Dzisiaj to atrakcja turystyczna, miejsce tętniące życiem, pełne knajpek, klubów, restauracji, hosteli i zabytków. Kiedy jednak zaczynałam studia w Krakowie dzielnica nie miała dobrej opinii. Zaniedbana i brzydka, obcym lepiej było się tam nie zapuszczac wieczorem, można było oberwać za nic.
Tymczasem filia mojej uczelni mieściła się właśnie tam, przy ulicy Podbrzezie. Tramwaj nr 11 dojeżdżał do ulicy Wawrzyńca, ale wysiadało się przy Miodowej i już było blisko. Miałam tam większość zajęć, przerwy między nimi wykorzystywałam na wędrówki po dzielnicy. Miasta nie znałam, daleko bałam się zapuszczać, ale ciekawość była silniejsza. I tak powoli odkrywałam bliższe i dalsze ulice. Kiedyś, kiedy przerwa była dłuższa zawędrowałam na Skałkę, kiedy indziej do Kościoła św, Katarzyny.
Zachwyciła mnie wtedy monumentalna bryła koscioła, weszłam do środka. Nie mam zdjęć z tego okresu, minęło wiele lat, a ja do dzisiaj pamiętam piękne, ale bardzo zaniedbane i zniszczone krużganki, ciszę, spokój i chłód wnętrza, gdzie oko nie gubiło się w nadmiarze zdobień, gdzie mozna było podziwiać strzelistość sklepienia i surowość stylu.
Niedawno zawędrowałam w tamte strony. Minęło wiele lat, dawno nie zglądałam, postanowiłam zobaczyć jak wygląda. Kościół był otwarty co ostatnio rzadko się zdarza w dzień powszedni.
Boczne wejście,
przedsionek prowadzący do części klasztornej,
sklepienie,
i pięknie odnowione krużganki.
tutaj opisano historię Izajasza Bonera i
jego kaplica.
Ktoś postawił bukiet na występie muru.
Figura świętej Rity, otoczona tutaj szczególną czcią, patronka spraw trudnych i kobiet w ciąży.
Dobrze, że udało sie uratować ten piękny kosciół bo był już skazany na zagładę. Przechodził rózne koleje losu, budowę rozpoczęto w 1363 roku, zanim ją ukończono dwukrotnie został poważnie uszkodzony przez trzęsienie ziemi (1443 potem w 1786). Szwedzi, potem Austriacy zmieniali jego przeznaczenie i dewastowali, odnowiony i konsekrowany został w 1864 roku.
Ta widoczna na pierwszym zdjęciu kwadratowa budowla przy kościele, to dawna dzwonnica.
Nie szukałam dokładniejszych danych o odnawianiu kościoła bo zrobiło sie późno.
Jeszcze kilka migawek z Kazimierza,
jako przedsmak spaceru.
To juz czekam na reszte, bardzo lubie spacerowac po Kazimierzu, wiec Twoj reportaz pozwoli mi sobie poprzypominac...to taka ciekawa dzielnica i tyle jest do odkrycia, obfotografowania, zobaczenia, szkoda, ze nie robilas zdjec, kiedy tam studiowalas, mozna by bylo porownywac. Kosciol taki surowy ale bardzo piekny.
OdpowiedzUsuńMam trochę zdjęć ze studiów ale mało. Żałuję, że nie mam więcej.
UsuńCiekawam czy złapałaś w kadr miejsce gdzie ja bywałam przez kilka lat oglądając koncert na...Szerokiej:)
OdpowiedzUsuńMam zdjęcia z Szerokiej, ale niewiele. Powiedz gdzie stałaś to pójdę i zrobię.
UsuńTeraz to modne miejsce, ale ma niesamowitą atmosferę. Na mnie robi duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńPiękny jest kościół św. Katarzyny.
Teraz modne zrobiło się też Podgórze. Też już są fajne knajpki i ciekawe miejsca, a turystów i tłoku mniej.
UsuńKiedyś dawno, do kościoła na Skałkach trafiliśmy zupełnie przypadkowo.
OdpowiedzUsuńMam takie niezapomniane wspomnienie z Krakowa :) Jak chodziłam do szkoły średniej to byliśmy w Krakowie kilka dni na wycieczce szkolnej. Urwałam się któregoś wieczora na samotną łazęgę po uliczkach, doszłam do podświetlonego Wawelu, do dzisiaj mam to przed oczami, a to już kilkadziesiąt lat minęło.
Wawel nadal podświetlony, a od niego na Kazimierz rzut beretem.
UsuńAkurat kiedy chowali prezydencką parę Wu miał szkolenie w Krakowie. On się szkolił, a ja sobie wędrowałam, po Kazimierzu też. Bardzo lubię takie klimaty. Tylko na początku strasznie mnie powietrze Krakowa dusiło:)
OdpowiedzUsuńTutaj podduszeni jesteśmy regularnie. Już mi świeże szkodzi i głowa boli.
UsuńWspółczuję. U nas nigdy takie czadu nie czułam, jak tam:(
UsuńNiby z tym walczą, ale jak nie ma wiatru to czasem strach wyjść z domu.
UsuńCoraz bardziej mnie ciągnie do takich spacerów... Brakuje mi tego. Tu jest wprawdzie spokój, który tak lubię i którego potrzebuję. Ale jestem jednak z miasta i brakuje mi możliwości powłóczenia się czasem po ciekawych uliczkach. Tu nawet nie za bardzo jest gdzie wyjść, bo jak, spacerować po poboczach, porytych przez krety? I gdzie iść? Może się tak na tydzień zamienimy miejscami?:)))
OdpowiedzUsuńGazeciarz prawdziwy?!:)))
To zdjęcie było robione dwa lata temu, chyba wtedy była jakaś impreza i dodawał ducha epoki. Chętnie bym się zamieniła na tydzień, bo mi bakuje przestrzeni. Tylko jako mieszczuch jeszcze bym chciała trafić na ładną pogodę.
UsuńJestem zauroczony ...chciałbym móc tam być ...
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak interesujący spacer...
:-)
Dla chcącego..... Może się uda.
OdpowiedzUsuń