamtego pierwszego balu miała swoją dalszą historię.
Na fali tych wspominków, wyciągnęłam pudło w którym zgromadziłam różności na wypadek gdyby trzeba było znów wykombinować jakąś kieckę, względnie przebranie i znalazłam w nim kawałek tamtej sukienki.
Może jeszcze wykorzystam? Wprawdzie teraz można już kupić podobne i piękniejsze materiały, sukienki też ale nadal mnie nie stać. Wiele kupionych za grosze ciuszków i szmatek przydało się na kostiumy dla dzieci i wnuków kiedy trzeba było przebrać je na szkolne bale i przedstawienia.
Ale to już inna historia.
Nowa odsłona bloga bardzo mi się podoba. Jest tak jasno, i te makówki takie ładne :)
OdpowiedzUsuńTeż mam różne szmatki, oj, od bardzo dawna, jeszcze babcine niektóre. Mam jeszcze cieniutkie żorżety, lejące cieniutkie welury, jakieś batystowe materiały. Samouk krawiecki jestem od momentu, kiedy krawcowa sukienkę na ślub mojej siostry, z materiału pewexowskiego uszyła według SWOJEGO, a nie mojego projektu. Tak się wściekłam, że natychmiast nauczyam się szyć. I potem to już szylam sobie wszystko. A teraz mi się już nie chce. Wolę inne robótki ręczne :) A te materiały sobie leżą. ... A czy Ty sobie jeszcze w tej chwili szyjesz ?
Nigdy nie umiałam porządnie szyć. Sklecenie naprędce, przerobienie czegoś, uszycie na raz, owszem. Jestem niecierpliwa i jak mi się coś nie uda to już mi się nie chce poprawiać.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nowy wygląd bloga się podoba. Miałam ochotę na zmiany w nowym roku.
Bardzo mi się podoba nowa szata bloga. Piękne makówki:)
OdpowiedzUsuńJa przerobiłam sobie kiedyś wiele rzeczy po mamie. Takie były czasy, że prawie każdy przerabiał. Teraz przechowuję niektóre swoje rzeczy i zdarza się, że jeszcze coś dzieciakom z tego tworzę - zabawki ze starych swetrów, przebrania.
Zawsze lubiłam zabawy w przebieranki i wymyślania strojów. Teraz można kupić w szmateksie, ale wolę wymyślone.
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka!!! Pięknie tu!
OdpowiedzUsuńNie szyję :-( Ale mam nadworną krawcową... :-)
Czyli masz skarb! Pilnuj go i pielęgnuj.
UsuńOjej, jak tu ładnie u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!
UsuńNadal się zachwycam zmianami:)
UsuńFajnie u Ciebie i na temat :).
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Mamy karnawał.
UsuńMam drobną uwagę na temat Twojej niby niewiedzy. Tobie się Droga po prostu nie chce, to nie jest wiedza dla geniuszy, jak mawiał panie świeć Wąż. Probuj, kombinuj i zawsze się dokopiesz. Jak nie da rady, to pytaj, ale nie mów, leniuchu, ze nie umiesz. A jak nie będzie koleżanki pod ręką, sztuka uzywania kompa polega na kombinacji (czasem nie pozostaje nic, jak przywrócić system, ale to w końcu tez dla ludzi hi hi).
UsuńNo to mi się dostało! Może trochę masz racji, ale najwięcej to się boję, że coś zepsuję. Bo jak mi nie wychodzi to wpadam w panikę i nie wiem co robić. No i czasem wstyd pytać, że niby głupia jestem.
UsuńJa pierniczę! Żeby się rozeznać, trza czasem coś zepsuc, ale spoko, to nie dzieje się tak czesto. Ja specjalnie robiłam różne akcje i kończyło się to w myśl: co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. W sumie opłaciło sie. A pytac i ze głupia? Hi hi zapewniam Cie, ze nikt nie wie wszystkiego. Ostatnio przylazl kolega mi dopomóc, a w rezultacie czegos się ode mnie dowiedział, trochu był zadziwiony, bo myslał, ze jest debesciak i nie zrobił wiele więcej. Poza tym są ksiażki, no i google, tam jest wiele wszelakich porad, a Ty przecież nie zamierzasz szaleć. Ja też nie będe programistą, ani hakerem (żałuję).
UsuńZmiana piękna i tematyczna. :)
OdpowiedzUsuńLubię takie historie. Sukienka musiała być piękna. :)
Szyć nie umiem. To znaczy nie umiem na maszynie, której się panicznie boję. :))) Ale ręcznie - owszem, coś się czasem udaje. Ostatnio szyję kostiumy dla dzieci, np. pszczółka, Batman, Teletubiś, myszka. Dokupuję tylko niektóre elementy (np. maska Batmana, lub czapeczka Teletubisia). Fajna robota, a dzieci zachwycone.
