Do muzeum wchodzi się z pięknych krużganków i warto spojrzeć w górę,
bo sklepienia pokrywają malowidła z połowy XVIII wieku, przedstawiające historię kościoła.
W muzeum znów księgi, łącznie z dziełem Galena i jego odręcznymi notatkami.
Opisy roślin,
traktaty nie pamiętam o czym, inne
pięknie iluminowane, wielkie i świetnie zachowane.
Najstarszy inwentarz kościoła
dzieła dotyczące medycyny
i ciekawostka, pierwsza naukowa książka na temat kołtuna.
Ta chyba przeznaczona dla ówczesnych stomatologów.
Piękne oprawy
trochę bogato haftowanych szat liturgicznych,
barokowe monstrancje.
Całemu zwiedzaniu towarzyszył piękny śpiew. Trwała próba do wieczornego koncertu pieśni maryjnych.
Na żadnym koncercie nie byłam, trochę żałuję.
Fascynują mnie stare medyczne księgi. A te ilustracje!
OdpowiedzUsuńPowinni je sfotografować strona po stronie, żeby można było oglądać na ekranie. Przeglądałam tak kiedyś szkicownik Stanisławskiego.
OdpowiedzUsuńPodziwiam kunszt tych rysowników.
Po dziecięcemu jakoś fascynują mnie te straszliwe, medyczne narzędzia tortur. Cieszę się wtedy, że żyję tu i teraz.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że fotografowanie nie robi im za dobrze.
O to to Hana też się cieszę że żyję tu i teraz.
UsuńFlesza nie wolno używać, ale przy dzisiejszej technice można by chyba.
OdpowiedzUsuńTe stare ksiegi są niesamowite... Podejrzewam, że gdybym wzięła taką do ręki, z wrażenia zapomniałabym oddychać.
OdpowiedzUsuńMają coś w sobie. Uwielbiam stare szpargały, a przedwojennego wydania "Marii" Malczewskiego nie mogę odżałować, zginęło gdzieś w czasie likwidacji starego domu.
OdpowiedzUsuńDo takich starych książek podchodzę zawsze z wielkim nabożeństwem. A "Marii" szkoda...
UsuńJa tylko wzdycham do tych cudów...
OdpowiedzUsuńRozmawiałam z jedną z organizatorek. Ponoć w przyszłym roku braciszkowie znów coś wygrzebią. Możesz się wybrać.
UsuńPrzesądy związane z kołtunem były bardzo silne jeszcze w drugiej połowie XX wieku.
OdpowiedzUsuńTo sklepienie przepiękne, a białe ściany uwydatniają to piękno.
Jeździła swojego czasu po Krakowie kobieta z kołtunem, chowała go pod chustką ale i tak dawał znać o sobie....
UsuńMnie też się sklepienie podobało, żałuję że zdjęcia nie wyszły.
Ciekawe, co dawni powiedzieliby na dredy:)) Toż to kołtun nad kołtuny.
UsuńDredy to kołtun kontrolowany. Nosi dredy kumpel wnuczki, one się dają myć, w każdym razie nie wonieje.
UsuńJedno z tych miejsc, w których idzie się wolno, stąpa cicho, świat współczesny zostaje za drzwiami, a my możemy choć przez chwilę przenieść się w inny wymiar ... chyba nieco lepszy ... .
OdpowiedzUsuń