poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Miało być...

o niedzielnym spacerze. O błękitnym niebie ozdobionym obłoczkami, słońcu jeszcze mocno przygrzewającym, żółtych od kwitnącej nawłoci podmiejskich nieużytkach, dorodnych mimo suszy polach kukurydzy, owoców głogu i dzikiej róży nabierających mocniejszych rumieńców, drobnych cierpko słodkich, lśniących jeżynach, widoku miasta i lekko przymglonego horyzontu.
Nie będzie bo zapomniałam aparatu i nie chciało mi się po niego wracać.
Natomiast popołudnie było już inne: gwarne, ze skoczną ludową muzyczką, kolorowe, kuszące zapachem grillowanych serków i  swojskiej kiełbaski.
Pisałam w ubiegłym roku, że Cepelia to już tylko komercja i ubolewałam że nie było garncarza. Tym razem był i parę rzeczy, których nie pokazałam w ubiegłym roku też było.
Wobec tego idziemy na Cepeliadę.
Pan robił miniaturowe talerzyki miseczki i dzbanuszki. Zawsze miałam ochotę spróbować jak to się robi, ale albo się wstydziłam, albo nie było możliwości. Szkoda.



Dzwoneczki rozmaitych kształtów i kolorów


Te baranki uparcie nie chcą się wstawić w odpowiednie miejsce.




Nie mogłam sobie darować, żeby nie zrobić zdjęcia tego urodziwego drobiu, kolorowe ptaszki tez były. Kiedyś je zbierałam, jeszcze pewnie gdzieś są na pawlaczu, wyblakłe i zapomniane.


Koty też były w dużej ilości, wybrałam te



i te.

Ta ceramika zawsze mnie urzeka, a odstraszają ceny, chociaż tu akurat rozumiem ogrom włożonej pracy.







Może to nie jest sztuka wysokiego lotu, ale bardzo mi się podobają te drewniane cudeńka.


Takie maluteńkie szufladeczki na okruch skarbu, może wspomnienia, albo ten jedyny


pierścionek, kolczyk bez pary, zasuszony kwiatek...


Wianki


i haftowane torebeczki,


Takie rzeźby zawsze są na targach.


No i kosze z koralami.


A potem był Kazimierz, zimne piwko i księżyc na wieczornym niebie.


14 komentarzy:

  1. Aż się oczy śmieją do tych kolorowych ptaszków, baranków, kotków, korali... W takich miejscach jestem jak dziecko. Wszystko mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię oglądać te kosze z koralami. One w masie wyglądają fantastycznie. Miałam już nie chodzić, ale wieloletnie przyzwyczajenie zrobiło swoje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też zawsze chciałam spróbować garncarstwa i zawsze mi zabrakło odwagi. :)
    Fantastyczna jest ta ceramika w kwiatuszki.
    A tak ogólnie to kolorowy zawrót głowy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam iść dzisiaj z wnuczką, to się rozpadało, a wtedy kolory blakną. Może jeszcze kiedyś coś utoczę.

      Usuń
  4. Jestem jak sroka i uwielbiam takie cudeńka. Zwłaszcza ceramiczne. Jak duże są klocki drewniane z szufladami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te klocki są niewielkie, 10, 15 cm, a szufladki głębokie na koniec kciuka. Największa chyba miała niecałe 20 cm.

      Usuń
    2. U nas już od kilku lat widuję na targach te klocki z szufladami. Bywają w różnych rozmiarach, od całkiem sporych, do malutkich i z różnych gatunków drewna, niedawno widziałam i z sumaków ostowców. Jakoś wykonania też różna, bywają bardzo starannie wykończone.

      Usuń
    3. Te były takie trochę siermiężne, chyba ze starego drewna b o było widać ślady po kornikach. Nie znam się na drewnie, więc z jakiego drzewa pochodziły nie wiem.

      Usuń
  5. Cepeliady :)) Przed laty bywałam na każdej i zawsze coś przywlokłam. Moja kolekcja dzwonków zaczęła się od kupionego na Cepeliadzie, kilkadziesiąt lat temu.
    Do koła garncarskiego nigdy mnie nie ciągnęło, mokro i brudno brrr ;))Jednak kiedyś stałam kilkadziesiąt minut z dziewięcioletnim wtedy bratankiem, aby on mógł sobie spróbować, był bardzo zadowolony z tego doświadczenia :)
    Te baranki pewnie dzwonią, takiego dzwoniącego mogłabym mieć ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sprawdzałam czy dzwonią, ale chyba tak. Mnie świerzbi ręka zawsze na widok dzbanuszków, miseczek i innych glinianych wyrobów. Zgromadziłam już tego trochę przez tyle lat i teraz już muszę się pilnować, bo nie ma wolnego miejsca na nowe.

      Usuń
  6. Oj, chętnie bym tam z toba sie przeszla! cudne te ceramiczne cudeńka. Tez czasami żałuję, że czegoś nie sprobowałam, bo się wstydziłam... walcze z tym i coraz częściej się przełamuję, nowe doświadczenia - bezcenne! Pozdrawiam niedzielnie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Chodzę od lat i chociaż teraz już to przeważnie komercja, to jednak zawsze zajrzę.
    Miałam problem, bo nie znosiłam kiedy mi ktoś przy robocie patrzył na ręce, teraz mi przeszło, więc chyba zniosłabym wianuszek gapiów.

    OdpowiedzUsuń
  8. niewinny czarodziej2 września 2015 21:26

    Pięknie ! Taka Cepeliada to jest coś. Obry zielonogórskie winobranie też wróciło do formy. Tej z przed lat. Gliniane dzwonki to coś dla mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę jednak się zmieniła. Dzwonki też inne.
    Witam po powrocie.

    OdpowiedzUsuń