Podziwiam zręczność palców. Mnie mama nauczyła szyć jeszcze na maszynie ręcznej, a raczej nożnej.
UsuńCieszę się, że Ci się zmiana podoba.
Grażyno, co znaczy bać się maszyny do szycia i to panicznie??? Ona nie gryzie zupełnie, a te nowe miodzio, najlepiej zakupić automat, dopasowuje nacisk nitki i robi sama dziurki do guzików oraz może haftować. W te ściegi obrzucajace nie nalezy wierzyć, maszyna nigdy nie bedzie owerlokiem i nie zrobi tego ladnie. Taka zabawka, bardzo polecam. gdybyś znala stare łuczniki, bac się może nie było czego, ale młotek swedział, oj swędział. mam Janome, japonską kupioną prawie 20 lat temu, cudo! Reczne szycie też fajne, ale na cholerę się meczyć przy duzych dlugościach. lec kup i zaraz napisz, jak jest cudownie!
UsuńWszyscy doceniają piękną makówkową akwarelę ,a nie wiedzą , że to dzieło autorki bloga . Naszej cudownie uzdolnionej artystki ,która skrywa jeszcze niejedną tajemnicę:) Mi trochę żal ,że obrazek ukrył się za jednolitym tłem posta. Może jednak to tło zrobić półprzezroczyste ?
OdpowiedzUsuńI chciałabym znać opinie czytających czy czcionka nie jest zbyt duża ,może wrócić do małej ?
Historia życia uroczej sukienki niesamowita ,ileż teraz ładnych rzeczy trafia do śmietnika -inne czasy .
A i dzięki za pierwsze zdanie ,za Przyjaciółkę przez duże P ,Jakże mi ciepło na serduchu :)
Ewuniu łobuzie! Nie trzeba zmieniać póki co, chociaż nie mogę się przyzwyczaić do większej czcionki. Półprzezroczyste tło chyba zaciemni tekst.
UsuńCzyli dobrze odgadłam Autorkę makówek. :)))) Mnie też szkoda, że nie widać całości.
UsuńDziękuję.Dołożę całość pod następnym postem, skoro już wiecie.
UsuńEwo Itako, napisz do mnie (44margra@wp.pl) Nie mam Twojego adresu, a chciałam o czymś "pogadać". :)
UsuńWystrój autorski - to pewne :-)
OdpowiedzUsuńCo do sukienek ... tylko Wy Kobiety potraficie tak szaleć z materią :-)
A wielcy kreatorzy mody? Też są wśród nich Panowie.
UsuńPrzytaknę za pozostałymi, piękne zmiany :))) Autorstwa makówek domyśliłam sie od razu ,sukienka też pieknie narysowana :)))
OdpowiedzUsuńTa czcionka ,żeczywiście duża ,ale za to czytelna ,można i bez okularów się obejść :)
Szyć na maszynie umiem ,na nożnej też . Pedałuje sobie nieraz siedząc przy komputerze ,bo na nogach od singera mam zrobione biurko . Co z tego że umiem szyc jak nie lubię . Właśnie szyje torbę na urodziny bratanicy i cierpię jak potepieniec ,znaczy się cierpiałam dopóki szyłam na maszynie ,teraz przeszłam do szycia ręcznego i od razu razniej :)))) Moja mama była krawcową ,więc materiałów mamy zatrzęsienie ,pozaczynanych maminych szyc też mnóstwo . Moda mnie jakoś nigdy nie bawiła , ale zrobiłam kilka przebrań , nie dla siebie ,kiedyś szyłam maskotki .
Skąd Wy moje kochane takie domyślne jesteście?
OdpowiedzUsuńJa ręczne prace lubię bardzo wybiórczo. Na drutach nigdy nie nauczyłam się dziergać. Szyć też nie lubię, chyba ze jakieś wyzwanie, ale jak wyobrażenie nie zgadza się z wytworem, to rzucam.
Ale tu przestronnie! Ja też chcę makówki zobaczyć!!!
OdpowiedzUsuńŚliczna ta twoja sukienka:))) Dawniej były takie wspaniałe materiały, mam kilka rzeczy po Mamie, nie mogę się nadziwić i fakturze i urodzie tych materiałów.
Też pamiętam mamy bluzki i sukienki, które miała jeszcze z panieńskich czasów. Długo się trzymały, czasem je przerabiała. Ta sukienka była chyba z "hameryki" bo przed przeróbką wyglądała jak te z filmów z lat 50 - tych.
OdpowiedzUsuńEwciu, napisałam pod noworocznym postem, ale nie widzę do Ciebie adresu maila :/
OdpowiedzUsuńw każdym razie zapraszam Cię :)
Witaj. Miło Cię gościć. Nie zaglądałam do poprzednich postów, dziękuję za zaproszenie. Chętnie się rozejrzę po nowym blogu.
OdpowiedzUsuńEwciu, daj maila, bo muszę Ci coś wyjaśnić ;)
Usuń