Zaczęłam tak jak wczoraj od orkiestry. Grali jeszcze raz i chciałam jeszcze ich posłuchać. Tym razem porwali publiczność do tańca.
Ta para świetnie się bawiła
dziewczynka też.
Niestety nie potrafię wkleić tutaj orkiestry. A szkoda, bo warto posłuchać.
Po skończonym występie miałam ochotę na Krakowski Teatr Tańca. Z opisu miało być interesująco, niestety śledzenie spektaklu przerosło moje możliwości. Występujący przemieszczali się po płycie Rynku szybko, zawsze stanął przede mną ktoś wyższy, przewalające się tłumy turystów uniemożliwiały szybki manewr. Miała to być metaforyczna opowieść o męskości i kobiecości. Udało się "złapać" tylko część żeńską.
Można było spotkać takich pojedynczych "osobników".
Następną godzinę spędziłam pod głośnikiem, na kamiennej kuli koło fontanny na Placu Szczepańskim.
Loco Brusca "Mr X"
"Niektórzy ludzie żyją dziś tam, gdzie sami się uwięzili: w świecie iluzji, władzy, walki i stresu. Gdy uda im się wreszcie uwolnić nie bardzo wiedzą co z tym zrobić..." (z przewodnika po spektaklach).
Bohater przechodzi różne fazy, od sfrustrowanego, nerwowego pracownika,
przez pozornie wyzwolonego, jednak ciągle trwającego w stereotypach.
Kobieta (śliczna dziewczyna z widowni), szampan,
winogrona i romantyczne sam na sam.
Ale dziewczyna odchodzi, a on przeistacza się dalej, pozbywając się ogłady.
I nagle ten umączony "stwór" zwraca się do mnie i woła "mama!". Cóż było robić, pogłaskałam po umączonej głowie, przytulił się do mnie, zabrał aparat, udawał, że robi zdjęcie, cmoknął w policzek i poszedł zanurzyć się w fontannie.
Na tym spektakl się skończył. Tyłek mi zmarzł, łeb spuchł od głośnych efektów, ale podobało mi się. Facet był świetny i pospolitej klaunady tutaj niewiele było.
Po takich przeżyciach przeniosłam się do świata wodewilu.
Polski teatr Pijana Sypialnia wystąpił ze spektaklem "Wodewil Warszawski".
Spektakl muzyczny nawiązujący do teatrzyków ogródkowych. Przedwojenne szlagiery i mniej znane piosenki śpiewane kiedyś na podwórkach.
Na koniec jeszcze jeden klown, ale nie widziałam go dokładnie i poszłam kiedy zabił zwierzątko (sztuczne), wprawdzie żałował, le nie wiem co było dalej bo się wkurzyłam i poszłam sobie.
Wrócę, bo jeszcze nie wszystko widziałam.
Nawet widzę znajome twarze z zeszłego roku :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę atmosferę... i tęsknię za nią!
Nie miał mi kto zrobić zdjęcia w objęciach umączonego. :-(
UsuńNo i to kolejny powód dla którego powinnam tam być z Tobą!!!
UsuńNa przyszły rok się postaramy, a ja będę musiała poćwiczyć kondycję.
UsuńUmączony czy umęczony całkiem niezłą figurę ma ;) Najbardziej chciałabym zobaczyć ten wodewil. Chociaż wystąpienie umączonego też by mnie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńWodewil był całkiem sympatyczny, bardzo podobały mi się stroje z epoki. Loco Brusca dzisiaj też występował, zebrał wielkie brawa. Trafiłam na końcówkę. Niestety dzisiaj nie udało mi się trafić na spektakl, który chciałam obejrzeć. Idę na 22, raz zaryzykuję. Najfajniejsze jest późno.
OdpowiedzUsuńO kurcze, fajny gość, ale żeby zaraz "mama"?
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie babcia. No cóż, wyglądam jak wyglądam i swoje lata mam. Już tylko synowskie uczucia budzę :-(
OdpowiedzUsuń